Lady Gaga właśnie wypuściła nową płytę – jak szczerze wyznaje, to jest muzyka, która przywróciła ją do życia. Tym bardziej zależy jej na tym, aby każdy mógł się odnaleźć w tym popowym miksie, bo Gaga po „Joanne” wraca do stuprocentowego popu, za który ją kiedyś pokochaliśmy.
„Chromatica” ukazała się 29 maja i jest kolejnym albumem w dyskografii Lady Gagi i jest jednocześnie zupełnie inna od ostatniej płyty – „Joanne”, która ukazała się w 2016 roku i była napisana ku pamięci ciotki artystki. „Chromatica” to podróż do początków kariery Gagi, kiedy na jej płytach rządził niepodzielnie dance – pop. Ale „Chromiatica” jest bardziej dojrzała, jak mówi sama artystka: „dotyka bardzo osobistych przeżyć, nie było jeszcze tak osobistej płyty jak ta”.
Lady Gaga już nie raz wstrząsnęła publicznością – wychodząc na przykład w mięsnej sukience. Jej wizerunek przyciągał tak samo jak muzyka. Później był powrót do bardziej neutralnych dźwięków – jak granie na gitarze i podśpiewywanie sobie pod nosem. Muszę przyznać, że taką Lady Gagę lubię najbardziej – wtedy artystka przyznawała, że jest zmęczona wymyślaniem siebie na nowo ciągle i ciągle ku uciesze show biznesu. Zwolniła tempo. Wtedy też pojawiła się płyta „Joanne”. Póżniej mieliśmy przyjemność oglądać Gagę w „The star is born” z Bradleyem Cooperem w rolach głównych – remake filmu o narodzinach gwiazdy country z historią miłosną w tle oglądało się z przyjemnością. I powstała płyta ze ścieżką dźwiękową – jedni oceni ją na bardzo słabą, mam kolegę który przy niej zasypia. Ja osobiście uwielbiam jej słuchać, i podobnie jak większość fanów Gagi „Shallow” znam na pamięć.

Przy okazji płyty „Chromatica” Gaga wraca nie tylko do popu, ale też do swoich ulubionych przemian wizerunkowych. W rozmowie z Zanem Lowem – przez skype, Gaga ma długie, różowe włosy, różowe usta (tak idealnie pomalowane, że ciężko oderwać od nich wzrok), różową koszulkę i jest opleciona czarnymi wstążkami na całym ciele. To, co zwraca uwagę, to gruby, metalowy łańcuch przewieszony przez jej klatkę piersiową – łańcuchy, które raczej kulturowo kojarzą się ze zniewoleniem, u Gagi mają wysyłać zupełnie przeciwny komunikat. Jak mówi do Lowe’a: „mogę nosić łańcuchy, dlatego, że czuję się wolna, nie krępują mnie w żaden sposób”.
W wywiadzie dla Apple Music, Gaga chętnie opowiada o tym, ile ma szczęścia i że w końcu cieszy się z tego kim jest, ale jednocześnie zaznacza, że była to długa droga i jakiś smutek, żal, niepewność nadal w niej są. Widać to też na płycie, piosenka „Free woman” jest odpowiedzią na to jak jeden z producentów muzycznych dopuścił się molestowania. To hymn pochwały kobiecej siły. W ogóle na „Chromatice” Gaga zamienia się w wojownika.
Gaga nie zagląda do internetu – uważa, że to miejsce w którym jest zbyt dużo negatywnych emocji.. „Nie liczy się to ile serduszek czy lajków dostajesz, ale to jakim człowiekiem jesteś, jakie wartości wyznajesz” – podkreśla. Była jedną z głównych organizatorek ogromnego koncertu online – „One World: Together At Home”, w którym udział wzięły największe gwiazdy, koncert zbierał pieniądze dla World Health Organization i miał wesprzeć ich walkę z Covid – 19. „W tym całym zmieszaniu odłożyłam premierę płyty. Są rzeczy ważniejsze. Nie uważam, że jestem pępkiem świata i chyba wychodzi mi to na dobre. Bardzo chciałam pomóc w tej sytuacji, patrzyłam jak służba zdrowia walczy, byli niesamowici. Każdy z nas może zrobić coś dobrego, wystarczy tylko chcieć”.
Po wydaniu „Joanne” Gaga przeszła załamanie twórcze – jak mówi: „miała to być płyta która pomoże mojemu ojcu otrząsnąć się ze straty, z którą nigdy się nie pogodził”, ponieważ mimo szczerych chęci płyta nie pomogła na tyle na ile artystka liczyła, Gaga odłożyła muzykę – „miałam taki moment, że nie chciałam tworzyć, skoro to nikomu nie pomaga to po co?” – wyznała szczerze w rozmowie z Lowem. Na pytanie co ją skłoniło do ponownego zajęcia się muzyką, Gaga odpowiada: „dźwięki”.
„Myślę, że rozpoczęcie pracy nad nowym albumem dla mnie symbolizuje początek drogi do zdrowia. Mam też nadzieję, że będzie to inspiracją dla wielu ludzi, że będą oni mogli doświadczyć uzdrawiającej siły muzyki i tańca. Ja wiem, że codziennie mierzę się z problemami psychicznymi i że często przez to nie mogę normalnie funkcjonować. Ale dałam radę to zaakceptować, to moja rzeczywistość” – mówiła w AM.
Już wcześniej Lady Gaga w wywiadach opowiadała o swoich trudnych doświadczeniach życiowych. O tym jak wygląda praca „gwiazdy”. Dla niej skończyło się to wieloma przykrymi objawami – Gaga cierpiała na przewlekły ból, stres, fobie, depresję. To wszystko prowadziło do tego, że nie potrafiła i nie chciała odczuwać szczęścia – „nie uważałam, że na nie zasługuję, mimo, że miałam wokół siebie tyle cudownych osób, które próbowały przywrócić mnie do normalności.” Artystka nie tylko potrafiła zamknąć się w sobie ze swoimi najczarniejszymi myślami, ale rozładowywała napięcie samookaleczając się. To wszystko w czasie, kiedy również obserwowały ją media – co daje nam pojęcie jak niewiele wiemy o tym, co przeżywają ludzie, również tak sławne jak Gaga. My – odbiorcy i fani dostajemy ściśle wykreowany wizerunek. Zanim więc bezsensownie skrytykujemy czyjąś pracę, czy wygląd – tu też Gaga spotkała się z ogromnym hejtem, zastanówmy się dwa razy, czy mamy prawo i czy przypadkiem kogoś nie krzywdzimy.
Gaga mówi, że „Chromaitca” to album w którym można rozładować ból, to droga do zdrowia i osiągnięcia równowagi. Chciałaby, alby Ci którzy go słuchają zdali sobie sprawę, że nie tylko oni cierpią, że cierpnie jest bardzo ludzkie i należy sobie wybaczać.
„Jeśli słuchacie tego albumu i odczuwacie cierpienie, chciałabym żebyście wiedzieli, że cierpienie jest częścią naszego człowieczeństwa i nie jesteście zepsuci” – podkreślała.
Na płycie możecie posłuchać duetu z Eltonem Johnem – „SINE From Above”, który również wspierał Gagę, nie tylko przy tworzeniu, ale jako przyjaciel i bliska osoba.
„Elton zawsze stara się mnie mobilizować jako artystkę, ale też w dbaniu o siebie. I ja to bardzo doceniam, Elton jest jak dobra dusza, jest wyjątkowy. Nie wiem czy jestem w stanie wyrazić to słowami, ale to on pokazał mi, że mam siłę iść przez życie, być autentyczną, być sobą, być dobrą osobą i dbać o siebie” – opowiadała w wywiadzie z Lowem, kiedy ten się śmiał, że Elton jeszcze nie miał szansy odsłuchać jej najnowszego albumu. Gaga szybko zreflektowała się, że musi to koniecznie nadrobić, bo Elton jest zdecydowanie jedną z tych osób, które powinny go dostać w pierwszej kolejności.
Podobne emocje towarzyszyły Lady Gadze przy pracy nad „Rain on me”. Piosenka nagrana z Arianą Grande wywołała zamieszanie zanim mieliśmy okazję ją usłyszeć, ponieważ Gaga opowiadała w wywiadach o współpracy z „piosenkarką pop [która również przeżyła podobną] ogromną traumę na oczach wszystkich”, a „Rain on me” opisywała jako „świętowanie ich wspólnych łez”. W rozmowie z Lowem Gaga mówi, że to kolejny utwór, który udowadnia, że to właśnie teraz jest w dobrym miejscu, że teraz wie, że jest w stanie przezwyciężyć wiele trudności, a do świata powiedzieć „bring it on”.
Teraz Gaga czeka na jedno – aby mogła wyjść na scenę i zatańczyć ze swoimi fanami do utworów ze swojej nowej płyty.
„Nie mogę się doczekać, aż wspólnie zatańczymy. Do tego momentu, mam nadzieję, że ludzie będą słuchać „Chromatiki” w domach i razem ze mną odbędą tę podróż.”