Nie ma jednej najbardziej odlotowej i najfajniejszej jogi. Joga to relaks dla naszego ciała, medytacja i spokój, pogłębianie oddechu, rozciąganie mięśni. Dzięki modzie na klasyczną jogę, teraz możemy wybierać z bogatej oferty, bo dziś jogę można ćwiczyć z elementami tańca i baletu, w rytm szybkich i energetycznych beatów muzyki popowej, dla biegaczy, czy w hamaku. Okazuje się, że każdy może na zajęciach jogi znaleźć coś dla siebie.
Większość z nas może jedynie pomarzyć o dwumiesięcznym urlopie spędzonym na bezludnej wyspie wśród palm i szumu oceanu. Dlatego postanowiłam poszukać miejsc, a bardziej aktywności które zagwarantują mi podobny relaks w mieście. I tak trafiłam na jogę, bo oferta jogowania wsród drzew na trawnikach miejskich skwerów, czy parków, a nawet na dachach kamienic jest w tym roku naprawdę bardzo szeroka.
Na scenę wychodzi wysportowana brunetka, z uśmiechem na twarzy mówi, że dziś poćwiczymy jogę z elementami tańca. Taniec podobnie jak joga, to jej pasja. I pięknie można to połączyć. Nasza instruktorka żałuje, że nie ćwiczymy przy muzyce, za to mamy piękną zieleń parku i szum drzew Prochowni Żoliborz. Zaczynamy od płynnego ruchu, który jak fala idzie od kolan, przez biodra, brzuch po klatkę piersiową. Robimy kilka kroków jak balerina, na placach, z trudem utrzymując równowagę. Przechodzimy do psa z głową w dół, psa z głową w górę. Szybko uczymy się przygotowanej choreografii. Nasze ciała coraz sprawniej i szybciej wykonują ruchy. Na koniec jest medytacja, odpoczynek – skupiamy się na oddechu, wyciągamy ciało i słuchamy odgłosów parku. Robi się tak przyjemnie, że ciężko nam zejść z maty i wrócić do codzienności. „Widziałaś jak na początku dziewczyny obok nas stękały, że taniec z jogą? Ruszały się tak sztywno jakby się miały połamać. A na koniec wszystko robiły całkiem sprawnie.” – podsumowuje moja koleżanka w drodze powrotnej.

Zauważyłam. Na początku zamiast wykonywać płynne ruchy, sama walczyłam ze swoim sztywnym ciałem, co musiało wygladać komicznie. Joga z elementami tańca, oprócz tego że fantastycznie relaksuje i rozciaga ma jeszcze jedną zaletę – zahukanym kobietom pomaga odzyskać zagubioną w miejskim pośpiechu kobiecość. Na matach obok babek stali też mężczyźni, tak jak my wszyscy na początku ruszali się zachowawczo, na koniec zajęć była tylko zabawa, oni też wyglądali na zrelaksowanych. Jogę z elementami baletu, lub bare beat, czyli szybszą i bardziej żywą, prowadzoną w rytm popowej muzyki poćwiczycie między innymi w warszawskim studiu Joga Beat.

Kolejny trening odbywa się w studiu, ze względu na pogodę. Tym razem ćwiczymy w pięknym studiu Adidas Runners Warsaw zlokalizowanym na Solcu. Zajęcia prowadzi Ninja Joga, czyli Basia Tworek. Jedna z najbardziej uśmiechniętych i pozytywnych instruktorek. Trening będzie ułożony pod biegaczy, bo część osób zapisała się na popołudniowe bieganie. Rozciągniemy plecy i rozruszamy kręgosłup, wzmocnimy nogi i stopy. Trenig zaczynamy od bujania na prawo i lewo, jest przyjemnie. Ćwiczenia nie wyglądają na trudne, ale jak się je wykonuje to czuć jak mięśnie zaczynają pracować. Przy bardziej wymagających pozycjach, Basia wesoło nas zagaduje. Chodzi po sali, sprawdza i poprawia pozycje. Pies z głową w dół jest pozycją wypoczynkową. Robiony poprawnie okazuje się wyzwaniem. Basia ciągnie za biodra w tył, delikatnie naciska na plecy i sprawdza czy ręce dobrze przylegają do maty. Rozciąganie czuć w dłoniach, rękach, plecach, nogach, stopach. W całym ciele. Na koniec miła niespodzianka – relaksujący masaż pleców dla wszystkich. I pełna integracja. Stoimy w okręgu i robimy pozycję drzewa, opierając się o ręce osób stojących po naszej prawej i lewej stronie. Znacznie łatwiej w ten sposób utrzymać równowagę. Na do widzenia wszyscy się przytulamy. Taki miły gest, który potrafi naładować pozytywną energią na resztę dnia.

Nasza Ninja ma swoje studio, ale warto ją obserwować w mediach społecznościowych – na fejsbuku i instagramie, czy You Tube. Znajdziecie tam porady jak ćwiczyć, filmiki z krótkimi praktykami, dużo pozytywnej motywacji.

Najbardziej modna ostanio stała się aerial joga, czyli joga w hamakach. Na pierwszy rzut oka wygląda ciekawie i zachęcająco. Zanim jednak wybiorę się na pierwsze zajęcia wchodzę z ciekawości na stornę NAYS (Not Antoher Yoga Studio) i zamieram, dziewczyny wiszą owinięte w zielony materiał niczym akrobatki, z głową w dół i nogami zaplecionymi w hamaki. No coż…. na pewno nie zrobię tego na pierwszych warsztatach. Zajęcia dla początkujących są fajne, już po chwili znika stres – robimy tyle i tak, jak pozwala nam ćwiczyć nasze ciało. To, że nie stoimy wbite w ziemię pomaga szybko się rozluźnić. Aerial joga poprawia postawę, rozładowuje napięcia mięśniowe (nacisk hamaka działa jak masaż na mięśnie) i jednocześnie nie obciąża naszych stawów. Prawdopodobnie jak żadna inna praktyka jogi, w szybkim tempie aerial uwalnia nawet od uciążliwych bólów pleców. Najlepsze zostaje zawsze na koniec – relaks w hamaku, swobodne bujanie prawie jak w obłokach. Można się zapisać w NAYS również na samą medytację w hamakach przy dźwiękach bębnów. Czuję, że taka medytacja poszłaby mi po mistrzowsku. Najtrudniejszy moment to jednak przełamanie własnego strachu przed upadkiem, na szczęście hamaki nie wiszą zbyt wysoko.

Nie pozostaje nic innego jak wciągnąć na siebie sportowe gatki, zabrać matę pod pachę i pomaszerować na najbliższe zajęcia. Polecamy!
Łał, ja kiedyś byłam na jodze i nie podobało mi się tak bardzo, że założyłam że nigdy już nie pójdę. Ale teraz zaczynam się zastanawiać, bo wygląda to pięknie na tych zdjęciach i ta joga z tancem wydaje się esktra 🙂
PolubieniePolubienie