Herse – polska moda przełomu tysiącleci

Każda modnisia znała ten adres – Marszałkowska 150, ale nie każdą było stać na to, żeby ubierał ją dom mody Herse. Kolejne piętra secesyjnej kamienicy zaprojektowanej przez Józefa Huss’a, były ostoją światowej mody w Warszawie. Każda dziewczyna marzyła, żeby tam choć zajrzeć, a dom mody zapraszał „nawet w celu zaspokojenia ciekawości”.

Sklep z modą Herse założyło przy ulicy Senatorskiej w Warszawie trzech braci: Adam, Bogusław i Ferdynand. Był rok 1868. Budowali oni markę samą w sobie, dom mody podążający za francuskimi trendami, który nie tylko miał sprawną komunikację z klientem – od broszur, reklam, po katalogi, ale też prężny zespół – zatrudniający w większości kobiety. Herse jak żadna inna marka, za światowymi trendami urządzał pokazy mody. Jako pierwszy miał też modną w ówczesnych czasach przechowalnie futer. 

Kamienica przy Marszałkowskiej do której Herse się przeniósł, nie mieszcząc się już przy Senatorskiej, robiła ogromne wrażenie, zarówno od zewnątrz jak i w środku.

„Na czterech piętrach gmachu przy Marszałkowskiej mieściło się wszystko, czego elegantka i dżentelmen potrzebują, żeby ubrać się modnie. Suknie skromne codzienne, kostiumy spacerowe, podróżne, sportowe, strojne suknie wizytowe, obiadowe, balowe i toalety dworskie. Bluzki: batystowe, muślinowe, wełniane, jedwabne, koronkowe, włóczkowe. Futra, futrzane kołnierze, mufki. Tkaniny od metra – wełniane, jedwabne, lniane. Negliże: halki miękkie, spódniczki batystowe, trykoty, garnitury bielizny wykwintnej, gorsety. Dla panów: garnitury, fraki, płaszcze, kamizele, koszule, kaszkiety, marynarki, krawaty: angielskie do prania, jedwabne do wiązania, aksamitne kolorowe. Kołnierzyki haftowane, gładkie, z falbankami. Żaboty. Ubranka dla dzieci. Boa z piór. Firanki. Bielizna pościelowa. Dywany orientalne. Galanteryja: parasolki, mitenki, woalki gazowe i ‚tulle russe’, torebki z łuski, jedwabne, wachlarze koronkowe i z piór.”* 

Spacer zaczynał się od progu, gdzie drzwi do salonu otwierał portier. A dalej było tylko lepiej, dosłownie jak w bajce, bo witryny oferowały przepiękne rzeczy dobrej jakości. Można było je oglądać, mierzyć, czy dotknąć. Na piętrach mieściła się poczekalnia ze stolikami i krzesłami, gdzie panie mogły poczytać międzynarodową prasę i napić się kawy w oczekiwaniu na swoją kolei. Przymierzalnia dysponowała dużymi lustrami i odpowiednim oświetleniem, tak żeby „każda dama miała okazję przekonać się, jak jej suknia będzie się prezentowała podczas uroczystości”, bo wiadomo że oświetlenie wydobywa szczegóły – złote przeszycia zaczynają się mienić, na światło wychodzą najdrobniejsze hafty, zdobienia, koronki. Budynek był ocieplany, więc panie nie musiały się obawiać, że podczas przymiarek zmarzną – ogrzewanie było w tym czasie prawdziwym luksusem. Dla bardzo ciekawych dam, które chciały poznać tajniki pracowni, po odpowiednim dogadaniu sprawy Herse zapraszał również na jej piętra. 

Innym atutem było wyjątkowe podejście do każdej klientki. Bracia Herse odwiedzali Paryż i najmodniejszych w tym czasie projektantów. Jeśli spodobał im się wzór sukni, to wtedy była ona kupowna do kolekcji w celu wzięcia wzorca i powielania jej według gustów klientek. Każda klientka mogła coś w niej zmienić, a nawet wykupić wzór, tak żeby już nigdy nie został powielony przez krawców Hersego. „Ambicję pokładamy w tym, żeby wszystko co z naszego magazynu wychodzi, posiadało jakąś cechę sobie tylko właściwą i odrębną, aby suknia, kapelusz czy okrycie mówiły niejako same za siebie:

– To napewno od Hersego!”*

„Powiększone rozmiary naszego „Magazynu Mód i Konfekcji” nie zmieniły wszelako charakteru i zadania naszej firmy w zakresie dotychczasowej specjalności, nie mieliśmy i nie mamy zamiaru zbaczać z pierwotnej drogi i wchodzić na pole fabrycznej wytwórczości, starając się o ilościowy zbyt na wzór zachodnich magazynów.”* – pisze Herse w katalogu, który ma przybliżyć nową siedzibę firmy. 

Marszałkowska 150/ Herse

Bracia Herse, szczególnie Adam, który po śmierci Bogusława przejął kierownictwo, udzielali się dobroczynnie i społecznie. Na przełomie wieku dawali stabilne zatrudnienie i godne warunki pracy kobietom, tak aby było „je stać na własny bochenek chleba”*. Bracia wiedzieli i byli dumni z tego, że ich krawcowe szyją tak sprawnie, że potrafią odtworzyć najbardziej zawiłe kroje i misterne hafty. Jak podkreślali, żadna męska ręka nie zrobiłaby tego tak idealnie. Szukając kogoś na kierownicze stanowisko w ogłoszeniu Hersego pojawia się forma „szukamy kierownika/ względnie kierowniczki”, co było bardzo szalenie postępowe. Miłość do klientek widoczna była na każdym kroku i zdecydowanie to sprawiało, że Herse mógł osiągnąć status domu mody przez niektórych określanego mianem haute couture. 

Każda kobieta marzyła, żeby mieć coś od Hersego, ale ponieważ ceny były odpowiednie do jakości, to nie wszystkie mogły sobie pozwolić na przykład na suknię.Ówczesna gwiazda sceny Hanka Ordonówna podobno ubierała się tylko u Hersego. Ze względu na ciut niższe ceny powodzeniem cieszyły się kapelusze i rękawiczki. O rękawiczkach było bardzo głośno. Były to rękawiczki Jouvin, które podobno wpływały na kształt dłoni. Po Warszawie zaś mogło krążyć powiedzenie: mieć cokolwiek byle od Hersego! 

Dom mody Herse w 1933 roku zagrał w filmie – „Jego Ekscelencja Subiekt”, gdzie w główną rolę ekspedienta wcielał się Eugeniusz Bodo, który śpiewał na ekranach: 

„A tu mam znów piżamę lila gdy przyjdzie chwila na jakieś słodkie sam na sam. W takiej piżamie do gustu damie, przypadnie nawet zwykły cham”. 

1933 rok to także rok, kiedy dom mody Herse ogłosił bankructwo – zawierucha ekonomiczna ówczesnych czasów odbiła się nie tylko na portfelach klientów, ale również na wielkich firmach. Dodatkowo kamienicę zniszczyły dwa pożary. I mimo, że kolejne pokolenia myślały o wskrzeszeniu marki, to nigdy to nie nastąpiło w takiej skali jaką Herse reprezentowali przez wojną.

Mimo, że Herse przeszedł do historii to warto wiedzieć, że istniał i że nawet w Polsce, która borykała się na przełomie wieków z problemami, mogła rozwinąć się firma z tak pionierskim podejściem do biznesu. Wszyscy historycy mody podkreślają, że Herse reprezentował międzynarodowy model biznesowy, i wciąż może służyć za przykład dla współczesnych projektantów – szczególnie w podejściu do klientów i do pracowników.

Więcej o domu mody Herse dowiecie się z książki „Herse. Warszawski dom mody” Agnieszki Dąbrowskiej. Jeśli macie ochotę na własne oczy zobaczyć modele to odwiedźcie Muzeum Warszawy (Rynek Starego Miasta 32), na ekspozycji stałej zawsze jest coś od Hersego.  

*https://polona.pl/item/na-schylku-xix-wieku-swojej-klienteli-boguslaw-herse-w-warszawie,MTcxNjc4MzY/0/#info:metadata


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.