Niespotykany okaz/ Selena Gomez wraca płytą „Rare”

Po pięciu latach przerwy Selena Gomez wydaje nową płytę. Sto procent popowych przebojów. „Rare” już zajmuje pierwsze miejsce na liście przebojów Billboardu. Czy gwiazda Disneya się zmieniła od wydania swojej ostatniej płyty? I tak i nie. Gomez od zawsze była dobrze ułożona, nie jest już jednak dzieckiem, nie nakłania swoich fanów do składnia obietnic „pinky promises”, wie po prostu, że to nie przejdzie.

Jest gwiazdką ze „stajni Disneya”, czarodziejką o długich, ciemnych włosach, jest popową piosenkarką z rzeszą fanów i pierwszymi miejscami na listach przebojów, „byłą dziewczyną Bibera”. Selena Gomez potrafi być zarówno grzeczną dziewczynką o cukierkowej urodzie i piękną kusicielką jak w teledysku „Fetish”, czy w sesji amerykańskiego Vogue. Stara się być przede wszystkim sobą, a nie medialnym produktem przeznaczonym tylko do sprzedaży. „Czy myślałaś, że to będzie aż tak na serio?” – zapytała dziennikarki podczas wywiadu w jej domu, gdzie miały razem przygotować meksykańską kolację. Gomez od progu zaczęła rozpakowywać zakupy i zabrała się za przygotowanie swoich ulubionych potatoes with cheese. Była sobą, uśmiechniętą, młodą dziewczyną w fartuchu pichcącą kolację.

„Fani bardzo chcieli, żebym była autentyczna, żebym była sobą – mówiła w 2017 roku, „i kiedy to się stało, to była wielka ulga dla mnie. Nie jestem dwiema różnymi osobami, ta dziewczyna na scenie, na czerwonym dywanie to ja. Czasem wydaje mi się, że jestem zbyt szczera w tym, czym się dzielę z publicznością, ale czuję że chcę i muszę być szczera. To dzięki szczerości jestem na tym etapie życiowym, jestem tym, kim jestem.” 

Selena Gomez miała szczęście, że dostała się do produkcji Disneya. To był jej czas. Była dzieckiem. Później przyszła kariera wokalna, związek z Justinem Biberem i rozgłos. Przyszły też problemy, bo ta miłość nie była łatwa, para na oczach fanów i paparazzi schodziła się i rozstawała. Selena śpiewała o miłości i o tym jak to jest cierpieć. Każda jej piosenka, do dziś, jest rozpatrywana pod kątem, czy Selena wciąż kocha Bibera, czy to o nim śpiewa? Para rozstała się w 2014 roku, zaraz później Selena wypuściła piosenkę „The Heart Wants What It Wants”, o miłości do chłopka, która nic dobrego nie wróży. Fani byli tak ciekawi i tak dociekliwi, że piosenka miała 9 milionów odsłon w ciągu 24 godzin od wypuszczenia. 

„The Harts Wants What It Wants” zaczyna się od wyznań Seleny, siedzimy z nią na sesji terapeutycznej. Jeśli kojarzycie ją z tego i kliku innych przebojów, to pewnie wiecie też, że pierwszym poważnym krokiem w kierunku nowego wizerunku był film „Spring Breakers”, gdzie Selena zagrała studentkę, która podczas przerwy w nauce wpada w złe towarzystwo. Podobno Gomez chciała bardziej dorosłej roli. To jej mama podsunęła jej scenariusz. „Mamo czy ty oszalałaś?” – miała zapytać po jego przeczytaniu Selena. Mimo to przyjęła rolę i wywołała tym lawinę komentarzy. Nagłówki gazet pytały: czy Selena pójdzie w ślad swoich Disney’owskich koleżanek i przejdzie okres buntu, imprez, alkoholu i przypadkowych chłopaków? Nic takiego się nie stało.

Jej przyjaciele i ci którzy znają Selenę mówią o niej, że jest pewną siebie kobietą, która wie czego chce, ale jednocześnie jest osobą, która potrzebuje ludzi i ich wsparcia. „Z jednej strony robi wrażenie bardzo zaradnej, z drugiej mamy ochotę się nią zaopiekować, bo jest w niej dużo delikatności” – pisze dziennikarka amerykańskiego Vogue’a o spotkaniu z gwiazdą. 

Selena Gomez/ zdj. instagram gwiazdy

„Płakałam na scenie tyle razy, że nie jestem w stanie tego policzyć” – mówiła Gomez kilka lat temu. „Nie wyglądam ładnie jak płaczę, trzeba mi to przyznać, ja raczej jestem typem zapłakanym” – dodała dla humoru. Jednak nie wszystko można przykryć humorem, bo Selena faktycznie płakała na scenie wiele razy. Przy trasie promującej jej poprzednią płytę nie wytrzymała presji i nie zagrała wszystkich koncertów. Zamiast stać na scenie, Gomez udała się na terapię do ośrodka zamkniętego w Tennessee, kilka lat wcześniej była w podobnym ośrodku w Arizonie. Prasa jak zwykle podchwyciła newsa, wszyscy zastanawiali się czy to odwyk, czy gwiazda ma problem z alkoholem. Selena spędziła w Tennessee 90 dni wśród nieznanych wcześniej osób, bez komórki i kontaktu ze światem zewnętrznym. Pomogło.

„Trasy koncertowe są bardzo samotne, przynajmniej dla mnie. Nie bardzo mogłam to udźwignąć w tym momencie mojego życia. Byłam przygnębiona, miałam ataki paniki przed wyjściem na scenę, lub już w momencie kiedy z niej schodziłam. Nie czułam, że jestem wystarczająco dobra. Wydawało mi się, że nic nie daje moim fanom i oni to widzą. Byłam przyzwyczajona do występowania przed dzieciakami. Na koncertach potrafiłam podnieść z miejsc całą publiczność i poprosić, żeby złożyli obietnicę, że nigdy nikomu nie pozwolą, żeby dał im odczuć że nie są wystarczająco dobrzy. To były „pinky promises”. Nagle stałam przed tłumem nie dzieci, ale ludzi w wieku 20 czy 30 lat, z papierosem i piwem w ręce, patrzyłam im w oczy i nie wiedziałam co powiedzieć. Nie mogłam powiedzieć: „uwierzcie że jesteście pięknymi dzieciakami”. Nie mogłam, bo to by nie zadziałało, wiem, bo też mierzę się z tymi samymi gównianymi problemami co oni. To co mogłam powiedzieć, to że wiem jak stresujące jest życie i że sama mam ochotę uciec. Nie mogłam poradzić sobie ze sobą, więc co miałam im powiedzieć. Czułam się tak jakby to była strata czasu, i myślałam że ci ludzie przede mną też tak myślą.” – mówiła Gomez dwa lata po opuszczeniu centrum terapii. 

Tuż przed trasą promującą „Revival” u Gomez zdiagnozowano toczeń, który okazało się ma dość agresywną postać i uszkodził jej nerki. Selena trafiła do szpitala. Pierwszy raz fani mogli dowiedzieć się, co się dzieje, po tym jak gwiazda rzuciła na swój Instagram zdjęcie ze szpitalnego łóżka – jeszcze blada i podpięta do aparatury. W podpisie było: dziękuję Ci Siostro. Dostała nerkę od przyjaciółki, a przeszczep się udał. 

Nie ma za wielu przyjaciół, a większość z nich to nie są znane osoby z showbiznesu. Przyjaźni się z Taylor Swift, która kiedyś o niej powiedziała, że „Gomez jest jak 40-latka i 7-latka zamknięte w jednej osobie”. Być może to, że Gomez jest tak dojrzała i jest wojowniczką wynika z tego, że nie miała łatwego startu. Urodziła się w Teksasie gdy jej mama chodziła jeszcze do szkoły, Mandy miała 16 lat, kiedy Selena przyszła na świat. Niedługo potem ojciec zostawił córkę. Pierwszą rolę Gomez dostała mając siedem lat, w wieku trzynastu zaczęła grać w „Czarodziejach z Waverly Place”, produkcji Disneya. Jej opiekunką i przedstawicielem była matka – Mandy Teefey, aż do 2014 roku. Kontrakty z wytwórnią Disney’a są intratne i przynoszą sławę i pieniądze, są jednak bardzo obłożone warunkami i wymogami, które niełatwo spełnić, szczególnie dorastającym na planie filmowym gwiazdom.    

„Chłopcom łatwiej się zbuntować, i nikt ich za to nie wini. Ale dla dziewczyn nie ma takiego przyzwolenia, bunt szkodzi wizerunkowi i wpadamy w schemat: młoda gwiazda zeszła na złą drogę. Ja bardzo szanowałam swoich fanów i dbałam o nich i o to, co im pokazuję, ale jednocześnie chciałam odnaleźć swoją drogę, znaleźć coś co mnie interesuje i co pozwoli mi się rozwijać. To wtedy podjęłam decyzję o zagraniu w filmie Harmony Korine’s „Spring Breakers” – wspominała Gomez w wywiadzie do Vogue. 

Od tamtej pory zagrała w kilku produkcjach, ostatnio u Woodego Allena w „W deszczowy dzień w Nowym Jorku”. Grała dziewczynę, która podrywa dawno niewidzianego kolegę ze szkoły. Występuje w filmie amatorskim i włóczy się po Nowym Jorku u boku Timothee Chalamet’a. Duże zamieszanie wywołał też serial w którego produkcję  zaangażowała się Gomez – „13 powodów” miało swoją premierę na Netfilxie, po pierwszym sezonie który wywołał dyskusję o problemach nastolatków, depresji i samobójstwach z tego wynikających, powstał również drugi sezon. Gomez bez skrępowania opowiada o swoich problemach ze zdrowiem, w tym o depresji i uczuciu niepewności. Uważa, że jest to bardzo istotny temat i wie, że jeśli podzieli się swoimi doświadczeniami, to być może pomoże tym komuś. 

„Sama cały czas się zastanawiam czy zasługuję na to co mam?” – retorycznie pyta Gomez. Nie jest gwiazdą ekranu, to muzyka jest większym nośnikiem jej kariery, mimo że jak spojrzymy na jej dyskografię to zobaczymy, że „Rare” jest dopiero jej czwartym krążkiem, a w filmach gra od siódmego roku życia. „Na ekranie nie ma takiej presji. Na koncercie wszystkie oczy patrzą na ciebie, wszystko jest tu i teraz. I to bardzo niepokojące, że większość tych ludzi wie, co robiłaś wczoraj wieczorem” – wyznaje. 

Selena bardzo luźno podchodzi do muzyki, bo mimo że koncerty są dla niej stresujące, to praca w studio nagraniowym czy przy produkcji teledysków już mniej. Wchodzi więc do studio nagrywa coś i wychodzi, nie daje sobie jednego, ostatecznego terminu kiedy ukaże się płyta, kiedy ruszy znowu w trasę. Tak było przy poprzedniej płycie i tak było również z „Rare” – „nie czuję, że muszę wstrzymywać oddech, albo że muszę za czymś gonić, czy z czymś zdążyć, to dla mnie duża zmiana.” Wygląda na to, że fani cierpliwie czekali i nie zawiedli się nową płytą, która szybko poszybowała na najwyższe miejsca list przebojów. 

I nic dziwnego, bo „Rare” to płyta z głównego nurtu popu, bardzo nośna i bardzo standardowa. Selena nie śpiewa o niczym nowym, porusza tematy o których śpiewała już wcześniej i o których śpiewają wszystkie gwiazdy popu. Siłą tej płyty jest głos Gomez, który jest lekko chropowaty i przyjemny dla ucha. „Rare” świetnie sprawdzi się na imprezowe wieczory i tańce do rana, jak śpiewa Selena „feel so, feel so good to dance again”.

Selena Gomez/ Rare

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.