To była niezapomniana noc dla wielu – po pierwsze „Parasite” Bong’a Joon-ho zdmuchnął konkurencję i to całkowicie, ku zdumieniu nawet samego reżysera. Po drugie, pierwszy raz na Oscarach statuetkę za muzykę zdobyła kobieta. 92. galę otworzył porywający występ Janelle Monáe, która powiedziała: „to jest święto wszystkich tu zgromadzonych, świętujemy wasze sukcesy!” Zajrzyjmy więc za kulisy!
Dla niektórych to były pierwsze Oscary. Nasza ekipa, na czele z Janem Komasą, reżyserem „Bożego ciała” nominowanego w kategorii „najlepszy film nieanglojęzyczny”, dzielne pozowała na czerwonym dywanie. Jan już przed galą studził emocje, bo „Boże ciało” miało bardzo silną konkurencję. Na swoim koncie na Facebooku napisał: „Dzisiejsza gala oscarowa to z pewnością miły spektakl, w którym weźmiemy udział z wielką ochotą, ekscytacją i będziemy godnie reprezentować nasz film i nieco po olimpijsku nasz kraj, jednocześnie polując na selfie z kimś znanym. Niemniej najważniejsze dla mnie i dla nas już się wydarzyło!” I to prawda, znaleźć się wśród tak wybitnych twórców to sukces sam w sobie.
Po raz pierwszy na gali gościła Rebel Willson, która wręczyła statuetkę za efekty specjalne wraz z Jamesem Cordenem, i bardzo specjalnie się do tego przygotowali. Ubrani w stroje kotów, żartowali, że doceniają wkład jaki trzeba włożyć, aby w tej konkurencji wygrać. Statuetka przypadła filmowi „1917”. „Koty” zaś okrzyknięto, już jakiś czas temu, największą porażką filmową roku.

Zacznijmy od początku. Z Janelle Monáe zaśpiewali goście ceremonii, między innymi Leonardo DiCaprio, czy Brie Larson, ale w refrenie mogli wykazać się wszyscy. Janelle zaśpiewała utwór upamiętniający Freda Rogersa, zaczęła skromnie, aby później dać piękne i emocjonalne show z przesłaniem – mówiła o kobietach w kinie, o mniejszościach płciowych, co podkreśliła – sama jest osobą queerową. Na hasło, że za mało kobiet jest w kinie, Janelle dostała gromkie oklaski. Jak pamiętacie, niektóre aktorki postanowiły bojkotować ceremonię z powodu tych dysproporcji między kobietami, a mężczyznami. Wśród tych, które miały zostać w domu z kieliszkiem wina w ręce miała znaleźć się Awkwafina – możecie z nią oglądać „Kłamstewko”.

Zaraz po występie Janelle, gości przywitali komicy – Chris Rock i Steve Martin, żartując od początku ze swojego statusu: „kiedyś prowadziliśmy tę galę, zobaczcie jak nisko upadliśmy”. Oni zastanawiali się, dlaczego tak mało jest nominacji dla osób czarnoskórych w kinie. To kolejna bolączka, której kino nie może się pozbyć.
Prawdziwe emocje zaczęły się wraz z wręczaniem statuetek, pierwszą tego wieczór miał okazję odebrać Brad Pitt za rolę drugoplanową w „Pewnego razu…w Hollywood”. W swoim krótkim, 45 sekundowym przemówieniu zdążył podziękować reżyserowi – Hollywood to dzieło Tarantino, jak i grającemu z nim Leonardo DiCaprio. Zaznaczył, że chciałyby, aby branża doceniła bardziej kaskaderów, jako że w filmie grał właśnie kaskadera. Nie mógł też powstrzymać się od żartu na temat amerykańskiego prezydenta. To jego pierwszy Oscar za rolę.

To też pierwszy Oscar dla Laury Dern – ona odebrała statuetkę, podobnie jak Pitt, za rolę drugoplanową. Dern wcieliła się w prawniczkę w filmie „Historia małżeńska” Noaha Baumbacha, która bardzo skutecznie, ale w dość makabryczny sposób prowadzi sprawę rozwodową swojej klientki. Warto wspomnieć, że w tym filmie zagrali główne role: Scarlett Johansson i Adam Driver.
Za role pierwszoplanowe Oscary dostali: Renée Zellweger, która powiedziała: „ta nagroda jest także dla Judy Garland” i Joaquin Phoenix, który zagrał Jokera w filmie Todda Philipsa. Phoenix wygłosił płomienną mowę. Zaczął od tego, że nie czuje się lepszy dzięki nagrodzie. „Sława daje wiele, ale najważniejsze to głos, który słychać.” – mówił. Było to jedno z najbardziej poruszających wystąpień wieczoru.

„Myślę, że kiedy mówimy o dyskryminacji ze względu na płeć, o rasizmie, prawach osób queer, czy o prawach zwierząt, to mówimy o walce przeciwko niesprawiedliwości.
Mówimy o walce przeciwko przekonaniu, że jeden naród, rasa, płeć, czy gatunek ma prawo do dominowania i kontrolowania innych. Myślę, że pozbawiliśmy się więzi z naturą. Wielu z nas jest bardzo egocentrycznych w swoim postrzeganiu świata, i myślimy że to my jesteśmy w centralnym punkcie. Niszczymy więc środowisko naturalne w imię pozyskiwania surowców. Myślimy, że możemy zapładniać krowy, po to żeby rodziły młode i zabieramy im je, mimo że słyszymy ich płacz. Póżniej zabieramy także mleko przeznaczone dla tych cielaków, i wlewamy je sobie do kawy czy płatków.
Boimy się zmiany, bo myślimy że będziemy musieli coś poświęcić. Ale nasze człowieczeństwo oznacza kreatywność i pomysłowość, możemy znaleźć rozwiązania, które będą dobre dla nas i całego środowiska.
….
Kiedy miałem 17 lat, mój brat powiedział mi: „biegnij na ratunek z miłością, a nastanie pokój.””
Phoenix wspomniał również o tym, że sam potrafił być nie do zniesienia i że popełnił wiele błędów, „tym bardziej dziękuję za szansę jaką dostałem” – powiedział.
Dla Zellweger to kolejny Oscar, i nie było tu dużego zaskoczenia. Za rolę Judy Garland aktorka zdobyła już Złoty Glob, statuetkę SAG i nagrodę BAFTA. Przyjmując Oskara, przypomniała, że Garland mimo swojej olśniewającej kariery nigdy nie została wyróżniona statuetką.
Największy triumf i największe zaskoczenie sprawił wszystkim Bong Joon-ho i jego „Parasite”. Najpierw, z godnie z przewidywaniami, wygrał Oscara w kategorii: najlepszy film nieanglojęzyczny, pokonując nasze „Boże ciało”. „Teraz mogę się napić!” – powiedział Bong schodząc ze sceny. Zrobił to tylko po to, aby po chwili znaleźć się na niej znowu, tym razem odbierając Oscara za reżyserię – tym samy pokonując takich rywali jak Sam Mendes, czy Martin Scorsese. To nie był jednak koniec niespodzianek, Bong Joon-ho odebrał nagrodę za scenariusz oryginalny i czekał na ogłoszenie najważniejszej kategorii wieczoru, w której też miał nominację. Jednak nikt nie przypuszczał, że „Parasite” ma szansę z takimi hitami jak „1917”, „Joker”, „Irlandczyk”, czy choćby „Historia małżeńska”. „Parasite” został nagrodzony jako najlepszy film roku i to było największe zaskoczenie tej gali.

Jako pierwsza kobieta za muzykę do filmu została nagrodzona Hildur Guðnadóttir – skomponowała ścieżkę dźwiękową do Jokera. Możecie kojarzyć ją również z muzyki do docenionego serialu „Czarnobyl”. Odbierając Oscara powiedziała: „życzę kobietom, matkom i córkom, które kochają tworzyć muzykę, aby tworzyły. Nasz głos będzie dzięki temu słyszany.”

#oscary2020