Paulina Przybysz/ „Odwilż”

„Odwilż” przychodzi naturalnie po zimie, przynosi więcej słońca, więcej energii, nowe siły i nowe ścieżki, a także przemyślenia. Pod butami zamiast śniegu czuć miękki mech, nad głową niebo i wysokie korony drzew. Przestrzeń lasu do którego Paulina Przybysz uciekła komponować i pisać zdecydowanie naturalnie wpisała się w klimat płyty – co słychać na przykład w „Zimie”. „Odwilży” słucha się wyjątkowo dobrze, bo to nie tylko nowe brzmienie, ale też ważne teksty. 

Nie raz spotkałam się z tym, że muzyka towarzyszy nam gdzieś ‚obok’. Jednym uchem wpada, drugim wypada, nie wyciągamy z niej często nic oprócz chwytliwej melodii. Dlatego tak trudno śpiewa się w ojczystym języku, tu sfera językowa przyciąga bardziej, słowa wpadają i zostają chociaż na moment w głowie. Sięgając po „Odwilż” liczyłam na dużo i jestem zadowolona, ta płyta ma niesamowity potencjał, nie tylko muzyczny, ale i społeczny. Paulina postanowiła stanąć przed ‚lustrem’ i dokładnie się przyjrzeć nam i sobie.

„Język polski jest przy skórze.” – mówi i cieszy się, że nagrała płytę w całości po polsku i że fani będą mogli śpiewać na koncertach razem z nią. 

Płytę otwiera utwór „Wszystko”. Luksusy, pieniądze, wyjazdy, czy to wszystko jest ważne? To główne pytanie jakie stawia Paulina. Nie czeka, aż sami sobie odpowiemy, od razu ubiega nas i śpiewa, że walka o to, co nazywamy wszystkim jest nierówna i niewarta tylu sił, o tym, że takie marzenia będą nas „kosztowały mnóstwo słabych akcji”. „Nie przeżyjemy tych wszystkich zajebistych żyć” – śpiewa, ale emocje z naszego życia są tak samo żywe i tak samo wartościowe jak tych wszystkich znanych, bogatych ludzi. Chce nam otworzyć oczy, bo gonimy za spełnieniem jak królik za marchewką zawieszoną przed nim na patyku, im szybciej za nią biegnie tym szybciej ona ucieka. Nie wynika z tego nic dobrego, bo marnujemy swój czas, nie doceniając go i nie przeżywając odpowiednio. Paulina nie boi się zwrócić nam uwagi, prostuje nasze myślenie za pomocą muzyki. 

Ta płyta to ważne tematy, jak miłość, bliskość, relacje. Feminizm, prawa kobiet, ekologia. Konsumpcja. 

Paulina z Dawidem Podsiadło w świetnym duecie śpiewają „Dobrze”. Wszyscy chcemy tego samego – pocieszyć się z małych rzeczy, zachwycić się, porobić coś prostego, tylko nasze głowy nie dają nam odetchnąć, napędzone ciągłą presją otoczenia, podpowiadają nam, że „to za mało i za mało”. Ciężko się nie zgodzić, kiedy słyszmy o chemii mózgu i o tym, że nam się w „dupach poprzewracało”. Trochę tak właśnie jest. Mamy tak dużo, a ciągle czujemy niedosyt. 

„Za co płacisz, po co ci te graty?” – śpiewa natomiast w Minimaliźmie. Sama lubi chodzić w starych rzeczach, przyzwyczaja się do nich i czuje sentyment. Zaczepiona przez dziennikarkę na jednym z wywiadów o tę piosenkę, wskazała na stare spodnie od dresu – „lubię je”, śmieje się Paulina. Korzysta z iphona 5 – „nie wyrzucę go dopóki nie będę musiała, to jest odpowiedni rozmiar telefonu, jeżdżę starym samochodem, nie wiem czy to ekologiczne.” Mogłaby sobie pozwolić na więcej, ale po co? Jeśli nie ma potrzeby, i już wie, że nie musi nikomu niczego udowadniać, przed nikim szpanować, to zgodnie z myślą „bądźmy ekologicznie odpowiedzialni” nie kupuje. 

„Im jestem starsza tym mniej potrzebuje. Żyłam marzeniem, że świat jest wielki, że trzeba nim żyć, robić rzeczy światowe.”* – przyznaje Paulina przy okazji wywiadów. Teraz uważa, że to nieważne gdzie gra, czy gra mały koncert, czy dużą trasę. „Praca wszędzie jest taka sama. Liczą się pozytywne emocje.”

Paulina idzie na wojnę ze stereotypami, feministycznie śpiewa: „tysiące lat, a jeszcze świat nie jest pewien do końca, że nie ma w was nic co by dało wam, więcej praw do słońca, taka już się urodziłam, ty też, zasługuje na to by mi sprzyjać, ty też”. Drażliwe, ale ważne tematy, prawo do szacunku i do równego wynagrodzenia za tę samą pracę dla kobiet i dla mężczyzn, to już dziś nie jest wojujący feminizm, ale otwarta szczera dyskusja między mądrymi ludźmi, ciągle ciężko zrozumieć dlaczego jeszcze jest w ogóle potrzebna. Skoro jednak trwa, to warto wesprzeć w niej każdy mądry i mocny głos.   

„Ta piosenka [XX] to nie jest wsadzenie się na półkę krzyczących feministek. Feminizm to równe prawa dla wszystkich ludzi, nie można odpuszczać tematu, bo ludzie nie rozumieją definicji feminizmu” – mówi Paulina. 

„Odwilż” jest też poświęcona miłości. 36,6 i refren: „miłość wszystkim jest, nie wiem jaki byłby sens bez niej”, to fragment, który nie tylko trafia do ucha, ale i do serca. Ile osób już wyśpiewało, że miłość jest wszystkim, że bez niej ciężko żyć, że nie ma sensu. A mimo tego ciągłego powtarzania, wręcz do zdarcia tych słów, ciągle chcemy słuchać, śpiewanie o miłości nigdy się nie znudzi i zawsze będzie się wiązało z emocjami, które są w każdym z nas. Kto z nas nie chce pograć w „ciepło – zimno”? Gra w miłość nigdy nie będzie pasee. 

„Odwilż” jest płytą soulową, jest tu R&B, słychać trans, trip-hop. Paulina rapuje, wspierają ją chórki. „Chodź tu” i „Odwilż” to płyty, które wracają do lat młodości Pauliny Przybysz, do jej fascynacji połową lat ’90, do pierwszych płyt odsłuchanych na discmanie. Ktoś jeszcze wie, co to jest? „Odwilż” melodyjnie jest nowa, świeża, ale cały czas wpisuje się w klimat, który Paulinie towarzyszył w twórczości, czy to przy Sistars, czy później kiedy występowała jako Pinnawela. Paulina pozostaje sobą. I zwyczajnie dla siebie, do współpracy chętnie zaprasza muzyków, tych z którymi już pracowała, i tych którzy ją zafascynowali. Współpracę z Dawidem Podsiadło planowała już przy „Chodź tu”, nie udało się, tym razem wszystko się zgrało.    

Słyszymy gitary, basy, bębny. Przy kilku numerach na „Odwilży” współpracował przy muzyce Paweł Stachowiak znany z zespołu EABS. Współpraca z Mateuszem Dopieralskim z Bitaminy, Jackiem Antosikiem, Markiem Pędziwiatrem, Maxem Psują, bardzo wzbogaca płytę. Jest Dawid Podsiadło, Mateusz Dopieralski – Vito Bambino, Ryfa Ri, którzy wspierają Paulinę wokalnie. Gości Paulina „czuje” – „wiem, że to oni powinni śpiewać tę, a nie inną piosenkę.” Przyznaje, że lubi te współprace, każdy z tych muzyków robi na niej szczególne wrażenie, każdy jest jej bliski, mimo, że nie z każdym się znała przed nagraniami. 

„Dawid nie miał uwag, pytań, przyjechał do lasu i zaśpiewał ze mną. Bitamina śpiewa dla mnie organicznie, ‚dajcie mi trochę bitów’, śmiałam się do chłopaków. Numer Minimalizm to współpraca z Vito, który zaproszony, podniósł rękawicę i wszedł w to razem ze mną. Z Ryfą byłyśmy pen friends, zobaczyłam ją, bo ktoś napisał, że ona jest królową polskich rapów. Wysłałam jej zwrotkę, ona nagrała, a ja spadłam z krzesła.”* – opowiada Paulina. 

„Odwilż” powstawała w lesie, przy dźwiękach skrzypiącej podłogi, chrapiącego szczeniaka. Przemyślenia przychodziły podczas spacerów po lesie i wietrzenia głowy między kolejnymi nagraniami próbnymi. Nagrywanie płyty to długi i artystycznie skomplikowany proces. Potrzebna jest przestrzeń. 

Płyta była gotowa już w październiku, ale Paulina postanowiła czekać na atmosferyczną odwilż, żeby ją wydać. Nie spodziewała się, że odwilż nie przyjdzie, bo zimy nie będzie. „Zima” nagrywana była późnym latem, na zielonej łące. Tak trochę na przekór.

Trasa koncertowa będzie organizowana w niewielkich, kultowych kubach. Mało miejsc, intymna atmosfera. Taki sposób koncertowania wyraźnie cieszy Paulinę. Od razu mówi, „mało miejsc oznacza, że trzeba się szybko decydować.” Pierwszy koncert miał  się odbyć 26 marca we Wrocławiu, zaraz później był zaplanowany koncert w warszawskim „Dziku”. Oba są przełożone ze względu na ogłoszoną pandemię.  

Ja z całego serca życzę sobie i Wam, żebyśmy mogli się spotkać na tych koncertach. W normalnej atmosferze, bez krążących w powietrzu wirusów. 

*Więcej o płycie Paulina opowiada w Tok FM/ https://audycje.tokfm.pl/podcast/86653,-Wierze-w-przebudzenie-mocy-Paulina-Przybysz-o-plycie-Odwilz?fbclid=IwAR3Zu51anZFDyhkLliF9Xg3HVg241jNxyeHC0sv2CxT_MZ_WMAuj6OLKCa8


Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.