Zośka Papużanka jest doskonałą obserwatorką, interesuje ją codzienność, na pozór zwykła i monotonna, ale w której gdzieś za rogiem czai się coś dziwnego i wypaczonego. W swojej nowej powieści „Przez” nie tylko bawi się swoim bohaterem jak marionetką, ale też podgląda życie jego żony przez obiektyw aparatu. Jej psychologiczne opisy szybko wciągają czytelnika, bo czy jest coś bardziej ciekawego niż zajrzeć komuś wprost do jego głowy i zobaczyć co myśli?
Zośka Papużanka zadebiutowała w 2012 roku powieścią „Szopka”, która została nominowana do licznych nagród. Kolejną jej książką był „On” w której wraca do PRL i opisuje środowisko szkole – Zośka Papużanka jest nauczycielką języka polskiego. I ta powieść spodobała się czytelnikom i recenzentom równie mocno, co debiut. W 2017 roku do czytania dostaliśmy kolejną książkę, „Świat dla ciebie zrobiłem” – to zbiór opowiadań „o tym, że nie ma nas bez innych. Że nie umiemy być ze sobą, chociaż tego właśnie potrzebujemy najbardziej. I że bycie razem nie jest ani trudne, ani łatwe. I że z tej łatwości i trudności robią się historie, które trzeba opowiedzieć.”*
Zośka zapisuje swoje historie na papierze, długopisem, kiedyś na swoim fejsbuku zrobiła wpis: „klawiaturą nie myślę, jeśli chodzi o pisanie jestem staroświecka”. Jeśli chodzi o zainteresowania, to nie jest oryginalna, interesuje ją życie, proste, takie „tu i teraz”. Ale wyróżnia ją to, że wybiera nieszablonowych bohaterów i opisuje ich z przenikliwością.
„Człowiek mnie obchodzi najbardziej. Nie tylko przy okazji pisania książki, w ogóle człowiek mnie obchodzi najbardziej. Człowiek niedoskonały – i przez to interesujący. A najbardziej interesujący w relacjach z innym człowiekiem. Śledzić te relacje, sprawdzać w nich siebie i innych, śmiać się z siebie i sobą się martwić – to jest najbardziej interesujące.”** – powiedziała kiedyś w wywiadzie.

Przez aparat fotograficzny on – mężczyzna, facet, bohater powieści obserwuje swoich byłych sąsiadów, a przede wszystkim swoją „byłą niebyłą” żonę, bo jak mówi: to prawda, że pięć lat wcześniej porzucił ją, bez informowania jej o tym zamiarze, ale ostatecznie nadal są małżeństwem, bo przecież się nie rozwiedli. Teraz wrócił, bo taki właśnie miał plan. Zaglądamy więc prosto w jego myśli, odkrywając, że o ile na pierwszy rzut oka pewnie wydałby nam się całkiem normalnym gościem, to tak naprawdę, jest z nim coś nie tak. Zachowuje się obsesyjnie, nerwowo i niezrozumiale. Niby według wyznaczonego planu działania, schematycznie, ale przecież nikt przy zdrowych zmysłach się tak nie zachowuje.
„Po co wracać do śpiącego, zamkniętego świata. Po co wróciłem, zapytał. Pomyślał, że wrócił jak kowboj w westernie, po latach pojawiający się w małym drewnianym miasteczku, gdzie jeszcze nie dotarła kolej, koronkowa bielizna i McDonald’s, gdzie już nikt nie rozpoznaje tego kowboja, ale on nawet woli pozostać nierozpoznany…”***
Ciężko go przez to lubić. Również ciężko go lubić, kiedy każde jego zdjęcie ma na celu potwierdzenie, że jego żona jest niezaradną ofermą życiową, która bez niego sobie po prostu nie radzi. Na każdym zdjęciu widzi jej wady, co utwierdza go w przekonaniu jak bardzo jest jej niezbędny i potrzebny. Na drugim planie zamkniętego osiedla toczy się zwykłe życie, z całością jego odcieni i barw – mamy sąsiadów, którzy grają na fortepianie, imprezujących studentów, dzieci grające w klasy i pana, który kupuje kije do nordic walkingu.
Nasz bohater nie lubi również tego zwyczajnego gwaru, który towarzyszy życiu. Papużanka świetnie zamyka to jego nielubienie w słowa:
„Jeszcze chwila, Wszystko się musi udać, plan jest znakomity. Trzeba mianowicie zrobić kawę, przez to wrzeszczące dziecko przepadła najlepsza pora na śniadanie; trzeba zatem przy kawie skasować większość fotografii wrzeszczącego dziecka, usuń, usuń, tu matka, jaka brzydka, zostaw, usuń, usuń.”***
I chyba nawet sama Papużanka nie lubi swojego bohatera, skoro pisze o nim: „mój bohater… everyman hetero nuda”. Ale nie do końca jest on taki nudny, ciężko tak o nim powiedzieć, bo czytelnik od początku czuje, że coś z nim nie tak, że jednak coś tam mu się pomieszało w tej jego głowie, że ta jego obsesyjność może prowadzić do zbrodni. I tak przez całą powieść czekamy, kiedy „to się wydarzy”, kiedy bohater nie wytrzyma i w tym swoim rozdwojeniu jaźni zrobi coś niedopuszczalnego.
Jeśli ktoś się spodziewa wartkiej akcji, to nie znajdzie jej w „Przez”. Ale jeśli ktoś jest fanem powieści psychologicznej w lekkiej i przystępnej formie, to książka Papużanki jest dla niego. Papużanka ma fenomenalny zmysł do posługiwania się językiem, jej opisy są wciągające – wystarczy wspomnieć o siostrach Filifionkach (sąsiadki), okutanych w swoje długie spódnice i grube rajtuzy. O Miteku Śmietku. To tylko przedsmak „Przez”.
„Przez” Zośka Papużanka/ wyd. Marginesy
*z opisu książki „Świat dla ciebie zrobiłem”
**za: https://culture.pl/pl/tworca/zoska-papuzanka
***fragmenty powieści „Przez” Z. Papużanki