Piękny Omar Sy i jego sztuczki

„Jesteśmy gotowi. Pora na magię” – mówi Omar Sy w trailerze do serialu „Lupin”. Wysoki, przystojny, silny, szybki, mógłby spokojnie zgrać Jamesa Bonda, a gra złodziejaszka. Nie byle jakiego, bo wzorowanego na złodzieju francuskim z początku XX wieku. Zawsze uśmiechnięty Omar Sy podbija tą rolą Hollywood i małe ekrany.  

W styczniu Netflix udostępnił pierwsze pięć odcinków serialu „Lupin”. Na ekranach widzimy Omara Sy, który wciela się w rolę Assane Diop’a, mądrego i elokwentnego złodziejaszka, którego kradzieże można potraktować jako „reklamację”. Teraz pora na następną część przygód Assane, który dostaje list od ojca – ten przyznaje się w nim do kradzieży, ale Assane podejrzewa, że za całą historią kryje się coś więcej. Serial jest inspirowany powieścią Maurice Leblanc’a o francuskim złodzieju Arsene Lupinie. Leblanc stworzył Lupina w 1905 roku i od tamtej pory historie o nim ukazywały się w poczytnym Je Sais Tout, przynosząc pisarzowi sławę i pieniądze. Lupin był tak popularny, że szybko upomniał się o niego przemysł filmowy i kilkakrotnie przenoszono jego przygody na ekran. Jak mówi Omar Sy: „Lupin lekko przez ten czas pokrył się kurzem, a ja i tak nie chciałem zagrać tak jak moi poprzednicy.” Stąd pomysł, żeby nową fabułę zrobić o gościu, który jest wielbicielem i jednocześnie nowoczesnym wcieleniem Lupina. To właśnie Assane Diop. 

Pomimo, że materiał już był wielokrotnie eksploatowany, szczególnie we Francji, to nowy „Lupin” zdobył szybko uznanie widzów. Był chętnie oglądany w Niemczech, Brazylii, nawet na Filipinach. Przed ekrany wróciła też Francja. W ciągu pierwszego miesiąca serial z Omarem Sy oglądano w 76 milionach domów, co pobiło rekord „Gambita królowej”, czy nawet „Bridgertonów”. To pierwszy tak duży sukces serialu francuskojęzycznego. „Wszyscy od mężczyzn, kobiet, po dzieci pokochali Sy, na ekranie jest po prostu czarujący” – mówił George Kay, twórca serialu. 

Świat pokochał Sy w roli faceta, z biednej dzielnicy Francji, który podejmuje pracę jako opiekun niepełnosprawnego, białego gościa. „Nietykalni” byli na wszystkich festiwalach filmowych, a Omar Sy został gwiazdą – zdobył Cezara (taki francuski Oscar). We Francji jego agent odrzucał kolejne scenariusze nadsyłane przez reżyserów. Jednak sława dała w kość nieśmiałemu aktorowi, do tego stopnia, że podjął decyzję o wyprowadzce do Los Angeles. „Moje dzieci nie mogły już spokojnie wyjść na ulicę, stąd pomysł na przeprowadzkę” – podkreślał aktor w kolejnych wywiadach. 

Była to również decyzja w stylu: kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, bo Omar Sy był popularny w Europie, ale nie w Stanach. W Hollywood musiał zaczynać od początku. Do wyjazdu Omar nie był na ani jednym przesłuchaniu, w Stanach miał agenta, portfolio i nieustannie stał na kastingach do kolejnej hitowej produkcji. Omar też nie do końca płynnie posługiwał się angielskim – efekt był taki, żeby dostać rolę, siedział po cztery godziny dziennie z nauczycielem szlifując akcent. Można w to nie wierzyć, ale jakby mu było mało, po wyjściu lektora, Omar odpalał telewizor i oglądał „Keeping up with the Kardashian’s”. Przez oglądanie kolejnych odcinków Omar Sy nauczył się mówić: „oh, my God” i „seriously”. 

Początki nie były łatwe, bo mimo że szybko załapał język, to role nie przychodziły. Ktoś inny by się poddał, ale Omar Sy twierdzi, że ma „otwartą głowę”, którą odziedziczył po rodzicach. „Czułem się jakbym spłacał dług. Doświadczenie bycia odrzucanym w kolejnych produkcjach, brak jakiejkolwiek odpowiedzi od producentów, dało mi siłę, uwierzyłem że nie jestem oszustem” – mówił aktor. Omar Sy nie skończył szkoły teatralnej, nie jest aktorem z zawodu. Zaczynał w radiu, gdzie został zaproszony przez kolegę na jedną z jego audycji. Póżniej uśmiechnięty Omar zaczął prowadzić własną, która spodobała się publiczności. W końcu wylądował w popularnym „Le Grand Journal” jako komik. Kolejnym etapem kariery były zaproszenia do telewizji i role. Stąd wzięło się u niego przekonanie, że ktoś kiedyś odkryje, że nie jest aktorem – „cały czas myślałem, kiedy to wszystko pryśnie jak sen i znów wrócę do normalnego życia”. Te fatalistyczne myśli towarzyszyły mu aż do premiery i sukcesu „Nietykalnych”. 

„Nie jestem aktorem” – to jego pierwsza reakcja na propozycję młodych reżyserów Oliviera Nakache i Erica Toledano, którym udało się jednak przekonać Omara do współpracy. Nagrał z nimi aż cztery filmy. „Razem wrastaliśmy w kino” – mówi dziś Toledano. „Nie byliśmy reżyserami, Sy nie był aktorem, czy to nie idealne połączenie?” Ich najbardziej znanym wspólnym filmem są właśnie „Nietykalni”.  

Sześć miesięcy po przeprowadzce Omar Sy dostał rolę w „X-menie”. Zagrał więc bohatera, który przenosi się w czasie, a później robota który przeistacza się w samochód w „Transformersach”, pracował  z Bradleyem Cooper’em i Thomem Hanksem. Zagrał też w „Jurassic World”, którego kolejna część, również z Omarem trafi do kin w 2022 roku. Chris Pratt wypowiadał się o Omarze, że jest magnetyczny, przyciąga i w filmie (Jurassic World) stanowi dla niego niezłą konkurencję. Czy może być coś bardziej hollywoodzkiego niż fantastyczna recenzja Chrisa Pratta? – pytali amerykańscy dziennikarze. Omar Sy już wtopił się w tłum hollywoodzkich gwiazd, nikt nie ma najmniejszych wątpliwości. Teraz Omar swobodnie rozmawia po amerykańsku, płynnie przechodząc na francuski według swojego uznania.

Omar Sy/ źródło: Instagram

Podobnie jest z serialem Netflixa – to francuski serial stworzony dla międzynarodowej publiczności. „Nie chcieliśmy typowo francuskiego serialu o Lupinie, bo wydało nam się to nudne, już sto razy przerobione. Ale taki sam serial, który tworzysz z myślą o tym, że będą go oglądać ludzie na całym świecie, otwiera nowe drzwi, nasze podejście się zmieniło” – mówił reżyser Louis Leterrier. Długo trwały rozmowy co do tego jak serial ma wyglądać. Omar Sy podkreśla, że jego głos się liczył, to on zaproponował, żeby jego bohater był fanem Lupina, który go naśladuje, ale nie obsesyjnie. Pościg po francuskich dachach to również pomysł Omara. Aktor miał również swoje zdanie na temat tego, jak powinien wyglądać jego bohater. Najważniejsze jednak w tym całym zamieszaniu było, że Diop nie jest przemocowy, nie ucieka się do bójki, nie ma broni. Omar Sy ma pięcioro dzieci i nie chce, żeby oglądały w telewizji przemoc, tym bardziej przemoc, której sprawcą jest ktoś pochodzenia Afrykańskiego – to jest klisza. 

Omar Sy wychował się Trappes – miejscu na obrzeżach Paryża, które miało być kiedyś nowym startem dla imigrantów, w tym Afrykańczyków, którzy przybyli do Francji w poszukiwaniu lepszego życia. Niestety, Trappes stało się miejscem, gdzie mieszkają ludzie ubodzy, często bez pracy, a to rodzi problemy. Bohater Omara trafia do więzienia w poszukiwaniu wskazówki. Chce wiedzieć, co ojciec chciał mu powiedzieć pożegnalnym listem. Sceny do serialu były kręcone w więzieniu niedaleko Trappes, a Omar Sy spotkał tam kolegów z podwórka – „było dużo emocji”, podkreślał ktoś z ekipy serialowej. Dlatego Sy jest bardzo wyczulony na przemoc, bierze udział w protestach. Był na protestach po śmierci Georga Floyda, z transparentem „I can’t breathe”. „Moje dzieci mają czarną skórę, chcę żeby były bezpieczne” – mówi.  

Assane Diop też nie ma w życiu lekko, ale stara się zachować klasę. „To wyjątkowy charakter” – śmieje się Omar. Miły, sprytny, odważny złodziejaszek, który urzeka widzów na całym świecie.  Omar zapytany jak radzi sobie z sukcesem, z uśmiechem odpowiada dziennikarzom: „że mierzy się z nim odważnie, trochę jakby robił cyrkową sztuczkę”. 

Omar Sy/ Lupin/ Netflix


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.