Kina już działają. Można się spokojnie wybrać na seans, zatopić wygodnie w fotelu i na chwilę zapomnieć o bieżących sprawach. Długo na to czekaliśmy, za nami sezon oscarowy, przed nami takie hity jak „Ojciec”, „Nomadland”, czy „Minari”. Na dużym ekranie w czerwonej sukni od Balenciagi szaleje Tilda Swinton, w kropki wystroiła się Emma Stone, która sprawia, że Cruella de Mon ma nowe, jeszcze bardziej przerażające oblicze.
Nie czarujmy się, we wszystkich kinach nadal panują obostrzenia, siedzi się w odstępach i o losie w maseczce na twarzy. Mimo to warto poświęcić popołudnie i wybrać się na seans. Po pierwsze dlatego, że na dużym ekranie jest co oglądać. Po drugie, ponieważ nie ma nigdzie takiej atmosfery jak w kinie. Jeśli nadal się zastanawiacie nad bezpieczeństwem, podpowiem Wam, że sale kinowe w małych studyjnych kinach nie są przepełnione, a bilety można dostać znaczniej taniej niż w dużych sieciowych multipleksach.
Na co się więc wybrać? Oto nasz przewodnik.
„Nomadland” Chloe Zhao jest kinowym pewniakiem – wygrał bezsprzecznie Oscary. To historia oparta na książce Jessicki Bruder o tym samym tytule. W roli głównej fantastyczna Frances McDormand.”Nomadland” to historia amerykańskich nomadów, ludzi którzy muszą zostawić za sobą uporządkowane życie i ruszają w poszukiwaniu pracy. Żyją w kamperach. Pracują dla dużych firm, za symboliczne wynagrodzenie. Obok Frances na ekranie występują prawdziwi nomadzi, a film Chloe Zhao kręciła o magicznej godzinie, czyli tuż przed zmierzchem – stąd na ekranie oprócz bohaterów piękna paleta barw Ameryki.
Nikt się nie spodziewał, że Anthony Hopkins zgarnie Oscara za rolę staruszka, który mierzy się z chorobą. Na podjęcie się trudnego tematu – bohater, którego gra Hopkins cierpi na Alzheimera, co pozbawia go pamięci i wprowadza w stan dezorganizacji i cierpienia, zdecydował się debiutujący za kamerą dramatopisarz Florian Zeller. W głównych rolach oprócz Hopkinsa zobaczyć możemy Olivię Coleman. „Ojciec” to porywający obraz choroby i starości, ale również poświęcenia i miłości.
„Minari” to historia nakręcona przez Lee Isaaca Chenga, który inspirował się swoimi doświadczeniami. To film o amerykańskim śnie koreańskiej rodziny, która przenosi się do Arkansas w poszukiwaniu lepszego życia. Przedsięwzięcie jest organizowane przez ojca, który wierzy, że uda mu się założyć hodowlę roślin – tytuł nawiązuje do zioła minari, które wyrasta wszędzie, gdzie je się posieje bez względu na warunki. Reszta rodziny nie do końca może się odnaleźć w nowej rzeczywistości, na dodatek dołącza do nich przebojowa babcia. To historia pełna czułości, miłości i wiary.
Pierwszy raz u Almodovara wystąpiła Tilda Swinton – tym razem w roli kobiety porzuconej przez mężczyznę. Tilda miota się w emocjach – od złości, przez wściekłość i smutek, wszystko w pięknej aranżacji pełnej mocnych kolorów. „Ludzki głos” to perełka nie tylko ze względu na brawurową grę Tildy Swinton, ale właśnie ze względu na grę obrazem Almodovara. To też pierwszy film mistrza nakręcony w języku angielskim. Integralną częścią tego krótkometrażowego dzieła jest rozmowa Swinton z Almodovarem.
Warto się również wybrać na „Cruellę”. W roli głównej wspaniała Emma Stone. Niektórzy twierdzą, że bije na głowę kreację Glenn Close ze „101 dalmatyńczyków”. „Cruella” to opowieść o dziewczynie, która wypaczona przez życie, pochłonięta przez modę, wymyśla sobie, że duet bieli i czerni to nie tylko klasyka, ale szczyt mody i elegancji. Jej determinacja, żeby się wyróżnić na tle towarzystwa popycha ją do polowania na bezbronne dalmatyńczyki. W tle punkrockowy Londyn.
Wspaniale gra Mads Mikkelsen w filmie Thomasa Vintenberga „Na rauszu” To historia nauczycieli, którzy postanawiają przetestować dobroczynny wpływ alkoholu na zdrowie i psychikę. Nie trudno zgadnąć, że eksperyment dość szybko wymyka się spod kontroli. Część krytyków trzyma się opinii, że film pochwala picie. Dla mnie to bardzo wymowny obrazek, że alkoholem nie rozwiązuje się problemów, a zamiata je pod dywan, jak tylko odstawia się flaszkę, to raptownie spod dywanu wychodzi mnóstwo brudu, często nie do ogarnięcia.
Wspaniałą rolę stworzyła Magdalena Koleśnik w filmie Magnusa von Horna. „Sweat” opowiada o życiu infuencerki, która zajmuje się fitnesem. Tysiące followersów, okładki magazynów, programy śniadaniowe, i pieniądze które się z tym wiążą, to nie wszystko. Sylwia jest nie tylko nieszczęśliwa i samotna, ale po części oszukuje siebie i swoich fanów. Czy o tym wie? Czy wie, że nie wszystko jest na sprzedaż?