„Musi być styl, musi być błysk, brokat…” – mówi jeden z bohaterów najnowszego serialu Netflix. Sopot, połowa lat ’70. W jednym z nadmorskich hoteli parkiet jest wypełniony ludźmi, i tak jest każdej nocy. Ludzie bawią się do białego rana, a imprezę kończą pijąc szampana o wschodzie słońca. Ale przez skórę już czują widmo nadchodzącego kryzysu. Wśród tańczących bryluje Helena – zawsze piękna i elegancka, klienci dużo jej płacą. Często pojawia się też Pola, która dorabia sobie do swojego biznesu. Marysia jest studentką i brakuje jej pieniędzy na życie, liczy więc, że szczęście się do niej uśmiechnie, i to właśnie tu.
Polska w połowie lat ’70 stoi na progu kryzysu. Ludzie go przeczuwają. Już od roku rząd mówi o złej sytuacji, i stara się z niej tłumaczyć. Ciężko jest coś kupić, bo prawie nic nie ma. „Mamy odczuwalne braki w zaopatrzeniu w kraju w modne i nowoczesne artykuły przemysłu lekkiego, niektóre wyroby trwałego użytku, materiały budowlane, środki produkcji dla rolnictwa. (…) Mamy wielkie niezaspokojone potrzeby mieszkaniowe”* – mówił na spotkaniu z kobietami 8 marca 1975 roku premier Piotr Jaroszewicz. Jest więc biednie, ale ludziom fantazji nie brakuje. To jeszcze moment, kiedy leje się szampan, tani, ale zawsze. Za chwilę jednak ceny pójdą w górę, rząd nie będzie się szczypał. Przez polskie miasta przejdzie fala strajków. Niezadowolenie robotników rozleje się po ulicach, najzacieklej zastrajkują robotnicy w Ursusie i w Radomiu.
Helena nastawia radio, żeby posłuchać co mówią o sytuacji w kraju i tłumaczy swojemu kochankowi – francuskiemu dziennikarzowi, którego inwigiluje dla SB, że Polacy wykupują cukier. „Jak mają cukier, to czują się bezpieczni. Z cukru można zrobić bimber” – mówi.
Pola walczy o odebraną jej koncesję. Marzyła, że pewnego dnia jej produkcja szamponów opłaci się na tyle, że będzie mogła z tego żyć. Kiedy przychodzi urzędnik, Pola wręcza mu łapówkę. Łapówki są w Polsce tak modne jak ciasto drożdżowe i picie wódki. Ten jednak nie chce pieniędzy, woli w naturze.
Marysia klepie studencką biedę, a szczęścia szuka na imprezach – może pozna kogoś kto ją uratuje. I faktycznie, kiedy potrzebuje pomocy zjawia się piękny chłopak. Po wspólnej nocy zostawia jej kilka dolarów na hotelowym stoliku. Spotkają się jeszcze, bo Marysia lubi przygody.
Trzy kobiety, w różnym wieku i z innymi doświadczeniami, próbują przetrwać w szarej rzeczywistości. Łączy je to, że na życie przyszło im zarabiać prostytucją. Kiedy inni dostają marne pieniądze i martwią się jak przetrwać kolejny dzień, one za jedną noc potrafią zgarnąć kilkadziesiąt dolarów. Chodzą elegancko ubrane, piją szampana i zagryzają kawiorem. Podjęły decyzję – lepsze życie za urodę i seks.
Helena jest najstarsza i sama wybiera klientów, choć kiedy do jej drzwi puka SB nie odmawia współpracy. Znają ją wszyscy, jest popularna i ma ogromne powodzenie. To za nią wodzi wzrokiem większość facetów i większość z nich nie ma u niej szans. Helena jest piękna, lubi się bawić, a zarobione pieniądze odkłada do tajnej skrytki. Kiedy dostaje zlecenie od SB, żeby wybadać francuskiego dziennikarza, nie zamierza rezygnować z dobrej zabawy, choć i szpiegiem jest bardzo dobrym.
Pola jest od niej o dziesięć lat młodsza i ma małego synka na wychowaniu. Lubi chodzić do fryzjera, gdzie robi reklamę swojego biznesu, dopóki nie wydarza się feralna sytuacja z urzędnikiem, który dostaje z pięści w nos, a koncesja na biznes przepada. Pola jest zawodnikiem wagi ciężkiej, nie zamierza się poddać. Idzie do urzędu z kolejną łapówką. To również kończy się katastrofą, bo trafia na kolejnego konesera kobiecej urody. Jest jeszcze młoda, piękna, żyje marzeniami. Nie ten to będzie inny…biznes, oczywiście.
Marysia płynie na fali młodości, nie zna reguł obowiązujących na balu na którym przyszło jej tańczyć. Musi się nauczyć wszystkiego. Na szczęście jest wygadana, trochę bezczelna i radzi sobie jak może.
Każda z nich to inny etap życia. Helena już dużo przeżyła, i niejeden raz się rozczarowała. Pola uczy się, że każda decyzja ma swoje konsekwencje, a dorosłość bywa bolesna. Marysia cieszy się jeszcze beztroską. Spotykają się i mijają ze sobą w sopockim hotelu, miejscu rozrywki i luksusu. Każda z nich ma swoją historię, swój brokatowy trip. Każda też szuka miłości i odrobiny ciepła.

Brokat/ Netflix
Scenariusz „Brokatu” powstał dzięki współpracy między innymi Aleksandry Chmielewskiej, Macieja Kubickiego, czy Sławomira Łonisk. Podobie było z reżyserią, dlatego odcinki nieznacznie się różnią między sobą. Serial robi wrażenie – są tu piękne zdjęcia, dzięki pracy Pawła Flisa, niezły montaż, scenografia, lokalizacje, kostiumy. No i oczywiście wspaniały dobór aktorów. Świetnie gra Magdalena Popławska, która wciela się w Helenę. Niezłą konkurencję dla niej stanowi Wiktoria Filus w roli Poli. Scena za sceną, show kradnie młoda Matylda Giegżno, czyli serialowa Marysia. Nie można oderwać wzroku od rozrywkowego Bogdana, w tej roli Bartłomiej Kotschedoff, tak samo jak od przystojnego Folco Marchi, który gra dziennikarza. Jest też wspaniały Łukasz Simlat w roli funkcjonariusza SB podkochującego się w Helenie.
Serial opowiada o losach prostytutek, więc seksu w nim nie brakuje. Ale co rzadko się zdarza, sceny miłości nakręcone są bardzo dobrze. Nie gorszą, nie wprowadzają niezdrowej ekscytacji, nie są upiększane. Daleko im do taniego porno i do miłości z komedii romantycznych. Twórcy celowali raczej w narrację podobną do „Kronik Times Square”, które były świetne.
Musimy pamiętać o tym, że bohaterki „Brokatu” są wyjątkowe. To nie są dziewczyny żyjące na ulicy, które życie zmusza do prostytucji. To mądre, młode kobiety, które podjęły taką decyzję. Nie mają przemocowych alfonsów, niedomytych klientów i nie uprawiają seksu w lesie przy drodze szybkiego ruchu. Same decydują z kim, gdzie i jak, i cały zysk zwykle idzie do ich kieszeni.
Serial nie ocenia zarabiania ciałem na życie, bo nic tu nie jest czarno – białe. „Historie związane z pracą seksualną zwykle przedstawiane są z dwóch skrajnych biegunów – albo koloryzują sytuację kobiet, albo robią z nich ofiary. Losy naszych bohaterek umieściliśmy pomiędzy tymi skrajnościami: dziewczyny nie są ani beztroskie, ani bezwolne” – przekonują twórcy.
„Brokat” pięknie błyszczy wśród propozycji na Netflixie. Odcinki są krótkie, bo trzydziestominutowe, więc nawet nie zauważycie, kiedy będzie w połowie.
*Kartki z PRL. Ludzie, fakty, wydarzenia” pod redakcją prof. dr hab. Wiesława Władyki.