Nasza skóra to cichy bohater, nawet kiedy jej zimno albo sucho, zrobi wszystko, aby poradzić sobie z niekomfortowymi warunkami. W zimowym zamieszaniu potrzebuje jednak naszego wsparcia i naszej troski. Możemy jej pomóc i sprawić, że będzie wyglądała zdrowo i promiennie. Wystarczy kilka prostych trików, które zmienią naszą zimową rutynę pielęgnacyjną.
Bariera ochronna
Zimą nasza skóra jest narażona na zmienne temperatury – wychodzimy na zewnątrz i czujemy jak mróz szczypie nas w nos i policzki, wchodzimy do domu i czujemy suche, ciepłe powietrze, które przyjemnie nas otula, ale dla naszej skóry to wejście z deszczu pod rynnę. I mróz i ciepło będą skórę nadmiernie przesuszać i drażnić. Możemy jej pomóc, wzmocnić jej linię obrony, nakarmić witaminami i nawodnić. Wystarczy sięgnąć po odpowiednie kremy.
Na zimę wybieramy kremy bogate w składniki odżywcze, ale też nieco cięższe od tych sugerowanych na lato. Takie, które zostawią delikatną warstwę okluzyjną. Szukajmy w ich składzie niacynamidu – stymuluje powstawanie ceramidów, które pomagają uszczelnić warstwę ochronną skóry. Można też wybrać kremy, które ceramidy, czy peptydy zawierają w swoim składzie – jak CeraVe, regenerujący BasicLab, czy dedykowany pielęgnacji zimą – Avene Cold Cream.
Trzeba pamiętać, że zanieczyszczenia powietrza i promieniowanie UV nie znikają zimą. Warto wybierać również kremy z filtrem i takie, które działają antyoksydacyjnie. La Roche – Posay Cicaplast można stosować nawet od 1 dnia życia i jest idealny na niesprzyjające warunki. Zawiera w składzie kompleks prebiotyczny, co wpływa dobroczynnie na stan naszego mikrobiomu. Oprócz tego znajdziecie w nim pantenol, masło Shea, cynk i mangan.

Nawilżający CeraVe/ La Roche – Posty Cicaplast B5/ Ceramidowy krem regenerujący BasicLab/ Avene Cold Cream
Nawilżenie skóry można poprawić stosując na przykład skwalan, lub wybierając produkty, które mają go w składzie. Skwalan pięknie nawilża skórę – ja stosowałam ten od Ministerstwa Dobrego Mydła, dwie, trzy krople nakładane przed kremem. Warto pamiętać o codziennej porcji wody! Nasze ciało składa się z niej, dobra woda to inwestycja w sprawny umysł i piękną skórę. Nie zaszkodzi również jedna łyżeczka oleju lnianego dziennie – ja jestem fanką.
Nocna odbudowa
Noc to bardzo ważna pora dla naszej skóry i dla całego organizmu. Często myślimy, że kiedy zasypiamy nasz organizm też popada w senny letarg – to tylko częściowo prawda. Zwalnia bicie serca i procesy trawienne, ale i tak dzieją się cuda, bo noc to czas wielkiego sprzątania i regeneracji. Nasz naskórek również odbudowuje się nocą, dlatego warto zadbać o staranny demakijaż i oczyszczenie, ale też wybierać kremy bogate w składniki odżywcze, które pomogą w odnowie.
Ponieważ zimą często mamy przesuszoną i podrażnioną skórę, w demakijażu stawiamy na delikatne kosmetyki. Ja osobiście najbardziej lubię żele do mycia twarzy – wybieram je z dermokosmetyków, lub stawiam na naturalny skład. Często kusi nas – mnie też, żeby suchy naskórek usunąć jak najszybciej i nieświadomi konsekwencji sięgamy po mocne, mechaniczne peelingi, które tylko mogą pogorszyć sprawę i spowodować dalsze podrażnienie i stany zapalne. Peeling – tak, ale raz w tygodniu, maks dwa i tylko enzymatyczny. Przy bardzo podrażnionej skórze najlepiej w ogóle z niego zrezygnować, a nałożyć lipidowy, odżywczy krem. Niektórych rzeczy nie da się przyspieszyć, tak jest właśnie z regeneracją naskórka – tu trzeba być cierpliwym i delikatnym.
Do mycia twarzy świetnie sprawdza się CeraVe, ale i Bioderma Sensibio. Z naturalnych żeli super jest Figa od Mokosh, która ma silne działanie antyoksydacyjne. Świetny i niezawodny w usuwaniu makijażu jest żel Resibo Rich Peach – w składzie ma ekstrakt z brzoskwini, betainę roślinną, ekstrakt z owsa i tapiokę.

CeraVe żel do mycia twarzy/ Resibo Rich Piach/ Mokosh Figa
Jeśli macie peelingować to delikatnym Dermika Clean & More z cykorią do cery wrażliwej. Zawiera D-pantenol, który łagodzi podrażnienia. Peeling enzymatyczny phlov to bomba składników – pulpa owoców egzotycznych, borówek, trzcina cukrowa, syrop klonowy, cytryny i pomarańcze. To naturalne kwasy AHA, odpowiadające za złuszczanie i wzmacniające procesy regeneracyjne. Do tego bambus i żurawina w drobinkach. Ten peeling daje dwie możliwości – delikatne złuszczanie i mocne połączone z masażem, kiedy drobinki idą w ruch. Veoli Botanica to kompozycja naturalnych kwasów owocowych: cytrynowy, mlekowy, winowy oraz bromelaina, czyli enzym pozyskiwany z ananasa. Do tego herbata, która ma mocne działanie antyoksydacyjne.

Dermic Clean & More z cykorią/ phlov od Anny Lewandowskiej/ Veoli Botanice z matchą
Jaki krem na noc? Ja wybrałam Game Changer od Resibo z retinolem i bakuchiolem. Retinol przyspiesza procesy odnowy komórkowej – to jeden z tych najmodniejszych składników obecnie. Trzeba z nim jednak uważać, bo zbyt silny retinol potrafi podrażnić skórę. Ten w Game Changer jest roślinny i bardzo delikatny – w sam raz na zimową aurę. Bardzo lubię krem Korres Apothecary Wild Rose, który działa jak maseczka. Znajdziecie w nim olejek z dzikiej róży i witaminę C. Night Ritual od Medik8 to połączenie retinolu, skwalanu, kwasu hialuronowego, witaminy E. Działanie antyoksydacyjne to zasługa ekstraktu ze smoczego owocu, przeciwzapalne – olejku rozmarynowego.

Resibo Game Changer/ Korres Apothecary Wild Rose/ Medik8 Advanced Night Restore
Mniej znaczy więcej
Zbyt wiele produktów, zbyt ciężkich nie poprawi jakości naszej skóry. Wręcz przeciwnie – przytłoczona zacznie się bronić i powodować stany zapalne. Dlatego też oleje do twarzy nie są dobrym pomysłem, szczególnie w przypadku skóry tłustej – tu mogą powodować kłopoty. Pamiętajmy, że oleje mogą wysuszać skórę. Pod ich warstwą okluzyjną skóra nie musi być nawilżona – chyba, że wcześniej o to zadbaliście. A oleje to również coś, po co chętnie sięgamy zimą i mało się zastanawiamy jak to się skończy – najczęściej mocno świecącą się twarzą, spływającym makijażem i kilkoma pryszczami. W moim przypadku najlepiej sprawdza się serum olejowe, nałożone pod krem, ale od razu mówię: nie sięgam po nie codziennie.
Wyczucie czasu
Nie myjcie twarzy i nie nakładajcie kosmetyków za pięć dwunasta, to najlepsze co możecie zrobić, kiedy na dworze są temperatury minusowe. Pamiętam jak kiedyś spotkałam się rano ze znajomą, na wspólny spacer z psami. Był mróz i conajmniej z minus pięć. Zanim do mnie dotarła na twarzy miała białą, przymarzniętą warstwę kremu, który nałożyła w ostatniej chwili, tuż przed wyjściem.
Dlatego warto wstać wcześniej. Pół godzinki wystarczy, aby skóra była sucha i zabezpieczona przed mrozem.
Ach, to powietrze
Skórę możemy nawilżać kremami. Możemy ją nawilżać od środka. Ale również zbawienne będzie dla niej to, jeśli zadbamy o nawilżenie powietrza w domu. Ogrzewanie to dramat – ściągnięta skóra i syndrom suchego oka zaczynają nas męczyć już na początku sezonu zimowego. Możecie oczywiście zainwestować w nawilżacz, który poprawi jakość powietrza, ale równie skutecznym rozwiązaniem jest naczynie wypełnione wodą, ustawione gdzieś w pobliżu źródła ciepła.