Z książką w ręce

Po wspaniałej książce „Głód”, Martín Caparrós zabiera nas w podróż po Ameryce Południowej, po krajach które łączy znacznie więcej niż tylko język, zaznaczony w tytule kastylijską literą Ñ. Jego „Ñameryka” to dwadzieścia państw i czterysta milionów ludzi. Ich historia otwiera oczy na wiele problemów, które są bardziej uniwersalne niż moglibyśmy z początku przypuszczać. 

Do Ameryki zabiera nas również Richard Powers. W Wisconsin mieszka Theo Byrne, który stara się wychowywać dziewięciolatka. Robin, jego syn, jest nietypowym chłopcem, pełnym emocji. Fascynuje go świat natury, który rozpada się na jego oczach. 

W naturze ukojenia również szukają trzy bohaterki Eugenii Kuzniecowej. „Nim dojrzeją maliny” to historia o poszukiwaniu ciepła, zrozumienia i spokoju w świecie, który nieubłaganie pędzi przed siebie. 

Dystans do świata można złapać opowiadając go sobie na nowo. Wtedy to, co często wydaje się dramatyczne, można osłodzić humorem. Mistrzynią takiego podejścia była Maria Czubaszek, która szarą rzeczywistość traktowała z humorem i ironią. I dziś znów możemy ją czytać w nowym wydaniu. Po humor sięgnęła również Emilia Dłużewska, żeby opowiedzieć o życiu z depresją. Jej książka pokazuje wszystkim tym, którzy nie znają tej choroby, że nie jest to łatwy orzech do zgryzienia. Dla tych którzy mają depresję jest to książka, która pozwala złapać oddech. 

1/ Ñameryka/ Martín Caparrós

Claudia Sheinbaum odwiedza meksykańskie komisariaty policji. Słucha funkcjonariuszy i analizuje wspólnie z nimi wszystkie sprawy z ostatnich dni. Mówi, że poprzednia władza nie zajmowała się bezpieczeństwem publicznym, tylko robieniem interesów, dlatego o Meksyku myśli się przede wszystkim jako o kraju pełnym przemocy. 

Roy jest przedsiębiorcą, jak jego ojciec. Ma własny cholet. Opowiada, że dla Aymara nie jest ważne jakiego koloru jest twój cholet, ale ważne jest to, że możesz tam zaprosić kogoś. Ważna jest tradycja spotkań, na których nie tylko można się napić, ale i robić z innymi intratne interesy. 

Ludzie z El Limon czasami tygodniami nie mają wody. Z rur nie poleci wtedy nawet jedna kropla. To jedna z najbardziej zaniedbanych dzielnic Gwatemali. Kiedy tak długo nie ma wody, ludzie wychodzą na ulicę, muszą się jednak liczyć z tym, że ich demonstracja nie zostanie potraktowana pokojowo. Policja, żeby rozpędzić towarzystwo używa zazwyczaj gazu. Ale tylko duża demonstracja daje szansę na wodę. 

Bohaterami Martina Caparrósa są ludzie, z krwi i kości. Ich historie różnią się od siebie, choć większość z nich to obraz przemocy, biedy, i walki o każdy dzień. Caparrós rozmawia z nimi i jednocześnie opowiada nam o historii miejsc w których mieszkają, o relacjach społecznych, o polityce i stara się zrozumieć, dlaczego jest tak jak jest. Co tak wielu ludzi trzyma w biedzie, w uzależnieniu, w przemocy. 

„Ja, za przeproszeniem tym właśnie jestem: synem Hiszpana, który wyemigrował bardzo młodo, po hiszpańskiej wojnie domowej, wraz z pokonanymi rodzicami, i Argentynki, której ojciec był polskim Żydem, a matka córką rosyjskiego Żyda – świeżo przybyłych na te plaże. Jak wiadomo, Argentyńczyk to wynik najbardziej nieprzewidywalnej z mieszanek.”

„Clementina jest największą farmą bananową w kraju: dwa tysiące siedemset hektarów bananowców, trzy miliony bananów dziennie. …A nieopodal cmentarz z kolorowymi grobami: inżynier Edison mówi, że to zdobycz robotnicza pracowników. 

-To że ich chowają właśnie tu, w miejscu pracy? – pytam z niedowierzaniem.

Oczywiście. Ja sam nie byłbym w stanie wymyślić cięższej i dłuższej tortury: coś jakby nadgodziny na wieczność. Przez dekady ludzie tutaj pracowali, żyli i tutaj też umierali.”

Meksyk, Caracas, Bogota, El Alto, Buenos Aires. Martín Caparrós zabiera nas w podróż po państwach, które łączy historia, kultura i język. Nazywa je Ñameryką. To czterysta milionów ludzi. Dwadzieścia różnych krajów. 

„“Ñ” to litera z hiszpańskiego alfabetu. Występuje ona tylko i wyłącznie w alfabecie hiszpańskim. Zatem wydała mi się idealną literą do wykorzystania w tytule tej książki, ponieważ opowiadam w niej o 20 krajach, których mieszkańcy posługują się na co dzień językiem hiszpańskim” – mówił Caparrós.

To znakomite dzieło, które otwiera oczy na wiele istotnych spraw.  

2/ Zadziwienie/ Richard Powers

Theo Byrne bada życie pozaziemskie, a w wolnych chwilach opowiada swojemu dziewięcioletniemu synowi o planetach, na których może zdarzyć się dosłownie wszystko i które zamieszkują najbardziej zadziwiające stworzenia. Robin uwielbia te opowieści równie mocno, co spacery po górach i wspólne pływanie w rzece. Jest niesamowicie bystrym chłopcem, którego przepełnia tysiące emocji, które nie zawsze dają się kontrolować. 

Diagnozy brzmią różnie. Być może Robin ma autyzm, lub ADHD, albo coś innego. Theo wie, że Robin sobie nie radzi, a mimo to, za nic nie chce, zgodnie z zaleceniami, włączyć chłopcu leczenia farmakologicznego. Znajduje dla niego eksperymentalną terapię, którą prowadzi pewien znajomy neurolog. Czy terapia metodą neurofeedbacku pozwoli Robinowi wrócić do równowagi emocjonalnej i zacząć normalnie żyć? 

Richard Powers wprowadza nas w intymny świat ojca i syna. Ich relacja jest pełna ciepła i uważności. To ciepło szybko udziela się czytelnikowi, podobnie jak pasja do odkrywania natury. Chcemy patrzeć w gwiazdy, słuchać ptaków, i dowiadywać się nowych, zaskakujących szczegółów o różnych formach życia. Dzięki Powers’owi budzi się w nas nowy rodzaj świadomości. Znów myślimy o zbyt szybkim wymieraniu gatunków, o zmieniającym się klimacie, i naszej odpowiedzialności. 

To jedna z tych książek, których nie chce się odkładać na półkę. 

3/ Nim dojrzeją maliny/ Eugenia Kuzniecowa

„Każda żywa istota ma prawo do kryjówki – powiedziała Mijeczka do siedzącej na fotelu pasażera siostry.”

W starym domu na wsi, między krzakami malin i jeżyn, i przy boku prawie stuletniej babci Teodory, trzy siostry robią sobie przerwę od życia. Każda z nich przyjechała tu złapać oddech. Mijka właśnie się zaręczyła, ale nie jest pewna czy to ten jedyny mężczyzna, ten na całe życie. Lila musi przemyśleć przeprowadzkę, czy aby na pewno chce mieszkać na drugim końcu świata. Marta nie przyjechała sama, jej brzuch szybko się zaokrągla, zdradzając, że niedługo zostanie mamą. 

Kobiety wiedzą, że wakacje się kiedyś skończą, a życie ich dogoni. Zanim jednak dojrzeją owoce, wszystkie trzy zdołają nabrać nowych sił, tak potrzebnych by dalej móc iść przed siebie. 

Eugenia Kuzniecowa buduje nam azyl, w którym boso biega się po trawie, i który pachnie słońcem i słodyczą owoców. Pozwala na chwilę się zatrzymać i zapomnieć o problemach. Przypomina nam, że każda burza się kiedyś kończy, a po niej znów wschodzi słońce. 

4/ Wszyscy niestety normalni/ Maria Czubaszek

„Niepoprawna, niezależna, pierwsza dama polskiej sceny kabaretowej”, Maria Czubaszek, pisała humorystyczno – ironiczne teksty, które kupiły jej rzeszę wiernych fanów. Nie ukrywała, co myśli i działała według zasady, co w sercu to na języku. Nie chciała być skandalistką, tak po prostu wyszło. 

Zaczynała w Biurze Reklamy, później pisała teksty dla Trójki, i dla Szpilek. Z radiowej Trójki wysyłała słuchaczy na Wyspy Hula-Gula, bo jak mówiła, „wtedy rzeczywistość była taka nieciekawa”. Śmiała się często, że sama to w ogóle by nie pisała, ale ktoś coś zamawiał, a ją mobilizowały niezapłacone rachunki. 

„Wszyscy niestety normalni” to połączenie dwóch jej książek, „Na wyspach Hula-Gula” i „Dziewczyny na ścianę i życie”. 

Kiedy ukazywało się drugie wydanie „Wysp”, Wojciech Młynarski pisał: „wciąż mam w pamięci teksty Marysi w wykonaniu Ireny Kwiatkowskiej, Wojtka Pokory i niezapomnianego Jurka Dobrowolskiego. Teraz, kiedy ma się ukazać drugie wydanie tej książki, znając teksty i Marysię, książkę polecam po znajomości.”

W jej tekstach zaskoczenie łączy się z niedowierzaniem, które goni dobry humor i wszechwładna ironia. Dziś nie każdy stanup ma swój Czubaszek, a szkoda. My za to możemy znów sięgnąć po jej teksty i na chwilę odpuścić sobie powagę.   

„Zgodnie z zasadą: jakie pytanie, taka odpowiedź, na większość pytań Marii odpowiadam głupio. Niestety. Absolutnie jej to nie zraża. Wprost przeciwnie. Odnoszę wrażenie, że im moja odpowiedź jest głupsza, tym Maria jest szczęśliwsza. Tak było i wczoraj.

— Jerzy, wołałbyś żyć długo i szczęśliwie czy krótko, ale za to nieszczęśliwie?

— Zaskoczę cię, ale długo i szczęśliwie. Poważnie!

— To wcale mnie nie zaskoczyłeś! — Była wyraźnie zawiedziona. — Spodziewałam się, że tak powiesz! A wiesz… — ożywiła się — słyszałam onegdaj niesamowitą historię! Otóż było dwóch braci. Bliźniaków zresztą. Obaj byli dokładnie w tym samym wieku.

— Bliźniakom to się na ogół zdarza — wtrąciłem.

— No właśnie! Im też! Ale oprócz tego, że mieli po tyle samo lat, zupełnie się różnili! Zwłaszcza trybem życia. Jeden prowadził się wprost wzorowo… to znaczy racjonalnie się odżywiał, uprawiał sporty, chodził wcześnie spać, nie pił, nie palił… natomiast drugi — odwrotnie. Robił wszystko, czego zabraniają lekarze! I teraz pytanie. Który którego przeżył?”

5/ Jak płakać w miejscach publicznych/ Emilia Dłużewska

„Jeśli zastanawiacie się, czy nie powinniście iść do psychiatry, to prawdopodobnie powinniście” – pisze Emilia Dłużewska, dziennikarka GW, która właśnie wydała swoją pierwszą książkę. 

„Jak płakać w miejscach publicznych” to przygoda z wszechogarniającą depresją, opowiedziana przez Dłużewską z dużą dozą humoru i z przymróżeniem oka.  

„To nie jest książka o tym, że dostajecie od życia cytryny i robicie z nich lemoniadę. Bliżej jej do historii mojego kolegi, którego rzadka i nieuleczalna choroba stopniowo pozbawiała władzy nad ciałem, w tym strunami głosowymi. Gdy się poznaliśmy, mógł już tylko szeptać. „Powiedziałem rodzicom, że żądam adwokata – napisał kiedyś. Zrozumieli »awokado« i przynieśli mi mango”.”


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.