„To idealna gra. Grałem w nią pięć minut i cały czas widzę spadające bloczki w moich snach” – mówi Henk Rogers, chcąc przekonać bank do udzielenia mu kolejnej pożyczki. Dla tej gry, dla Tetrisa, Henk zaryzykuje nie tylko swój dom, ale i swoje życie. Zanim bowiem Tetris trafił do milionów ludzi na całym świecie, był rosyjską własnością, a ZSSR pogrywało z Zachodem strasząc prawdziwą amunicją. To jednak w tym szarym, pozbawionym demokracji kraju zaczęła się kariera Tetrisa. Apple TV pokazuje porywającą historię Hanka Rogersa, jego przyjaźni z Aleksiejem Pażytnowem i rozgrywkę o licencję na grę, która przypomina stare filmy o Jamsie Bondzie.
Jest rok 1989. ZSSR chwieje się na swoich glinianych nogach, ale jeszcze nie zamierza odpuścić. Chłopcy z KGB szukają Aleksieja Pażytnowa. Programisty, który bawi się w pisanie gier i który rozdaje je zupełnie za darmo na przenośnych dyskietkach. Pażytnow dowie się do nich, że państwo musiało wydać pieniądze na stworzenie oprogramowania, które blokuje możliwość grania w gry na komputerach. „Nasi urzędnicy zamiast pracować, siedzą i grają” – mówi jeden z agentów do programisty.
W tym czasie inny programista – Henk Rogers, stoi znudzony na targach w Las Vegas. Stara się wypromować swoją grę, ale nikt nie jest nią zainteresowany. Z nudów staje przy innym wystawcy, gdzie gra jego hostessa. Henk zaczyna układać spadające bloczki. Po kilku minutach wie, że te bloczki zmienią losy świata. I zmienią jego życie.

„Tetris” Jona S. Baird’a to gra z czasem, gdzie przeciwnikami są Rogers, Stein, Maxwell’owie i całe imperium ZSSR, które nienawidzi zepsutego Zachodu, ale nie na tyle, żeby nie brać stamtąd łapówek, ale z drugiej strony na tyle, żeby łamać wszelkie reguły gry. Każdy z graczy chce tylko jednego, wygrać Tetris dla siebie. Baird przedstawia moment walki o licencję na grę, i prawa do dystrybucji jej na wszystkich nośnikach. To historia, która wydarzyła się naprawdę. W jej centrum stoi Tetris, ale to walka między zachodem i wschodem, kapitalizmem i komunizmem, walka miedzy pasją do grania i tworzenia, i chciwością dużych wydawnictw.
„Henk jest kowbojem, który ryzykuje, żeby zdobyć prawa do Tetrisa”- mówi Taron Egerton, który wciela się w Henka Rogersa. Sam Rogers wspomina, że wydawcy nie mieli pojęcia jak dobrą mają przed sobą grę. „Byłem wydawcą gier w Japonii. Uzyskałem prawa do Tetrisa na konsole, ale w tym czasie pojawił się Game Boy. Do gry weszło więc Nintendo. Zawarłem z nimi umowę. Miesiąc później leciałem do Moskwy” – opowiada prawdziwy Henk Rogers.
W filmie akcja nabiera tempa, kiedy Henk, gotowy postawić wszystko na jedną kartę leci do Rosji, gdzie okazuje się, że jest oskarżony o kradzież licencji. Nie jest tam sam, po piętach depcze mu KGB, ale również Robert Stein, który też chce nabyć prawa do Tetrisa, żeby je później móc odsprzedać z zyskiem. Jest tam także syn Roberta Maxwella, który zarządza imperium multimedialnym wartym miliony dolarów. Maxwell również czuje, że ta gra może przynieść mu krocie, więc nie zamierza przebierać w środkach, żeby ją zdobyć. Wszyscy się spotkają, zupełnie przypadkiem na negocjacjach. I okaże się, że najlepsza oferta niekoniecznie musi przejść. Ale jest tu ktoś jeszcze. Aleksiej Pażytnow, który przygląda się całej sytuacji i próbuje ujść z niej bez szwanku. Pażytnow jest tu ofiarą systemu, co okaże się bardzo znaczące.
„Te spotkania to było mnóstwo osób, w tym pewnie kilku agentów KGB. Tam poznałem Aleksieja Pażytnowa.” – wspomina prawdziwy Henk Rogers.
„To jest najważniejsza rzecz jaką zrobiłem w życiu. Tetris. To był jedyny rosyjski program jaki opuścił wtedy ZSSR” – mówi dziś Aleksiej Pażytnow.
W rytm „Holding Out For a Hero” Bonnie Tyler zawiązują się przyjaźnie, zawiązują się sojusze. Ulice Moskwy przecinają ścigające się samochody, ktoś zostanie obity gorzej niż jabłko, ktoś straci spodnie. To „The Final Countdown”. Kolejni gracze dopasowują figury, żeby zdobyć punkty, każdy chce mieć Tetris.
Na ekranie rzeczywistość płynnie przechodzi w graficzny obraz 8- bitowy. W jednej sekundzie widzimy Henka pakującego walizki, żeby po raz kolejny zaryzykować życiem dla gry!, w drugiej piksele układają się w samolot, mapy i ZSSR.
„To poezja, wszystko działa jak magicznie synchronizowane…to idealna gra” – mówi Henk. „Nie rozumiem…” – słyszy w odpowiedzi. „To kombinacja tetra, czyli liczby cztery i gry w tenisa” – odpowiada.

Tetris stał się jedną z najpopularniejszych gier, rzeczą kultową, znakiem czasu. Gra była sprzedawana na całym świecie. Ludzie grali w nią na komputerach, konsolach, automatach i na …Game Boy’ach. W momencie, kiedy Henk odkrył Teris’a, Nintendo już miało przygotowany prototyp pierwszego Game Boy’a. Mała, przenośna konsola pozwalała grać wszędzie i wtedy, kiedy tylko gracz miał na to ochotę. Można go było mieć zawsze przy sobie.
„Ja grałem na Game Boy’u. Dostałem go na swoje 10-te urodziny i na równy rok przepadłem. To było chwilę po tym, jak na rynku pojawiły się kolorowe Game Boy’e. Moja mama mówi, że nie było ze mną wtedy kontaktu. Grałem w Mario, grałem w Tetris’a, grałem też w Pokémony – to była moja gra. Byłem jak Henk Rogers, kiedy grałem w Pokémony” – mówi Taron Egerton.
Ten film należy do niego. Jest w centrum wydarzeń i oko kamery praktycznie jest skupione cały czas na nim. I Egerton gra fantastycznie. Jego gra i decyzje jego bohatera, które nie tylko są ryzykowne, brawurowe, ale często lekkomyślne, oraz cały system sowiecki w który wchodzi, a który jest jak oko cyklonu, budują napięcie. Wszystko dzieje się tak szybko, że jedynym momentem w którym Hank pozwala sobie na czystą radość, jest moment, kiedy siada z Pażytnowem do komputera. Być może zdaje sobie sprawę, że to jedyny człowiek któremu może zaufać, bo nie ma on nic do wygrania.

„To dziwnie tak patrzeć jak ktoś inny gra mnie. Ale Taron Egerton dobrze sobie radzi. Wspaniale wykonał swoją pracę” – przyznaje Rogers.
„Tetris” zabiera nas do niesamowitych lat ’80, nakręcając nasze emocje. Pokazując nam jak wyglądała pierwotna wersja gry, jaki był Henk Rogers, co stało się z Pażytnowem. I kiedy my zatapiamy się w tej historii, w tle pojawiają się kolorowe figury z Tetrisa, bohaterowie zmieniają się w postaci jak z gry, a w uszach dudni nam muzyka. Równie dobra, co film.
Pamiętać jednak należy, że „Tetris” Jona S Bairda nie jest dokumentem, ale filmem opartym na prawdziwych wydarzeniach. Wyścig o prawa licencyjne był w rzeczywistości jeszcze bardziej skomplikowany niż pokazuje to film.
„Tetris”/ Apple TV