W piątkowy poranek, bardzo pochmurny i deszczowy scroluję swoje konto na Insta w poszukiwaniu, w sumie nie wiadomo czego i widzę, moją koleżankę – znaną stylistkę. Siedzi w pięknym, pewnie nowym samochodzie, w czerwonych, skórzanych spodniach i ogłasza modowemu światkowi, że czerwień, to nowa czerń. Zdjęcie jest piękne, spodnie idealnie leżą, i na milion zdjęć które właśnie miałam okazję obejrzeć, to jedno zostanie mi w pamięci. Ale nie ze względu na urodę mojej znajomej, ale ze względu na ten piękny czerwony kolor.
Zaczynam się zastanawiać, czy ma ona rację? Ulubiony kolor Rei Kawakubo był bardzo uprzywilejowany na pokazach prezentujących trendy na sezon jesienno – zimowy ’17. Miuccia Prada, czy Donatella Versace pokazały piękne, jedwabne sukienki w tym kolorze. Moons czy Proenza Schouler poszli w art i dekonstrukcję, w czerwieni oczywiście.

W zeszłym sezonie czerwień też była modna, nawet bardzo. Szczególnie modne było zestawianie jej z różem. Pięknie to wyglądało na wszystkich sesjach mody w magazynach kolorowych. Jak to powiedziała moja krawcowa – „na studiach mocno wbijali nam do głowy, żeby nie zestawiać czerwieni z różem, a już na pewno nie z zielenią. Czerwień to trudny kolor do noszenia.” A tu proszę, wielka moda lubi iść pod prąd, być awangardowa i lubi zestawienia nieoczywiste.
W tym sezonie modna jest czerwień, ale nosimy ją w mono looku – czyli czerwień od stóp do głów. I to dosłownie – u Jasona Wu modelka w czerwonym, pięknym płaszczu szła po wybiegu w czerwonych półbutach na obcasiku, w ręce trzymając dużą czerwoną torbę. Makijaż miała delikatny, ale usta obowiązkowo czerwone. U Fendi spod zwiewnych, przeźroczystych sukienek widać było mocno wykrojone, czerwone body. Dodatki – czerwone kozaki i czerwone kolczyki. U Givenchy czerwone było dosłownie wszystko – czerwone rajstopy pokrywające również dłonie, były uzupełnieniem w stu procentach czerwonego looku.
Odcienie czerwieni mogą być różne, tym razem stawiamy na „odcień świeżej krwi” lub jak ktoś nie znosi jej widoku, to odcień sosu pomidorowego. Ale też można spróbować czerwieni wpadającej w róż, czy ciemniejszej prawie bordowej. Te jaśniejsze lepiej będą pasowały do młodszych osób, te ciemniejsze dla starszych. Krwista czerwień jest dla zuchwałych. Nie ma w tym nic złego, nie zrozumcie mnie źle. W dzisiejszych czasach dobrze być zuchwałym, chociażby troszkę. Nie wierzycie mi, posłuchajcie wróżki (nie powiem która to, ale jest dobrą i miłą osobą, wierzę jej w ciemno), która poradziła mi, żebym chociaż raz na jakiś czas użyła czerwonego lakieru do paznokci, jak powiedziała: „daj się światu zobaczyć, to będzie miłe i ożywiające doświadczenie.”
Tymczasem, kiedy już skończyłam scrolować wszystko, co miałam do scrolowania, obowiązki kazały mi wyjść z domowego zacisza. Idąc warszawską ulicą, nie widziałam ani jednej kobiety ubranej w czerwień. Wszystkie panie były w czerni, szarości, gdzieniegdzie granacie. Dwie, a może trzy postawiły na beżowy płaszcz. Gdzie się podziała ta czerwień z wybiegów? My, Polki chyba jednak pozostajemy bardzo zachowawcze, jeśli chodzi o modę codzienną. Na wielkie wyjście pozwalamy sobie zaszaleć w pięknej czerwonej sukni do kostek, ale w codziennej garderobie tego koloru raczej brak. Pozostaje nam czerwona szminka, lakier do paznokci, ewentualnie czerwone szpilki do czarnego żakietu. Pamiętajcie, że niektórzy wierzą, że czerwony dodaje odwagi, więc może jednak warto w tym sezonie kupić sobie coś w czerwieni.
*nie mogłam się powstrzymać przed użyciem wyrażenia „scrolować swoje konto na Insta” – słyszę je wszędzie, szczególnie kiedy rozmawiają dzieciaki. Piękne.



Bluza Wonder 🖤
PolubieniePolubienie
Tak zapytam, czy Femi stories to jest Femi Pleasure? Czy sie mylę?
PolubieniePolubienie
Tak, to ta sama marka.
PolubieniePolubienie