„Face Paint” – historia makijażu

Historia makjażu to historia ludzkości – malujemy się od tysięcy lat, w różny sposób i w różych celach, wykorzystując różnego rodzaju kosmetyki. Historia piękna to często historia, która mrozi wręcz krew z żyłach, jest pełna porażek i pomyłek, niecodziennych rozwiązań i robienia sobie krzywdy. Wydawać by się mogło, że piękno nie jest rzeczą nadrzędną, ale patrząc na dążenie ludzi do ideału – tego wyobrażonego, ugruntowanego w naszej świadomości, które jest tak silne że pozwala nam często kroczyć dorgą wręcz desperacką, można uznać że piękno liczy się na wagę złota.

Lisa Eldridge – jedna z najbardziej znanych dziś makijażystek, zabiera nas w swojej książce „Face Paint” w podróż przez hiostrię makijażu, od tego jak ludzie malowali się w starożytności po współczesne trendy. Warto się nad nią pochylić, bo lektura jest wyjątkowo ciekawa.

IMG_5312.jpg

Czerwień Biel Czerń

To trzy kolory wyróżnione prze Eldridge, albo może raczej dostrzeżone przez nią jako te wyróżnione przez ludzkość, jako trzy podstawowe do stworzenia makijażu. Czerwień, biel i czerń w sumie nigdy nie wyszły z użycia – od początku dziejów były używane i są używane również dziś i to z dużym powodzeniem. Czy wyobrażacie sobie makjaż bez któregoś z nich? Przecież ciągle sięgamy po pigmnety rozjaśniające i nadające blasku – współcześnie w postaci chociażby highlighterów, nakładamy podkłady nie raz delikatnie rozjaśniające naszą karnację, po eyelinery i czarne tusze podkreślające nasze oczy – znam dziewczyny które nie wyjdą z domu z nieumalowanymi oczami, bo czują się gołe. Czerwona szminka, czy róże przechodziły najróżniejsze fazy – od tego, że były przeznaczone dla elit, po etap że nie były mile widziane, bo kojarzono je z rozpustą, aż po lata ’20 XX wieku, kiedy to kobiety w Nowym Jorku wyszły na ulice walczyć o swoje prawa pomalowane czerwoną szminką.

„Czerwony jest kolorem życia, barwą krwi. Uwielbiam czerwony.” – mawiała Coco Chanel

„Nakładam róż i myję ręcę na oczach całego świata” – pisała Maria Antonina w 1770 roku. Jej delikatna uroda podkreślana była na oczach dokładnie całego dworu, upudrowana twarz i włosy, róż nałożony w formie dużych, karamzynowych kół na policzach przyszłej królowej, podkreślały jej staus. Kiedy ta muza makijażu szła na egzekucję, jej twarz była prawie naturalna, a „w jej kosmetyczce znajodwało się pudełeczko pudru, gąbka i pudełeczko pomady.”

Biel najbardziej kojarzy mi się z gejszami i ich mocno pobielonymi twarzami, na których podkreślone oczy i czerwone usta wyglądają jak namalowane na białej ścianie. Ale dążenie do bladej cery, utożsamianej długo z pięknem, delikatnością i statusem materialnym – opalanie wymyśliła dopiero Chanel w XX wieku, wcześniej opalenizna była kojarzona z pracą na roli i niskim statusem społecznym, było znane od wieków. Żona Nerona, Popea, potrzebowała ponad stu niewolników, między innymi do przygotowania kąpieli w mleku oślim, które rozjaśniało i zmiękczało skórę. Mleko jest naturalnym produktem, ale ludzie ciągle szukają czegoś więcej i tak w przypadku bieli, Eldridge pisze o „duchach Saturna”, czyli o bieli ołowianej, nie tylko wysuszającej skórę, ale i trującej, która szturmem podbiła XVI wieczną Wenecję, niszcząc skutecznie lica najbogatszych dam.

Czerni najczęściej używamy w makijażu oczu – kto nie kojarzy dużych, kocich oczy Amy Winehouse (młoda piosenkarka malowała je sama, kiedy została gwiazdą nikt z makijażystów czy stylistów nie musiał pracować nad jej wyglądem, ona już była gotowa, była sobą) lub makijażu w stylu Kleopatry? Ale mało kto z nas wie, że duże kreski którymi Egipcjanie podkreślali oczy mogą być tylko wizją artystów, a ich makijaż w rzeczywistści mógł być dużo delikatniejszy. Makijaż ten nie był też popularny dopóki nie odkryto grodu Tutenhamona w latach ’30 XX wieku, a prawdziwą popularność zdobył dopiero kiedy w 1963 roku Elizabeth Taylor wystąpiła na ekranie jako Klepotra.

Face paint:LE.jpg

IMG_5306.jpg

Media, kino i gwiazdy filmowe

Historia makijażu nabiera rumieńców dopiero w XX wieku, kiedy kanony piękna popularyzuje kino i teatr, a kosmetyki stają się coraz tańsze i coraz bardziej dostępne dla wszystkich. Kobiety, które są głównymi konsumentkami zyskują też nową pozycję w społeczeństwie, czasy wojenne dają im wiarę, że są równie mądre, zaradne i ważne jak ich mężczyźni – przychodzi czas, kiedy chcą decydować nie tylko o tym, jak będą wyglądać, ale co będą robić i jak wyglądać ma ich życie.

Do gry wchodzą nowi producenci, którzy nie cofną się przed niczym – ich produkty często obiecują działać cuda, sprzedawane są po cenach wyższych – trzy czy czterokrotnie przekraczających koszty produkcji, za to w ozdobnych opokowaniach. XX wiek to wyścig między dużymi graczami jak Estee Lauder, czy Charles Revson – gdzie dochodziło do nieczystych posunięć i szpiegostwa, rozdawanie klientkom próbek produktów, czy najbardziej obiecujące posunięcie, które przynosiło największe zyski, czyli inwestycja w reklamę z udziełem gwiazdy.

„Dziennikarze, często zadają mi osobiste pytania. Na przykład: w czym śpię – w koszuli nocnej? Więc odpowiadam: Śpię ubrana w Chanel No.5 – bo taka jest prawda. I nie chcę mówić, że sypiam nago, ale tak jest! – powiedziała Marylin na nagraniu z 1960 roku, robiąc Chanel reklamę jakiej nie spodziewał się nikt. Senstecja Monroe przeszła do historii, a firmie Coco Chanel przyniosła niebywałe zyski.

IMG_5317.jpg

Takich ciekawych historii i anegdot Lisa Eldridge wyszperała bardzo wiele – sprawiają, że Face Paint nie jest albumem o przedmiotach, ale o ludzich i ich życiu, ich niepowtarzalną historią.

W książce Eldridge znajdzie również historię poszczególnych firm kosmetycznych, jak i etapy powstawania kosmetyków – czyli ewolucję szminki, tuszu do rzęs, różu, pudru, podkładów, czy cieni do powiek. Makijazystka wybiera też najbardziej wyróżniające się kobiety, czyli swoje muzy makijażu – między innymi Elizabeth Siddal, Nefretete, Brigitte Bardot, Clare Bow, Josephine Baker, Twiggy, Grace Jones, Madonne, czy Amy Winehouse i wiele innych. Dowiecie się też o najnowszych trendach i technologiach, które mają uczynić nas piękniejszymi i wiecznie młodymi.

„Nie to ładne, co ładne, ale to, co komu się podoba” – świnka Piggy

Eldridge pisze od siebie i trochę o sobie, dlaczego zajęła się makijażem, i jaką radość sprawia jej zbieranie i kolekcjonowanie kosmetyków, pisze o swoich osobistych doświadczeniach jako makijażystki. Swoją książkę kończy tak:

„Ostatecznie nic nie czyni kobiety silniejszą niż dostęp do dobrego wykształcenia i wolność wyboru: nałożyć sobie czerwoną szminkę i zrobić sobie smoky eye…czy też nie.”

Trudno się z tym nie zgodzić.

IMG_E5176.JPG

IMG_E5181.JPG

IMG_5303.JPG

*wszystkie zdjęcia pochodzą z ksiązki „Face paint” Lisy Eldridge


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.