Kocha, myje, strzyże i handluje kokainą – Dogman/ recenzja filmu Matteo Garrone

U Matteo Garrone wszystko miesza się w sposób banalnie prosty i jednocześnie zaskakujący. Główny bohater jest tak zjawiskowy, że nie można oderwać od niego oczu, a jego życie jest absurdem i magią. Na tle biednego, obchodzącego z farby włoskiego miasteczka toczy się walka o godność, o marzenia, o prawo do lepszego życia. Cena jaką płaci Marcello, psi fryzjer wydaje się bardzo wysoka.

Marcello Fonte w Dogman: Dogman: Matteo Garrone.jpg
Kadr z filmu Dogman

Psi biznes nie zawsze jest łatwy, klient potrafi być zły, pewnych zabiegów nie znosić (większości zabiegów nie znosić), potrafi pokazać zęby, warknąć, a nawet ugryźć. Marcello jednak kocha psy miłością wielką, nie poddaje się i ma dużo cierpliwości. Wydaje się, że nie ma psa który ostatecznie by mu nie uległ. Na kilkunastu metrach kwadratowych jego zakładu nie ma luksusów, wynika to raczej z ogólnej biedy niż z jakiegoś zaniedbania. Metalowe klatki, stół do strzyżenia, metalowa balia do kąpieli, ściany z których lekko już schodzi farba, lekko brudne okna nie przeszkadzają w żadnym wypadku psom, które Marcello bierze pod swoją opiekę. Często w zakładzie przebywa jego córka, która chętnie asystuje przy zabiegach. Często do zakładu wpada też inny klient – spory zadzior, który przychodzi, żeby u Marcello kupić działkę.

Simone to spory problem, nie tylko dla biednego i w gruncie rzeczy bezbronnego Marcello, ale też dla innych mieszkańców. Simone nie tylko ćpa, ale rozbija się, kradnie, bije, często stawia pod ścianą prawdziwej rozpaczy ludzi o połowę od siebie mniejszych, którzy nie mają z nim szans. Dlatego wiele osób nie tylko życzy mu źle, ale wręcz modli się i planuje śmierć Simone, tylko Marcello nie bardzo może się z takim podejściem pogodzić.

Bez dobroci Marcello i bez idiotyzmu i przemocy Simone, ta historia by nie żyła. Ale tętni życiem spokojnym, nieprzewidywalnym i zaskakującym jednocześnie. Urzeka widza tym, że Marcello ciągle walczy, nie tyle dla siebie co dla swojej córki, bo widać już po pierwszych scenach, że kocha ją bardzo i chce, żeby miała lepsze życie. To dla niej podejmuje ryzyko, od którego konsekwencji nie może się uwolnić. Między myciem, masowaniem i wyprowadzaniem psów, Marcello bierze udział w bójkach, kradzieżach, i imprezach z prochami – nie uwierzycie, że taki zwyczajny typek może to wszystko przetrwać. Okazuje się że może, jego siła bierze się z chęci do życia, z wiary że może być lepiej, nawet jak wie, że podjął najgłupszą z możliwych decyzji, to ciągle naiwnie wierzy w happy end. Tej wiary nikt nie jest w stanie mu odebrać.

Dogman: Matteo Garrone: recenzja.jpg
Kadr z filmu/ Marcell Fonte

W Dogmanie widzimy prostą radość z tego, co niesie ze sobą życie, przeplataną strachem, przemocą. Nawet kiedy Marcello nie chce postąpić źle, coś zawsze go nagina. Wsiada do samochodu i nagle zostaje kierowcą rabusiów mieszkaniowych, na przykład. I równie nagle wraca do okradanego domu, ryzykując swoją wolność, a nawet życie (wspina się po ścianie), aby uratować psa, którego jego wspólnicy zamknęli w zamrażalniku. Marcello nie odpuszcza, reanimuje, rozmraża, chucha, przytula. Chyba podobnie postępuje z widzami, rozmraża nasze serca, bo przecież można go nazwać ostatecznie bandziorem, czy zabijaką lub totalnym głupcem, czy ofiarą losu, to i tak ma zyskuje nasze współczucie i empatię.

To nie jest wesoła historia, raczej straszna i ponura, ale przekornie jest w niej wiele momentów w których widzowie uśmiechają się, a nawet śmieją w głos. I równie przekornie Marcello idzie po równi pochyłej ku upadkowi, nie tracąc swojej nadziei, że będzie lepiej i widzowie zdają się mu wierzyć, ta nadzieja cały czas się tli za rogiem, nią żyjemy do końca seansu, jednocześnie tonąc w beznadziei.

Nie dziwi mnie fakt, że Dogman Matteo Garrone został nagrodzony salwami barw na Festiwalu w Wenecji. Przyznano mu trzy Palmy, w konkursie głównym, za rolę pierwszoplanową dla Marcello Fonte (gra filmowego Marcello) i po raz pierwszy przyznano Nagrodę Specjalną w postaci Złotej Palmy dla wszystkich psów, które pojawiły się w filmie. Trzeba przyznać, że one również zasłużyły na nagrodę, nie tylko świetnie wypełniają drugi plan, ale też pokazują jak różne są psie charaktery, jak różne są psie zachowania. Od pudla po doga, wszystkie zgrabnie grają swoje role, od zamarzniętego puszka, po amstafa wściekle ociekającego śliną, który relaksuje się przy suszarce. W sumie można odnieść wrażenie, że te psiaki niewiele różnią się od ludzi, którym towarzyszą. Pies Marcello zdecydowanie od psiego żarcia woli makaron, który wyjada z miski swojego pana. I jak tu ich nie kochać.

Jeśli macie wolny wieczór, zapraszamy do kina.


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.