Niech żyje rzemiosło! to targi organizowane przez magazyn Zwykłe Życie. Już podczas najbliższego weekendu, w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie, będziemy mieli okazję kupić rzeczy wyjątkowe, bo produkowane w małych manufakturach i rodzinnych firmach. Wyjątkowe także dlatego, że produkowane ręcznie w niewielkich seriach. Ich design nie podąża ślepo za trendami, a mimo to spokojnie można napisać, że ich piękno zachwyca i coraz częściej kradnie nasze konsumenckie serca.
Rośnie z dnia na dzień popularność małych firm zajmujących się rzemiosłem, i nic dziwnego bo nasze korzenie jeśli chodzi o design są bardzo imponujące; dziś już nie kojarzymy ich ze starym zakurzonym warsztatem i niewiele znaczącymi produktami, wręcz przeciwnie rzemiosło dziś odzyskuje dawny splendor. Porcelanowy kotek ze złotymi skrzydełkami upolowany na stronach Ende zgarnął na moim Instgramie więcej lajków niż zdjęcia z wakacji, a niejedna koleżanka szybciutko wyklikała swoje zamówienie – taki on piękny, będzie stał wśród książek – słyszałam. Na fali naszego zachwytu rzeczami niepowtarzalnymi, robionymi ręcznie i z dużą precyzją – każdy detal jest przemyślany, ma być piękny i zachwycać, kusząc nas do zakupu, tak jak mój kotek dokładnie; mamy również wysyp targów i eventów. Niech żyje rzemiosło! jest szczególne z tego powodu, że magazyn który organizuje te targi, na codzień spotyka się i opisuje pracę rzemieślników, a jego dziennikarze pokazują nam, nie tylko to co piękne, ale i funkcjonalne. Będziemy więc mieli okazję zrobić zakupy, poznać najnowsze marki zajmujące się meblarstwem, porcelaną, kosmetykami naturalnymi i modą, a także wziąć udział w wykładach i warsztatach.

My, zanim podejmiecie decyzję czy poświęcić swój czas i iść, chcielibyśmy Wam przedstawić kilka manufaktur, które swoje stoiska będą miały podczas Niech żyje rzemiosło! Część z nich znamy, a część już nas urzekła i czekamy z niecierpliwością, aż spotkamy się w weekend.
Która z nas nie ma stosu pięknej biżuterii? Ja mam – jak już wiecie, i powiem szczerze, że wszystko staram się (podkreślmy staram się) chować w porcelanowe szkatułki z Ćmielowa, zabytek po babciach. Ale w szkatułce panuje wieczny chaos, prawie taki jak przy powstaniu świata, a te błyskotki które towarzyszą mi na codzień i tak lądują obok. Do tej pory nie miałam nic na czym mogłabym je położyć. I oto odkryłam – już jakiś czas temu Maison Fragile – piękne porcelanowe ręce, które nie tylko są ozdobą półki, ale też miejscem gdzie można składować swoją ukochaną biżuterię. Przyznam szczerze, że jak bardzo bym nie marzyła o takiej ręce, najlepiej w kropki, to zakochałam się na śmierć w leżakującej, gołej dziewczynie – może to jeszcze sentyment do lata, i trochę żal, że już zbieram kasztany (tak szybko!), ale tak miło mi się na nią patrzy, więc jeśli tylko będzie wylegiwała swoje boskie ciało na targach, no coż…pewnie nie minę jej obojętnie.
Maison Fragile – klik

MUN design trafił w mój słaby punkt – miłość do rzeczy bardzo surowych, takich w których widać że nie wszystko musi być doskonałe – bo tak jak w przypadku ich porcelany, te niedoskonałości są idealnie doskonałe! Plus za kropki – do których mam sentyment, i to w kolorze granatu! Nie miałam jeszcze przyjemności dotykać porcelany MUN design, ale patrząc na zdjęcia widzę, że doskonale by paskowała do moich talerzyków i talerzy – każdy jest inny.
MUN design – z tego co wiem, można ich projekt dostać tu – klik

Nie ma większej przyjemności niż kupowanie kosmetyków, a jak jeszcze jest szansa na upolowanie czegoś od Purite, to jest święto. Kosmetyki od Purite są kompleksowe – dbają o naszą skórę, dzięki zastosowaniu naturalnych i bogatych składników, pięknie pachną, i dają zaskakująco dobre rezultaty.
100% składników roślinnych i mineralnych, działanie terapeutyczne przed pielęgnacyjnym, ekologia, która zaczyna się od nas samych, czyli bezkompromisowe podejście do nowoczesnych kosmetyków – to hasło, które przyświeca produkcji kosmetyków Purite.
W ich ofercie znajdziecie mydła, kosmetyki do twarzy – kremy, serum, toniki, kosmetyki do ciała w tym dezodoranty – które polecamy, są wyjątkowe, szampon w kostce, oleje do włosów, a także akcesoria – świece, mydelniczki, torby płócienne. Mnie przekonuje również ich podejście do produkcji – bardzo ekologiczne, bo która firma odzyskuje wodę z produkcji hydrolatów, czy recyklinguje szklane opakowania? I która sama hoduje rośliny, które później przetwarza na kosmetyki? No właśnie, to stawia Purite w bardzo pozytywnym świetle.
Purite – klik

Co mówi o nas nasza ściana? Otóż dużo – to co na niej powiesimy jest równie ważne jak to, po jakie książki sięgniemy, czy na co wybierzemy się do kina. Była fala na reprodukcje obrazów, na plakaty związane z popkulturą, a teraz nostalgicznie wraca moda na makatki i kilimy. Nie będę się rozpływać na tym, jak pięknie kilimy Tartaruga wyglądają na ścianach, wystarczy że spojrzycie na zdjęcia i ciach, miłość od pierwszego wejrzenia. Miałam okazję spotkać dziewczyny z Tartaruga nie raz, gościłam w ich łódzkim studiu, patrzyłam jak pracują. Radość z jaką wyplatają przekłada się no to, jak wyglądają ich kilimy. Pozytywne kolory – dziewczyny same barwią przędzę, proste ale wyraziste wzory, różne wielkości sprawiają, że każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Mnie się marzy duży, różowy kilim do sypiali, powiesiłabym go tuż nad łóżkiem.
Tartaruga – klik

I teraz, skoro już zakupiliśmy coś na biżuterię, to należy postąpić rozsądnie i przyjrzeć się, czy nie uzupełnić naszej kolekcji błyskotek o coś nowego. My zdecydowanie zajrzymy podczas targów na stoisko Umiaru, który właśnie wypuścił kolekcję z muszelkami w roli głównej, a o której już jakiś czas temu pisałam. Muszelki nie są w tej kolekcji pierwsze lepsze, tylko sentymentalnie dokładnie takie jakie znajdziecie nad Bałtykiem – proste, okrąglutkie i z fakturą, tak zwana muszelka pospolita, zbierałam je wszystkie jako dziecko w słoiczki i flakoniki. Więc jeśli kupić coś, to coś wyjątkowego jak naszyjnik z muszelką od Umiaru.
Umiar – klik

Czy z drutu da się wyczarować coś, co można by nazwać sztuką? Jasne, udowadniają to projekty Drucizny – piękne duże kolczyki, powyginane w ludzkie ciała, twarze, abstrakcyjne wzory. Bywa, że dziewczyny projektują nowe wzory i sprzedają je w limitowanej liczbie egzemplarzy, fajnie bo przy takim podejściu nasze kolczyki stają się unikatowe, a i tak jak je zobaczycie to stwierdzicie że są urokliwe. Nic tylko poszukać wzoru, który nam się spodoba i chodzić.
Drucizna – klik

Niech żyje rzemiosło! 15 września od 11.00 – 19.00/ Państwowe Muzeum Etnograficzne ul. Kredytowa 1 Warszawa
*zdjęcie główne Maison Fragile
I jak? Jak było? Babeczka kupiona?
PolubieniePolubienie
Niestety nie, nie było tej pięknej babeczki, albo się spóźniłam 😉 za to są kolczyki od @trzaskceramics, ❤
PolubieniePolubienie