Neutralna paleta kolorów, materiały ekologiczne i próba zminimalizowania szkód wyrządzonych środowisku podczas produkcji tekstylnej – to esencja nowej marki Nago. I mimo, że to debiut, który cechuje podejście mocno eksperymentalne w świecie mody, to za Nago kryją się osoby, które już zdążyły narobić szumu na polskim rynku. Siądźcie sobie wygodnie, najlepiej nago, a my zdradzimy Wam kto za tym stoi, czym się kieruje i ubierzemy Was w ciuchy Nago.
Nie rozkładaj się zbyt długo
Sztuczne włókna zdominowały rynek mody – bo odporniejsze na zniszczenia, mnie się gniotą, a przede wszystkim są tańsze…ale mało kto, kupując sweter zastanawia się jak wyglądała jego produkcja, mało kto myśli, że ten sweter będzie rozkładał się przez następne stulecia. Będzie się rozkładał nie na Marsie, ale na naszych wysypiskach. Nago nie tylko produkuje ubrania, ale też w swojej kampanii krzyczy do naszego rozsądku, podając liczby, które są wstrząsające – 2,5 miliona ton odpadów produkcji tekstylnej ląduje co roku w Polsce na śmietniku! Nago idąc z duchem czasu i nową modą na zero waste, stawia na tkaniny naturalne. W pierwszej kolekcji dominuje organiczna bawełna, a także tencel i cupro, a marka stawia na poszukiwanie alternatywnych, naturalnych tkanin – może będą produkować ubrania z kawy? Kto wie? Pozostaje czekać z niecierpliwością, bo rynek mody, który jest jednym z największych trucicieli środowiska naturalnego, coraz bardziej poszukuje metod zmniejszania swojego negatywnego wpływu. Stąd próby wykorzystania w produkcji materiałów wytwarzanych na przykład z włókien pozyskanych z owoców pomarańczy, skorupiaków, kawy czy kwiatu lotosu.
Ubierz się odpowiedzialnie
Pierwsza kolekcja zaprezentowana na Saskiej Kępie, składa się dosłownie z kilku rzeczy, które mogą spokojnie zbudować tak zwaną bazę. Znajdziemy w niej dopasowane body, koszulki, topy, sukienki, koszule i golfy. Wszystkie rzeczy mają proste i minimalistyczne kroje, a ich kolorystyka jest bardzo stonowana – rządzi w niej biel, czerń, szarość, beż, czy delikatny róż. Jak na odpowiedzialną ekologicznie markę przystało, wszystkie projekty mają certyfikaty GOTS i OEKO TEX i papierowe zawieszki. Nago produkuje lokalnie, a swoje ubrania pakuje w bawełniane opakowania.
Marka buduje swój wizerunek opierając się na hasłach bardzo rozsądnych i odpowiedzialnych, ale ciągle mało popularnych zarówno wśród światowych liderów w branży mody, jak i samych konsumentów. Wydaje się, że 9 x R Nago, to wszystko co musi mieć na uwadze świadomy, współczesny konsument, a więc rethink – przemyśl ponownie, reduce – kupuj mniej, relove – kupuj z drugiego obiegu, recycle – oddaj do ponownego wykorzystania, respect – szanuj to, co masz, redesign i resource – przeprojektuj i korzystaj z naturalnych tkanin, reproof – szukaj potwierdzeń i certyfikatów eko oraz reshere – dziel się.
Naturalność górą!
Nieumalowana twarz, zupełnie „goła”, spięte w kucyk włosy, które krnąbrnie odstają i uciekają, beżowy t-shit i prosta sukienka w kolanko fantazyjnie związana na jednym boku. Modelka stoi w naturalnej pozie na piasku, za sobą mając pastelowe tło. Tak wygląda kampania marki, którą sfotografował Dominik Tarabański. Przed jego obiektywem stanęła Julia Banaś, dziewczyna nieprzeciętnej urody, ze słodką szparką między zębami i burzą rudych włosów. Prawdopodobnie jedynym makijażem, jaki Julia ma na sobie jest delikatny róż, uzyskany z malin wcieranych w jej policzki. Zdjęcia ubrań Nago zestawione są w kampanii ze zdjęciami fal i morskiej wody, wyglądają kojąco i bardzo naturalnie, przyciągają wzrok.
Kto za tym stoi
To, że Nogo przyciąga uwagę, to nie jest przypadek. Za marką stoją ludzie, którzy organizowali pracę jednej z lepiej znanych, polskich platform sprzedażowych – Jan Stasz i Julia Turewicz byli związani z Showroom’em (na którym już możecie dostać kolekcję Nago), do nich dołączyła Anna Pięta z HUSH Warsaw, a także Areta Szpura, która współtworzyła markę Local Heroes, a obecnie stała się infuencerką i specjalistką od zero waste i odpowiedzialnego trybu życia.
Nie dziwi więc fakt, że kolekcja jest przemyślana w każdym detalu, w każdym nawet najdrobniejszym – jak choćby guziki czy haftki, które nie zawierają w sobie niklu, czy papierowe metki, lub bawełniane opakowania. Kampania przyciąga wzrok, nie da się ukryć, że w stu procentach oddaje naturalistyczną filozofię marki. Założenia produkcyjne są wzniosłe, pozostaje mieć tylko nadzieję, że team Nago podoła, i będzie je wdrażał, dając nam tym samym alternatywę i motywując do zmiany naszego podejścia do kupowania ubrań.
Pozostaje kwestia cen – nie są one małe, na przykład za koszulkę zapłacimy 149 zł, a za sukienkę 389 zł. Można mieć nadzieję, że Nago pójdzie w ślady Elementów, marki która chętnie dzieli się ze swoimi klientami etapami produkcji i ich kosztorysem. Taka transparentność finansowa zachęca klientów do zakupów, które stają się bardzo świadomym wyborem.
Czy ubierzecie się w Nago?
*wszystkie zdjęcia pochodzą z kampanii marki Nago, modelka Julia Banaś, zdjęcia Dominik Tarabański/
Ciekawa jestem, jak te ciuszki po praniu wyglądają? Bo na zdjęciach nawet fajnie, tylko ceny wysokie
za takie mega proste rzeczy, które mnie osobiście przypominaja podkoszulki, takie pod bluzkę, które mi mama kupowała na bazarku, na początku lat ‚90, za gorosze :p
PolubieniePolubienie
Nie prałam ich jeszcze sama, więc nie powiem ze stu procentową pewnościa jak się zachowa materiał w praniu. Ale zalecane jest pranie ręczne, dziewczyna na stoisku zachęcała też do prania w pralce na programie pranie ręczne. Trzeba brać pod uwagę, że materiały o naturalnym składzie zwykle są mniej odporne i szybciej tracą fason, ale znowu przyjemniejsze w noszeniu. PS pamiętam te bazarkowe podkoszulki!
PolubieniePolubienie