Clair Foy – królowa z tatuażem

„Wiesz, nie jestem rozpoznawana. Kiedyś z Mattem wyszliśmy na lunch, w kostiumach…on wyglądał normalnie – miał na sobie koszulę i te swoje blond włosy, ale ja byłam uczesana jak…królowa. Wchodzimy do restauracji, ja mówię: poprosimy stolik dla dwóch osób, młoda dziewczyna za ladą uśmiecha się do mnie: wyglądasz cudownie! I nic.” – opowiadała Clair Foy ze szczerą radością James’owi Corden’owi. Świat ją poznał i pokochał jako królową Elżbietę II, teraz zobaczymy ją w dwóch innych rolach – jako matkę i żonę w „Pierwszym człowieku” i jako punkową, mega inteligentną outsiderkę, która walczy z mężczyznami prześladującymi kobiety, w kolejnej odsłonie sagi Stiega Larssona. 

Maniery królowej

Powściągliwa, dystyngowana, sztywna – tak często widzowie odbierali Clair w roli królowej Elżbiety II. Mimo tego, było w niej coś ludzkiego, bo serial „The Crown” cieszy się niebywałą popularnością, nie tylko oglądają go tysiące ludzi na całym świecie, ale też zdobywa serca krytyków, na koncie ma Złote Globy jak i nagrody Emmy – dla serialu, jak i dla Clair Foy, dla której rola Elżbiety II okazała się przełomowa w karierze. 

Foy ma coś z tej królewskiej powściągliwości w swojej naturze. Nawet jak siedzi w mini sukience i uśmiecha się nieziemsko, opowiadając James’owi Corden’owi o tym jak mało osób ją rozpoznaje, to jest w niej odrobina dumy. Przy innej okazji dziennikarka rozmawiająca z Clair, nie tylko opisuje jak aktorka schludnie się ubrała – w granatowy płaszcz, sweterek w niebiesko – białe pasy i dopasowane spodnie, ale też z nutą sympatii, opowiada jak Clair macha do ludzi przepływających obok ich łódki. „Macha do nich sama królowa” – pisze. I fakt, nikt jej nie rozpoznaje… jak dalej ujawnia dziennikarka. 

Do momentu wejścia „The Corown” na ekrany, Clair nie była znana nie tylko widzom, ale też nie była za bardzo kojarzona jako aktorka o którą warto zabiegać do swoich filmowych projektów. Dla Clair Foy, serial Netfilxa okazał się podwójnym wyzwaniem – nie tylko musiała się zmierzyć z historią i wyobrażeniem na temat żyjącej i sprawującej władzę Elżbiety II, ale też pogodzić obowiązki młodej matki z obowiązkami czekającymi na nią na planie filmowym. Kiedy się okazało, że Foy dostała rolę Elżbiety II, była w ciąży. Jak wspomina: „Od razu powiedziałam, będę miała dziecko. To jest ważniejsze niż cokolwiek innego.” I Netfilx nie miał z tym żadnych problemów. Cztery miesiące po porodzie Clair znalazła się na planie. „Miałam złamane serce, wiedziałam że nie zawsze to ja będę kąpać małą i kłaść ją spać. Ale wróciłam do pracy i nie miałam poczucia, że poświęciłam coś ze swojego życia dla macierzyństwa. I to też okazało się bardzo ważne.” – podkreśla aktorka. 

Kiedy odbierała swoją pierwszą nagrodę Emmy, Foy powiedziała że dziękuje za szansę na zagranie roli, o której myślała, że jej nigdy nie zagra. O Netfilxie aktorka wypowiada się dobrze, mimo faktu, że jej filmowy partner zarabiał dużo więcej za swoją rolę – „byłam najpierw smutna i zawstydzona tą informacją, później mnie denerwowała i złościła, ale myślę że może dzięki temu w przyszłości będzie to wyglądało inaczej, lepiej.” – wyznała w rozmowie Foy.  

Carpe diem/ Silny charakter

To jest jej czas – na ekrany kin wejdą dwa filmy z jej udziałem. Foy potrafi umiejętnie wykorzystać sprzyjające jej okoliczności. „Pierwszy człowiek” Damiena Chazelle otworzył tegoroczny Festiwal Filmowy w Wenecji. Clair gra w nim Janet Armstrong, żonę Neil’a – kosmonauty, pierwszego człowieka który chodził po Księżycu. „Gdyby ktoś mi powiedział, jeszcze całkiem niedawno, że zagram obok Ryan’a Gosling’a, to zareagowałabym histerycznym śmiechem.” – mówiła aktorka już podczas premiery filmu. Gdyby ktoś mnie powiedział, że Foy zagra Lisabeth Salander – kobietę do krwi pooraną przez życie, która potrafi być równie krucha, co sadystyczna, też bym nie uwierzyła. A jednak. Za moment zobaczymy na naszych ekranach Foy – szczupłą i wysportowaną, z krótkim irokezem, kolczykami we wszystkich możliwych częściach ciała i ogromnym smokiem wytatuowanym na plecach, która bez pardonu wyżywa się na mężczyznach prześladujących kobiety. „Ten film jest bardzo fizyczny, wymagał ode mnie częstych wizyt na siłowni. Odkryłam, że potrafię zrobić pompkę, biegać, a nawet podnosić ciężary.” – śmieje się Foy.   

Wszystkie grane przez Clair bohaterki mają wspólną cechę, jest nią siła, ale nie ta fizyczna (choć w przypadku „Dziewczyny w sieci pająka” fizyczna również), ale mentalna – każda z nich musi sobie poradzić z tym jak jej życie wygląda. Elżbieta II wcale nie pchała się na tron, i można oceniać ją różnie, ale jedno trzeba przyznać, łatwo nie miała. Janet Armstrong stara się stworzyć pozy normalnego życia rodzinnego, w bardzo abstrakcyjnej sytuacji – jej mąż zostanie wystrzelony w kosmos. Lisabeth jest najtrudniejszą bohaterką, koszmar którym żyje i od którego nie potrafi się uwolnić przypomina całkiem dobry horror, w którym trup ściele się gęsto, a ludzie są z natury raczej źli i wypaczeni niż dobrzy. I mimo, że Clair Foy nie wygląda na życiową fighterkę, to jej życie też nie było usłane różami. 

Na domowej scenie, to Clair zawsze była najgłośniejsza i zawsze za to jej się obrywało. Była najmłodszą z trójki rodzeństwa – jej siostra miała od dziecka silny charakter i zawsze robiła to, na co miała ochotę, włącznie z czytaniem książek o lekkim zabarwieniu erotycznym w wieku siedmiu lat, jej brat zaś był matematycznym geniuszem, jak opowiada o nim Clair. Ona sama była artystyczną duszą, grała na pianinie i chodziła na lekcje tańca. Jej życie zmieniło się, kiedy skończyła siedem lat, a jej ojciec zostawił rodzinę. „Musieliśmy się przeprowadzić do mniejszego domu. Prawie się przy tym pozabijaliśmy.” – opowiada aktorka. Od tego momentu stała się organizatorką życia rodzinnego – „robiłam plany dekoracyjne domu, tak żeby choć trochę ucieszyć mamę”.

W liceum też jej nie było lekko – „wyglądałam jak gówno, może życie miało być katastrofą – tak wtedy myślałam.” I faktycznie nastąpiła katastrofa, bo na ostatnim roku wykryto u niej guza w jednym oku. Operacja, czekanie na wynik biopsji, leczenie…za dużo jak na „dorosłe dziecko”. W wieku osiemnastu lat, Foy najbardziej bała się śmierci. Nie przeszkadzało jej to jak wygląda – ciągle opuchnięta, z jednym pokiereszowanym okiem, pryszczami i nieruchomym wyrazem twarzy. „Nie interesowało mnie nic, oprócz tego że żyję.” – wspomina. Żeby oderwać się od życia wypełnionego chorobą, za zgromadzone oszczędności pojechała do Nowego Jorku i przemierzała go piechotą, dzień w dzień. Spędziła tam rok.

Wracając na studia do Liverpool’u, Clair chciała zagrać we wszystkich sztukach, które były wystawiane na deskach uniwersytetu. I tak grała, trzy, cztery przedstawienia w semestrze. „Chciałabym pójść do szkoły dramatycznej” – powiedziała kiedyś swojemu wykładowcy i sama była zaskoczona swoim wyznaniem. Poczuła się zobowiązana. Jako aktorka zaczęła swoją przygodę z BBC i grając królowe na deskach teatrów na West Endzie. Ale jej prawdziwa kariera zaczęła się od roli młodej królowej Elżbiety II dla Netfilx’a, to nie ulega wątpliwości. 

Matka i żona

Clair mieszka w dużym domu z cegły w północnej części Londynu. Na frontowej ścianie wiją się kwiaty, z tyłu jest duży ogród – bo właścicielka odnajduje się w roli ogrodnika. Kiedy go znaleźli (z obecnym jeszcze wtedy mężem), Foy była już w ciąży i prawda była taka, że desperacko potrzebowali swojego miejsca. To był dom, w którym zakochała się od razu, mimo że pierwsza myśl jaka przeszła jej przez głowę była w stylu – nie mogę tu mieszkać, to dom dla dorosłych ludzi. Tu spędza większość czasu odpoczywając po kręceniu kolejnych filmów. W środku rządzi jej trzyletnia córka Ivy Rose, której dziecinne dzieła sztuki poprzyklejane są do ścian i której zabawki leżą w każdym kącie. Razem posadziły drzewko figowe na ogrodzie. Foy niedługo jednak będzie musiała opuścić ten dom, ze względu na rozwód. I mimo, że nie jest to dla niej komfortowa sytuacja, mówi: „miałam dużo szczęścia, że urodziłam dziecko komuś kogo bardzo kocham i kto jest moim przyjacielem.”

Również jako Janet w „Pierwszym człowieku” mierzy się z rolą matki i żony, to do niej należy utrzymanie w miarę normalnego, domowego tempa życia…ale to nie jest łatwe zadanie, kiedy życie rozciąga się między Ziemią, a odległym kosmosem. Neil i Janet przenoszą się do Houston, nie tylko żeby Neil mógł spełnić swoje marzenie o pracy dla NASA, ale liczą na to, że przeprowadza będzie zupełnie nowym początkiem. Oboje nie mogą sobie poradzić ze stratą swojego dwuletniego dziecka. „Janet wie jak bardzo cierpi, ale nie wie czy Neil odczuwa tę stratę tak samo jak ona” – opowiada o swojej postaci Foy. „Wydaje mi się, że często bywa tak, że na początku jesteśmy zupełnie innymi osobami od tych które są na końcu. Tak też było w przypadku małżeństwa Armstrongów.”  

„Chciałem żeby Janet miała w sobie spokój, wewnętrzną siłę, ale żeby okazywała to w nieoczywisty sposób” – stwierdził Chazelle. I taka jest właśnie Foy, bardzo spokojna i ugruntowana, idealna do tej roli. Jako Janet obserwuje, przygląda się, i ocenia – dla niej kosmiczni kowboje to chłopcy z zabawkami w które włożono miliony, którzy żyją marzeniami, a mogą zginąć w ułamku sekundy płonąc w metalowej trumnie, która nawet nie oderwała się od ziemi. Janet jako jedna z nielicznych pyta, „czy aby na pewno warto tak ryzykować?”

Dziewczyna z tatuażem 

Można to nazwać „ostrą jazdą na krawędzi życia”, bo jak inaczej opisać to, co Lisabeth Saladner robi w wolnym czasie – nie tylko śledzi i zbiera informacje o mężczyznach, którzy wykorzystują kobiety, ale ich ściga i wymierza im karę za ich postępki. Super inteligentna, hakuje jak nikt inny, a komputer nie ma przed nią żadnych tajemnic, szybka – z prędkością światła jeździ na motocyklu, nie mówiąc już o scenie pościgu, kiedy siedzi za kierownicą Volvo, niebezpieczna – skrada się z gracją kota, obezwładnia i zadaje kolejne ciosy. Taką Clair Foy trudno było sobie wyobrazić. 

A jednak na planie Foy zgodziła się na wiele poświęceń, bo reżyser Fede Alvarez od początku nie ukrywał, że efekty tworzone przy użyciu komputera chce ograniczyć do minimum. A więc jak Lisabeth marznie, to Foy również dygotała na planie z zimna, jak Lisabeth wisi na klifie, to możecie być pewni że to Foy kurczowo trzyma się skał. „To nie była łatwa droga. Czasami w takich warunkach na planie po prostu przestajesz grać, a zaczynasz walczyć o życie.” – opowiada Foy. Pamięta też, że jak pierwszy raz sięgnęła po scenariusz, to pomyślała że nie zna nikogo, kto zgodził by się zagrać tę postać. I szaleńczym trafem, sama postanowiła podjąć to wyzwanie. Za sobą słyszała ciągłe wołanie reżysera: „go, go, go!” i starała się nadążyć za szybkim tempem, bo jest osobą która lubi się wywiązywać z zadań. „Jak poznajesz Clair, to zdajesz sobie sprawę, że ona i Lisabeth to dwie zupełnie różne kobiety. Ale kiedy masz okazję poznać ją bliżej, zobaczysz że Foy w oczach ma ten sam ogień.” – powiedział Alvarez.  

*w kinach „Pierwszy człowiek” i „Dziewczyna w pajęczej sieci”

 


Jedna myśl w temacie “Clair Foy – królowa z tatuażem

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.