Nektarynka, kardamon, jeżyna, sól morska, nuty drzewne zamknięte w prostych buteleczkach coraz częściej ożywają na skórze wielbicieli niesztampowych zapachów. Nie ma tu podziałów na damskie i męskie – większość z tych cudów to zapachy uniseks, a nawet jeśli buteleczka stoi na półce z zapachami męskimi, to spokojnie może sięgnąć po nią kobieta i vice versa w odwrotnej sytuacji. Zapachy, które budowane są z niewielu komponentów, ale które można łączyć, dlatego używanie ich to podwójna frajda. Jeśli więc chcecie w erze indywidualizmu i szukania własnego „ja” znaleźć swój idealny zapach, zwróćcie swoje nosy ku wodom kolońskim.
Męskie? Damskie? Uniwersalne
Jak byłam dzieckiem zapach wody kolońskiej kojarzył mi się z prawdziwym, silnym facetem – za takiego uważałam właśnie swojego dziadka. Przed każdym ważnym wyjściem, przed przyjściem gości i przed niedzielną mszą dziadek sięgał na półkę po małą buteleczkę z wodą kolońską. Miał cały rytuał związany z jej użyciem – siadał z przyrządami do golenia, mydłem, kremem Nivea. Obok, zawsze pod ręką stała buteleczka. Najpierw było golenie, później nawilżanie – zawsze jeden i ten sam krem, na koniec, obowiązkowo – kilka kropel wody kolońskiej. Wylewał je na dłonie, delikatnie rozcierał i wklepywał w twarz i szyję. Pachniał razem z nim cały dom. Zapach był lekko duszący, mocny, drzewny.
Może z tych wspomnień wzięło się moje uwielbienie wody kolońskiej? Tego nie wiem, jednak mogę Wam powiedzieć całkiem szczerze, że cieszę się ogromnie, bo wybór wód kolońskich ciągle rośnie. Nic w tym dziwnego, skoro coraz więcej z nas przekonuje się, że zapachy, które z początku mogą się wydawać dziwne, czy trudne, pięknie łączą się z zapachem skóry, a wybór jest już tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Jakiś czas temu idę przez korytarz, koleżanka którą mijam pachnie obłędnie. Nie mogę jej nie zatrzymać. Pytam o perfumy. Uśmiecha się. „Wiesz, ja to tak kombinuję, ale teraz moje ulubione to Jo Malone London o zapachu szałwii i soli morskiej.” – odpowiada. Wiem, że kombinuje, bo teraz taka moda na kombinatorstwo. Pamiętam jak najpopularniejsze jeszcze z dziesięć lat temu na dziennikarskich salonach były perfumy od Coco Chanel, Calvina Kleina, póżniej od Donny Karan. Kupowane w pięknych perfumeriach w dużych centrach handlowych. Całkiem niedawno coś się zmieniło, i już żadna z nas nie chciała pachnieć „popularnym zapachem”. Każda chciała mieć swój. Część dziewczyn zaczęła sięgać po męskie perfumy i dodawać mocniejsze nuty drzewne do słodkich damskich zapachów. Teraz coraz więcej kobiet zdecydowanie i pewniej sięga na półki z wodami kolońskimi.
Miksuj do woli
Zapachy Jo Malone London to ścisła czołówka wśród wód kolońskich – zaskakujące połączenia, niebanalne składniki i dzika radość z łączenia ich w pary. W markowych sklepach Jo Malone można skorzystać z fachowej porady w miksowaniu tych zapachów. Póki co u nas dostępne są one w ofercie perfumerii Douglas – tam również znajdziecie wskazówki jak je łączyć.
Jo Malone Lime Basil & Mandarin
„Pieprzowa bazylia i aromatyczny biały tymianek dodają niepowtarzalnego charakteru nucie limonki, którą unosi karaibska bryza. Nowoczesna klasyka. W połączeniu z: Red Roses Body Crème zapach będzie świeższy. Pomegranate Noir Cologne zapach będzie cieplejszy.”
Jeśli chcecie dowiedzieć się o nich więcej, to najpierw przejrzyjcie zapachy dostępne na stronie Douglas’a, a później wybierzcie się na wycieczkę, żeby zobaczyć jak prezentują się wybrane przez was nuty zapachowe na skórze.
Moje dwa ulubione z oferty Jo Malone to zapach Blackberry & Bay – gdzie cierpki sok z jeżyn połączony jest z aromatem liści laurowych, i drugi to Wood Sage & Sea Salt – tu zapach morskiej wody miesza się z zapachem szałwii. I to jest dokładnie ten sam zapach, który wywąchałam u mojej koleżanki.
Często wchodzę do perfumerii, żeby postać wśród półek, poszukać nowości na własną rękę, porównać te zapachy które już znam z ich nowymi odsłonami, czy w końcu porównać ze sobą nowości różnych marek – nie zrobię tego na żadnym wydarzeniu promującym perfumy. W dodatku, tu często zostaję ja i mój nos, praktycznie sam na sam z perfumami. I tak kiedyś z marszu weszłam do Sephora, żeby zobaczyć co słychać. Nie było mi dane tego dnia przejść się po sklepie, bo stanęłam przy półce zastawionej niebieskimi buteleczkami – tak poznałam Acqua di Parma. Parmeńskie wody kolońskie mają nuty zapachowe bardziej rozbudowane niż w przypadku Jo Malone London, dlatego tu postawiałabym na jeden zapach. Za to wybór wśród zapachów jest spory. Jest też podział na kompozycje uniseks i męskie – mocniejsze i ostrzejsze. Acqua di Parma posiada w swojej ofercie również perfumy, bardzo ciekawe zapachowo. Niebieskie buteleczki zabierają nas na wycieczkę po zapachach wprost z wybrzeży Morza Śródziemnego- tu znajdziecie zapachy również dla kobiet.
Mnie zauroczył Blu Mediterraneo Fico di Amalfi:
„Przyjemne i lekkie połączenie cytryny, bergamotki i pomarańczy. Po chwili mniej intensywny zapach cytrusów łączy się z drzewem cedrowym, eleganckim jaśminem i różowym pieprzem. Na końcu czuć słodką figę i piżmo.”
Sięgnęłam też po wodę kolońską i wybrałam zapach uniseks – Colonia Colonia Assoluta, gdzie skusił mnie świeży zapach bergamotki, pomarańczy i werbeny, zderzony z aromatem paczuli, piżma i żywicy. W sercu Assoluta znajdziecie cedr, jaśmin, kardamon, paprykę, wetiwerię i ylang-ylang. Pan, który razem ze mną testował, zdecydował się na zapach Laether – gdzie bergamotka, pomarańcza łączą się z nutami drzewa cedrowego, nutami skórzanymi i różanymi – typowo męski i mocny. Muszę przyznać, że ten zapach też mi się podobał, na mojej skórze takie wyraziste i mocne zapachy pachną ciepło. Ten jednak wezmę innym razem.
Kulturalnie mon Amie 