W salach Zachęty można oglądać trzy wystawy – opowieść Hiwy K „Wysoce nieprawdopodobne choć nie niemożliwe”, współpracę Hanny Rechowicz i Jana Smagi „Koło” oraz „Sytuacje” Liliany Porter. Każda z wystaw jest inna, każda porusza inne tematy i ma inny sposób wypowiedzi artystycznej, a jednak wszystkie mają cechę wspólną – w gruncie rzeczy opowiadają o człowieku.
Hiwa K/ „Wysoce nieprawdopodobne choć nie niemożliwe”
Hiwa, czyli nadzieja to część nazwy jaką nadał sobie kurdyjski uchodźca, który po przyjeździe do Europy musiał zbudować swoją tożsamość od początku. Uciekając z kraju w którym oprócz biedy, ciągle toczyła się wojna, poznał co to samotność, głód, bezsilność. Hiwa K zajął się sztuką i przez nią opowiada nie tylko swoją historię, ale uniwersalną historię każdego uchodźcy. W swoich video instalacjach zmusza nas nie tylko do zajrzenia w jego świat, zarówno ten z którego udało mu się wyrwać jak i ten „nasz, wspaniały” świat w którym przyszło mu zacząć wszystko od nowa, ale też pokazuje nam ciasnotę i opresyjność sytuacji z którymi się mierzy.
W gruncie rzeczy patrzymy na dorosłego mężczyznę, Hiwę K, który swoją narracją udowadnia, że po żadnej ze stron nie czuł się człowiekiem. Żeby zdobyć ten status, musiał przejść przez mękę. Stracił to, co było dla niego ważne – opowiada o tym, jak był ślepy, leżąc w ciemnej pace ciężarówki, która na statku płynęła w stronę Europy, o tym jak został niemy, bo mimo że mówił, to nikt go nie rozumiał, i mimo że słyszał, to on nic z tego nie rozumiał. W Iraku był swój, ale nikomu nie zależało na jego życiu, w Europie został „tym obcym”.
W swojej twórczości Hiwa K ciągle czerpie z tego w czym wyrósł, co było jego kulturą i co go definiowało. I mimo sukcesu jaki odniósł w Europie, to ciągle należy pamiętać o tym, że Hiwa K nie patrzy na europejski świat z zachwytem, jest ciągle wiele rzeczy które odrzuca, również jako artysta. Kiedy zaczynał studia artystyczne buntował się przeciwko wymuszonej nadproduktywności, której celem była głównie satysfakcja materialna. Swoją ścianę w szkolnej pracowni artystycznej na znak protestu pozostawiał niezamalowaną, a po lekcjach chętnie dzielił się z kolegami swoim doświadczeniem artystycznym.
Hiwa K jest również elementem swojej sztuki, to on jest narratorem, to jego wizerunek widzimy i to jego głosu słuchamy. Jego instalacje podkreślają ciągły i naturalny przepływ materii – z jednej strony mamy wojnę z drugiej codzienne życie, kulturę. Wojna pozostaje punktem scalającym wystawę. Aby to pokazać wykorzystuje opowieść o ponownym przetapianiu metali – metale zebrane z pól bitwy i baz szkoleniowych przetapiane są powszechnie na formy użytkowe. Na ścianach Zachęty nikiel zamienia się w dzwon. Widzimy rozgrzane piece i formy wykorzystywane przy odlewach. Hiwa K zabiera nas na wycieczkę przez wąski labirynt, w którym stłoczeni i zgięci w pół zaglądamy w liczne instalacje video, które pokazują jego życie – częściowo już stworzone, a może jedynie przetrawione przez artystę jakim stał się Hiwa K. Nie ma w tych historiach tematów łatwych, jednak cały czas gdzieś w tle można dostrzec nadzieję.




Rechowicz Smaga/ „Koło”
Uschnięte kwiaty, zacieki na ścianach, ozdobne fotele, stare szafy, dziki ogród, ścieżka wśród drzew – magiczna atmosfera domu przy Lekarskiej została zapisana w formacie zdjęcia. Do tych fotografii zamkniętych w idealny kształt tonda, bajkowe ramy stworzono niczym instalacje – ze skóry, z metalu, z drewna, ozdobione drutem, powyginane i z wyraźną strukturą. Wszystkie umieszczono na ciemnym tle sal Zachęty, z którym kontrastują tak mocno, że niemożna oderwać od nich wzroku.
Te zdjęcia to surrealistyczny obraz wnętrz domu przy Lekarskiej, które wykonał Jan Smaga. Zdjęcia, które są nie tylko zapisem formy, wyglądu, ale które są podkreśleniem klimatu, artystycznego drygu zarówno samego fotografa jak i właścicielki domu. Dom ten zaś należy do Hanny oraz Gabriela Rechowiczów i sam w sobie jest jak instalacja artystyczna, często opisywany jako „dom – rzeźba”, czy „dom – pamiętnik”. Po śmierci męża Hanna Rechowicz zachowała „ducha” domu, z czasem dodając coś od siebie, przybywało więc nowych artefaktów, zmieniały one swoje miejsce, a czas również odcisnął na nich swoje piętno. To Hanna Rechowicz jest autorką artystycznych ram w których ukryte są zdjęcia Smagi.
Przechodząc z głównej sali ekspozycyjnej do bocznego pomieszczenia możemy na chwilę stać się świadkami jak ta fotograficzna dokumentacja przebiegała. Na video widzimy Smagę i Rechowicz poruszających się po wnętrzach, przyglądających się im, odkrywających na nowo, to co już dawno stało się stałym elementem wystroju. Na filmie widać zderzenie dwóch światów i różnych pokoleń. Tych dwoje ludzi łączy współpraca, na filmie widzimy głównie ich, krążących, przechodzących, błądzących po pokojach. Na zdjęciach oprócz magii samych pomieszczeń, jest pustka. Brakuje tu ludzi, a w końcu to dom. Dom, który nie jest pustostanem, dom w którym się mieszka. Dom przy Lekarskiej był kiedyś miejscem spotkań śmietanki artystycznej Warszawy. Dziś, mimo że jego wnętrza wyglądają jak wizualne instalacje, to wydają się stałe, nieruchome, ale zachwycająco piękne.




Liliana Porter/ „Sytuacje”
Małe figurki, zabawki, pluszaki, przedmioty codziennego użytku, ustawione w konstelacje, złapane w różnych pozach i przy różnych czynnościach, zatrzymane w czasie, wykorzystane ponownie. Liliana Porter stwarza swoje sytuacje wykorzystując to, co nieoczywiste, kiczowate. Swoich bohaterów odzyskanych ze skupów staroci, ustawia i stylizuje. Dzięki niej dostają one drugie życie, nabierają znaczenia, stają się symbolem. Liliana Porter nazywana jest „kreatorką małych światów”, co świetnie widać po tej przekrojowej wystawie.
Porter często przerysowuje i stwarza karykatury zdarzeń, nawiązuje dialog z ludzką kondycją, z tym, co obserwuje wokół siebie. W jej pracach jednym z tematów jest czas, jego nieunikniony upływ. Porter bierze więc do ręki stary budzik, który zdecydowanie został uszkodzony przez silne uderzenie, na jego szczycie stawia figurkę faceta, który niszczy budzik młotem pneumatycznym.
Inny maluje ścianę, jeszcze inny został postawiony obok krzesła – przeskalowanie, mały człowiek w zderzeniu z ogromem rzeczy. Jak sama mówi: „interesuje mnie symultaniczność śmiechu i rozpaczy, banalności i możliwych znaczeń”.
W Zachęcie oprócz fotografii, obrazów, instalacji, prezentowany jest także film, który jest zapisem przedstawienia Them (Oni) zrealizowanego przez Porter w nowojorskiej galerii The Kitchen. Artystka współpracowała przy nim z Aną Tiscornią i Sylvią Meyer, która stworzyła do tego przedstawienia muzykę. Spektakl opiera się na zderzeniu dwóch skrajnych światów, naprzeciw żywych aktorów stoją figury. Czas i realizm jest tu poddawany próbie, a dramatyzm zainscenizowanych sytuacji okraszony poczuciem humoru.



Piękne zdjęcia. Muszę się wybrać na te wystawy.
PolubieniePolubienie