Strachy Rycharskiego

W MSNie właśnie finiszować będzie wystawa Strachy Daniela Rycharskiego. Mocna, kontrowersyjna i szeroko dyskutowana. Muzeum nad Wisłą musiało się z niej tłumaczyć przed ministerstwem, a dziennikarze pisali, że wystawa może zostać zamknięta, bo jest nie po tej linii politycznej, co trzeba. Nic takiego się jednak nie wydarzyło i do 22 kwietnia „Strachy” są do oglądania w przestrzeni Muzeum Sztuki Nowoczesnej nad Wisłą.

Sztuka ponad podziałami

Dużo wśród Strachów krzyży i odniesień do religii. Dzieło od którego wzięła się nazwa wystawy, to krzyże podwieszone pod sufitem muzeum, ubrane w pocerowane ubrania osób, które są LGBT, owinięte drutem kolczastym. Kolorowy patchwork materiałów przyciąga wzrok i wydaje się dość wesołym i specyficznym połączeniem, ale te ubrania jak opowiada Daniel, to dowód na to, że mimo ciągle rosnącej akceptacji społecznej, osoby o odmiennej orientacji seksualnej i odmiennym wyglądzie cały czas są prześladowane. Szczególnie na wsi, która jest mocno katolicka. Rycharski, nie tylko jest homoseksualny, ale pochodzi ze wsi i to na wsi tworzy swoje dzieła. Szuka akceptacji ludzi wśród których kiedyś wyrósł, którzy go kształtowali jako pierwsi i jednocześnie wśród ludzi, którzy mają bardzo małą styczność ze światem LGBT i być może nie do końca go rozumieją. 

Te krzyże to strachy. Dziś podwieszone pod sufitem muzeum, pierwotnie ustawione na polu. Dziennikarze i krytycy sztuki, którzy po raz pierwszy pojechali je oglądać musieli przejść przez całe zaorane pole, żeby dotrzeć do miejsca gdzie ono się kończy, a zaczyna las. To w tym miejscu stanęły krzyże, po to by odstraszać leśną zwierzynę, która niszczyła plony. Strachy. Krzyże. Ubrania osób LGBT. Praktyczność wsi miesza się tu ze sztuką walczącą, uświadamiającą, tworzącą wyrwy w utartych schematach myślenia. 

Prawo do wiary

„Chciałbym móc wierzyć i wiedzieć, że mogę być częścią tej wiary na równych prawach” – mówił Daniel na spotkaniu z okazji wystawy. Jest na niej płyta, umocowana zaraz na wejściu po lewej stronie, mocno przytwierdzona do ściany, taka jak płyty pamiątkowe wmurowywane w ściany kościołów. Ta jest wyjątkowa, stworzona ze starych pasyjek i krzyży, z którymi ludzie mają problem, są święcone, a jeśli są niepotrzebne to co z nimi zrobić? „Wyrzucić, zakopać?” – pyta Rycharski. „Zbierałem je i przetopiłem na płytę, jest na niej fragment pisma, który mówi o szacunku do osób o innej orientacji seksualnej. Chciałem tę płytę podarować, żeby mogła być częścią jakiegoś kościoła, żeby ludzie wiedzieli, że Kościół powinien być otwarty i dla nas.” Daniel stał z tą płytą przed jednym z kościołów, nie został wpuszczony do środka, wysyłał listy na parafie z pytaniem, czy ktoś może tę płytę przyjmie. I nic. Żaden z księży katolickich jej nie potrzebował i nie chciał. Kontrowersyjna. Być może niezgodna z myślą Kościoła. Nie ma dla niej miejsca.  

Obok płyty, o białą ścianę MSNu stoi oparte koło do cięcia kamienia. Koło, które służyło do cięcia kamienia na nagrobki. Na nim Rycharski umieścił cytat księdza Tischnera:

„Zanim cię zbawią, trzeba wiedzieć, kogo zbawić. Musisz być sobą, bo jeśli będziesz kimś innym, to akurat zbawią tego innego, a nie ciebie.”

Prowokacja

„Prowokacja.” „Rycharski jest przede wszystkim gejem.” „To są bardzo modne tematy.”

Takie opinie pojawiały się wszędzie. 

Rycharski stoi przed Faktycznym Domem Kultury. Jest młody. Ma zaledwie 34 lata. Jest ubrany w ciemną bluzę, spodnie. Nie wyróżnia się niczym. O swoich pracach opowiada otwarcie, bez skrępowania. Pomysły są jego, ale w wykonaniu pomagają mieszkańcy, wujkowe, kuzyni. Ktoś się lepiej zna na obróbce drewna, ktoś jest silniejszy, ktoś ładniej zszyje – na wsi normalne jest, że pracuje się razem, wspólnie, że jest podział obowiązków. To jest wspólnota o którą trzeba dbać. Wrócił na wieś, bo tu czuje się „w domu”. Jest akceptowany, a mieszkańcy chętnie się angażują i wspierają jego twórczość. Może dlatego, że Daniel Rycharski nie jest przede wszystkim gejem, nie jest artystą, jest człowiekiem który szuka swojego miejsca. Czy jego prace byłyby inne, gdyby nie to, że jest taki jaki jest? Tego się nigdy nie dowiemy. Czy prowokuje? Tak, prowokuje, bo sztuka powinna prowokować, dawać nam szansę na otwarcie głowy, na zmianę sposobu myślenia, na dyskusję, jeśli temat jest ważny. A temat jest ważny, bo coraz większa część społeczeństwa otwarcie przyznaje się, że jest inna, homoseksualna, biseksualna, transpłciowa… Czy wypada więc twierdzić, że Rycharski z ważnego dla niego samego tematu zrobił sobie trampolinę do kariery? Można, bo kto nam zabroni. Ale zanim przyjmiemy takie założenie proponuję poznać artystę i porozmawiać z nim o tym co tworzy i dlaczego. 




Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.