Fantazje Iggy Pop’a

Czy wiecie, że Iggy Pop właśnie zagrał w najnowszym filmie Jim’a Jarmusch’a „Truposze nie umierają”? Zapytajcie kogo. Iggy zagrał „zombie z kawą”. Ale to nie jest najważniejsza wiadomość, bo muzyk, który już ma swoje lata, właśnie wydaje nową płytę. Ojciec chrzestny punka przy tej okazji opowiada o karierze, muzyce i miłości do pływania jaką odkrył w Miami. 

Pod koniec lipca, między spotkaniami, Iggy Pop uciekł do Biscayne Bay po to, aby zanurzyć się w jego tropikalnych wodach. W 1995 roku kupił mieszkanie, które opisuje słowami „dość obskurne”. Mieszkanie mieści się w Miami. I odkąd je kupił „po prostu je ma” – co lubi podkreślać. Jest ono dość wyzywające, ale i ascetyczne, i chyba bardzo odpowiada to Iggy’emu, który w późnych latach ’60 XX wieku, jako członek The Stooges,  stworzył nowy wymiar punk rocka, muzykę która nie tylko była bardzo znacząca, ale przede wszystkim bardzo dzika i dość brutalna, więc czasem można się dziwić, że oto Iggy dożył tak zacnego wieku – bo ma już 72 lata. Po tym jak przeprowadził się do Miami, zaczął codziennie pływać. „Nie znałem nikogo. Chodziłem więc nad wodę, pływałem i do domu i tak w kółko. Próbowałem się poskładać na nowo po 20 latach w Nowym Jorku, po przeoraniu przez przemysł muzyczny i ekonomię. Rzuciłem tu palenie.” – mówi Pop Amandzie Petrusisch.

Z daleka Pop wygląda jak pomnik z brązu, jego opalenizna jest tak ciemna. Jego ciało mimo wieku jest sprężyste i napięte, tak samo jak klatka, którą w ciągu jego kariery można było oglądać miliony razy, i która wyglądała na wręcz namalowaną. Iggy ma blond włosy do ramion, proste i przedzielone równym przedziałkiem, i te swoje urzekające niebieskie oczy w odcieniu oceanu. Zrobił kiedyś laserową korektę wzroku – „w Kolumbii, bo wtedy nie robiło się tego jeszcze legalnie w Stanach”; ale mimo zabiegu jego obraz pozostaje niedoskonały, co Iggy przypisuje zbyt dużej ilości kokainy. Ciągle mówi ze swoim specyficznym akcentem, bo wychował się w Detroit. Podczas rozmowy jest spokojny, z uwagą słucha, a czasem na jego twarzy pojawia się znany grymas. 

Wchodząc na plażę, strząsa z nóg klapki Gucci. Jeden z nich jest na koturnie, bo Iggy ma jedną nogę krótszą, co zawdzięcza nie tylko urazowi jakiego doznał na boisku, ale też intensywnej karierze. Idąc po piasku Iggy opowiada o pobycie w Holiday Inn w Tallahasse i o tym, jak przegapił koncert Merle Haggarda. We wcześniejszych rozmowach z dziennikarką sugerował, że nie zna się na muzyce country, żeby teraz sprawnie omawiać kariery Doc’a Watson’a, Hanka Williamsa, czy Waylon Jennings. W końcu wskakuje do wody, jego głowa znika pod powierzchnią. Zaczyna płynąć, czymś co nie wygląda na żaden styl, a raczej na spontaniczną improwizację. 

Pop zdaje się być fanem muzyki amerykańskiej, zaczynając od Ronettes i Dave Brubeck’a po Link Wray i Boba Dylana. Wcześniej przed spotkaniem z Petrusisch, Pop nagrał dwa odcinki „Iggy Confidental”, program jest emitowany przez BBC Radio 6 od 2015 roku, kiedy to Pop odkrył w sobie talent aktorski i opowiada, że podczas nagrań czuję się prawie jak barman serwujący drinki. Jego głos jest męski i głęboki, bardzo spokojny. „Kiedy zaczynałem to brzmiałem zupełnie inaczej niż teraz, teraz mam wrażenie, że zbliżam się do momentu, kiedy zaczynam mówić głosem Shreka.” – śmieje się Pop. 

Tego dnia Pop wybrał do nagrań między innymi utwory FKA Twigs, Bill’a Callahana, Cate Le Bon, czy Tyler’a the Creator, a także „Hot Chile”, singiel który James Brown i jego zespół wypuścili w 1960 roku pod pseudonimem Nat Kendrick and the Swans. Dj Pop ma zdolność do łączenia ze sobą kawałków, które na pierwszy rzut oka są bardzo różne, kiedy o nich opowiada zawsze potrafi wyciągnąć z tego jakiś wspólny mianownik. Po puszczeniu „Dream Baby Dream” w wykonaniu eksperymentalnego punkowego Suicide, Pop poprawia okulary i podsumowuje „Alan Vega, ma ruchy jak gwiazda rocka i R&B, chyba przypomina mi nieco Bruno Marsa i Sal Mineo.” Pomiędzy nagraniami wychodzi bez koszulki i pyta, czy Amanda nie chce się ogrzać w słońcu, w studiu jakoś zawsze za ciemno. Swoją muzykę do programów gromadzi podczas długich rozmów z przyjaciółmi i znajomymi, ale też przeglądając listy publikowane przez Guardian’a czy Times’a.   

Na początku sierpnia przypadła rocznica wydania pierwszego albumu The Stooges, który Pop nagrał z kumplami w 1967 roku. Na początku września ukaże się „Free”, 18-sty album solowy Iggy Pop’a. Jak piszą dziennikarze: to najbardziej zaskakujący album w całej jego karierze. Jest na nim wielu gości. „Tym razem zrobiłem więcej miejsca, dałem więcej przestrzeni, zamiast odwoływać się tylko do swoich przeżyć i problemów, sięgnąłem po to, co czują inni.” – mówi Pop. Na albumie będzie można posłuchać słów spisanych przez Laron’a Thomasa, który gra na jazz, i kompozytorki Sarah Lipstate, która nagrywa pod pseudonimem Noveller. 

Thomas jest odpowiedzialny za większość słów na albumie, między innymi do „Free”, czy „Dirty Sanchez”, która dość dosadnie traktuje o seksualności – „To że lubię duże cycki nie znaczy, że lubię duże fiuty”. „Nie wiedziałem jak gościowi powiedzieć, że te słowa to samobójstwo. – mówił Pop do Petrusisch, „napisałem mu maila, żeby to pozmieniał i zrobił to. Zaśpiewałem te słowa z raz dla rozrywki.” 

To niesamowite jak się zmienił. Jeszcze w latach siedemdziesiątych na scenie lała się krew, Pop potrafił być bardzo perwersyjny, nie tylko się rozbierał, ale podczas koncertów dochodziło do szarpanin i bijatyk. Rozbijanie mebli, dekoracji, instrumentów, imitowanie seksu na scenie to historie, które krążą do dziś. 

W swoim domu w El Portal, gdzie zajmuje go głównie tworzenie i nazywa to miejsce „spirit house”, ma mnóstwo bibelotów, nie tylko związanych z zespołem The Stooges, ale też własne obrazy, zdjęcia. Między innymi odręczną notatkę od Yoko Ono – Ask the clouds to remember (poproś chmury żeby pamiętały). Jest wśród tych zdjęć portret wykonany przez fotografkę, która robiła zdjęcia przechodzącym po nadmorskim deptaku dzieciom. Pop kiedyś poprosił ją o to, aby go sfotografowała. Jak zauważa Petrusisch na tym zdjęciu Iggy wygląda ładnie, zdrowo, jak prawdziwy dżentelmen. 

„Pop jest miłym i ułożonym gościem, nie ważne że ma w sobie dzikość.” – powiedział do Amandy Petrusisch Jim Jarmusch. On i Pop są przyjaciółmi od lat ’80. Iggy zagrał w wielu filmach Jarmuscha, w tym w jego ostatnim, który właśnie wchodzi do kin, czyli „Truposze nie umierają”. „Ludzie myślą o nim, że ciągle chodzi bez koszuli, taki dionizyjski mężczyzna. Że biega po scenie niczym kucyk naćpany amfetaminą, i nie dostrzegają że jest bardzo wrażliwy i że ma bogate wnętrze. Uwielbiam w nim też to, że kocha sztukę” – podsumowuje Jim. 

Mimo, że część bliskich mu osób widzi w nim normalnego faceta, albo chociaż się stara dostrzec tę jego stronę, Iggy nigdy nie wyobrażał sobie tradycyjnego życia, a już na pewno nie tradycyjnego domowego życia. W 1969 roku, kiedy miał 21 lat, urodził mu się syn, Eric, którego wychowywała matka Iggy’ego w Kaliforni. Dlatego Iggy zawsze chciał, żeby jego praca była znacząca, odpuścił coś co w życiu jest ważne, nie był z bliskimi, więc to co robił musiało być znaczące, inaczej nie było sensu. W 2010 roku The Stoogers zostali włączeni do Rock & Roll Hall of Fame. Iggy pokazał gościom ceremonii dwa środkowe palce zanim zaczął przemwiać o tym, co w życiu jest ważne i fajne. 

W zeszłym roku Pop zagrał dwadzieścia koncertów w Australii i Europie, zaczynając od dwóch wyprzedanych do cna w Sydney Opera House. Miał na sobie ciemne spodnie, i kurtkę we wzór leoparda, ale pod spodem nie miał koszuli. Kilka razy zatrzymał się tuż na krawędzi sceny, sprawiając wrażenie, że po raz kolejny może wejść w publiczność (nie raz zdarzyło mu się chodzić po fanach, unosząc się na ich rękach). Biegał jak szalony w kółko. Dziennikarz Guardian’a napisał o nim „nadczłowiek”. 

Kiedyś brał wszystko, zaczynając od LSD a na amfetaminie kończąc. Dziś Iggy wypija kilka kieliszków wina do kolacji, wstaje wcześnie, bo o 6 rano. Jeśli ma koncerty, jego przygotowanie trwa około dziewięciu godzin. „Wstaję rano, piję kubek kawy, jeszcze leżę w łóżku i oczyszczam swój umysł, nie myślę o koncercie. Nie rozmawiam z nikim. Na trzy godziny przed kładę się na podłodze i uprawiam coś co się nazywa oddech wu chi. Oddech głęboki. Leżę tak z półtorej godziny. Robię wizualizację koncertu, może jest coś co wymaga, żeby zrobił to inaczej. Póżniej robię Qigong, który pobudza mi krew. No i prysznic, od ciepłego przechodzę w zimny. A póżniej jestem już na miejscu i zdaję sobie sprawę, że zaraz wychodzę. I wiem, co mam robić.” – opowiada Iggy.    

Teraz Pop jednak coraz częściej rozmyśla o emeryturze, a jego głowę zawracają myśli, czy to się skończy piciem herbaty zamiast kawy? Czy może jednak alkoholową depresją? Jego album Free wydaje się być bardziej dojrzały, choć artysta przyznaje bez cienia kokieterii, że jego dzika natura pozostała taka sama jak wtedy, kiedy biegał na scenie z The Stoogers. „Nie mów mi tylko, że nie mogę zdjąć na scenie koszuli i wydać dzikiego ryku?” – śmiał się do Petrusisch.

Tekst powstał na podstawie artykułu z New Yorker’a „The survival of Iggy Pop”/ Amanda Petrusisch/ 26.08.2019


Jedna myśl w temacie “Fantazje Iggy Pop’a

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.