Nobel Noblistka Tokarczuk #

O tym, że dostała Nobla z literatury dowiedziała się w drodze, właśnie pędziła po niemieckiej autostradzie na spotkanie promocyjne. Musiała zatrzymać samochód, tak wielkie były emocje. „Jeszcze nie mogę w to uwierzyć” – powiedziała chwilę później dziennikarzowi. Olga Tokarczuk została wyróżniona za rok 2018, w uzasadnieniu czytamy, że doceniono ją „za wpływową twórczość, która z językowym geniuszem eksploruje peryferia i specyfikę ludzkiego doświadczenia”. 

Olga Tokarczuk ma na swoim koncie całkiem sporo wyróżnień. Wśród tytułów które znać trzeba – teraz obowiązkowo, w końcu od wczoraj to Noblistka!, należy wymienić „Prawiek i inne czasy”, „Dom dzienny, dom nocny”, „Księgi Jakubowe”, czy „Biegunów”. Dwa razy została nagrodzona Nike i pięć razy zdobyła Nike czytelników, jej powieść „Bieguni” została nagrodzona Bookerem, a chwilę później nominowana do National Book Award. Po „Biegunach” na język angielski przetłumaczono „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. Historia Janiny Duszejko, emerytowanej nauczycielki mieszkającej na odludziu i walczącej z kłusownikami, której sąsiedzi giną w niewyjaśnionych okolicznościach przyniosła Tokarczuk kolejne nominacje – do Bookera i do National Book Award. The Guardian umieścił tę książką na swojej liście stu najważniejszych tytułów XXI wieku.

Wielokrotnie jej nazwisko padło jako pisarki, która może zdobyć w tym roku Nobla i jest! Po 23 latach mamy Nobla z literatury.

„Lubię przyjmować perspektywę panoptykalną i na wszystko – choć przez chwilę – spojrzeć z góry. Można wtedy zobaczyć nasz ludzki świat jako szeroko rozrzucone kolonie organizmów, zadowolonych z siebie, łatwo przystosowujących się do zmiennych okoliczności, ekspansywnych i rywalizacyjnych, ale zdolnych także do samopoznania i współpracy.” – mówiła podczas wystąpienia na Gdańskich Spotkaniach Literackich. „Kto uratuje świat?” – pytała w swoim przemówieniu i odpowiadała, możliwe że ku naszemu zaskoczeniu, że świat są w stanie uratować jedynie tłumacze i ich tłumaczenia. Dzięki tłumaczom i ich sprawnym tłumaczeniom, dziś Tokarczuk jest jednym z tych zadowolonych z siebie organizmów. Nobel to największe wyróżnienie, a nie byłoby go, gdyby nie fakt, że Olga Tokarczuk ma sporo czytelników nie tylko w Polsce, ale również za granicą.

„Literatura ma ciągle zdolność komunikowania na nieoczywistych poziomach. Dobra literatura nie mówi wprost, ale wybudza nas z poczucia komfortu.” – powiedziała w jednym z wywiadów. 

I jak to bywa ze sztuką, w tym z literaturą także, część osób kocha książki Olgi Tokarczuk, część ma z nimi problem. Głównym argumentem jest to, że są ciężkie, przytłaczające, trudne do uporządkowania – bo na przykład bizarne, i tym samym trudne do zrozumienia. Ci którzy je uwielbiają, mówią o nich „cudownie dziwne”, „bajkowe”, „metaforyczne”, „pobudzające do myślenia”.  

„Bizarne”, czyli jak tłumaczy Tokarczuk „osobliwe, dziwaczne, jednocześnie potrafią czytelnika zadziwić i odrzucić, fascynujące. Mogą powodować poczucie niepokoju, bo burzą dobrze znane nam porządki świata”. Czytając jej książki często mam takie wrażenie, że bizaroność nie odnosi się tylko do „Opowiadań bizarnych”, a do całej twórczości – bo jak to możliwe, że dobra Duszejko dopuszcza się takich czynów, że na lotnisku ktoś próbuje nam zrobić psychoterapię podróży, że gdzieś ludzie gubią się nawzajem w czasie, w rzeczywistości, w swoich wyobrażeniach i oczekiwaniach. Gubią się po to, żeby się odnaleźć? Jeśli tak, to może jest to ten magiczny sposób oddziaływania literatury na umysł czytelnika. My też podróżujemy po kartkach w poszukiwaniu sensu. Być może znajdziemy go u Tokarczuk. 

Noblistkę można spotkać na licznych wydarzeniach związanych z promocją czytelnictwa, sama jest współorganizatorką festiwalu Góry Literatury, który odbywa się w Nowej Rudzie. Żeby zdobyć jej autograf podczas Targów Książki na Narodowym, trzeba było odstać dwie godziny w kolejce. Sama Tokarczuk była zmęczona, nie przepada za tłumem ludzi, nie sypia dobrze przed spotkaniami w większym gronie, ale na widok swoich czytelników pogodnieje, można sobie z nią pogawędzić i zrobić selfie. Dziennikarze o niej mówią „nasza pisarka, hipiska z derami”, to fakt, wygląd Olgi przełamuje pierwsze lody – zwykle swobodnie ubrana, na rękach ma sznury bransoletek, a na głowie niedbałego koka z dredów ozdobionego koralikami. 

O jej dredach pisała dziennikarka amerykańskiego New York Timesa: „Tokarczuk chyba jest najbardziej rozpoznawana po swoich dredach. Zrobiła je sobie sama, na lotnisku w Bankoku, kiedy się okazało się, że przez strajk na lotnisku jej samolot nie poleci. Miała sporo czasu do wykorzystania. Mając już dredy usłyszała od kogoś, że były one popularnym sposobem układania włosów na ziemiach słowiańskich jeszcze w czasach przedchrześcijańskich. ‚Jest takie łacińskie określenie plica polonica’ – powiedziała wtedy dziennikarce. ‚To pejoratywne określenie, sugerujące brak jakiekolwiek higieny.’”*

Olga Tokarczuk urodziła się w Sulechowie w 1962 roku, jako córka polonistki i bibliotekarza. Można powiedzieć, że wychowała się wśród książek, dużo wolnego czasu spędzała z ojcem w bibliotece. Zaczęła pisać już jako nastolatka, ale nie było dla niej oczywistością, że zostanie pisarką. Kiedyś powiedziała, że pisanie było jej wstydliwym hobby. Dlatego wybrała na studiach psychologię, studiowała w Warszawie na początku lat ’80. Nie wspomina tego czasu zbyt dobrze – szara Warszawa, z pustymi sklepami i z dziurami po niemieckich kulach nie przyniosła jej wolności jakiej szukała. Po studiach zajęła się terapią, ale jak mówi „nie było to dla mnie dobre zajęcie, jestem zbyt neurotyczna”.

Koniec lat ’80 to wyjazd do Londynu – tu pierwszy raz poczuła, co to znaczy inny świat, pierwszy raz zetknęła się z taką różnorodnością i wolnością w wyrażaniu siebie.

„Świetna muzyka, sztuka, film, hipisi, Mick Jagger. Nie przychodziło nam wtedy do głowy, że można uciec od naszej szarości. Jako nastolatka byłam przekonana, że resztę życia spędzę w tej pułapce.” – mówiła dziennikarce NYT.

W Londynie pracowała w różnych miejscach, w fabryce anten, sprzątając pokoje hotelowe, ale też spędzała czas na czytaniu. Między innymi literatury feministycznej, o którą w Polsce było ciężko. 

„Za każdym razem jak jestem w hotelu, to pamiętam, że pokojówki są takimi samymi ludźmi jak ja, że mogą pisać, i mogą też napisać o moim bałaganie, który zostawiam w pokoju.” – śmieje się ze swoich doświadczeń.

Po powrocie do Polski, Olga Tokarczuk siadła do pisania i ze wstydliwego hobby zrobiła pełnoetatową pracę. Pierwsza powieść ukazała się w 1993 roku, ale nie przyniosła jej sukcesu. Dopiero w 1996 roku ukazuje się „Prawiek i inne czasy”, który przynosi Tokarczuk rozgłos. 

O pisaniu mówi, że nie musi być trudne, że tematy są na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko mieć odwagę, żeby po nie sięgnąć. 

„Zawsze dużo szperałam, przedtem w książkach, dzisiaj coraz częściej w internecie. Później pracuje mi to w głowie jak w tyglu, wątki się zazębiają, splatają, mieszają i powstaje historia. Wystarczy wtedy wymyślić osobę, której się to przydarza, czyli zamienić konstelację faktów w opowieść.”* I już! 

Jej książki są zazwyczaj pokaźnych rozmiarów, nie raz to tomiszcze po 400 czy 500 stron. Wciągają na swój sposób czytelnika i nie pozwalają mu skończyć książki ‚ot tak’, nieustannie ciekawi brniemy przez kolejne strony do końca. Jeśli nie czytaliście jej książek, to najwyższa pora. Jest też do obejrzenia ekranizacja książki „Prowadź swój pług przez kości umarłych” w reżyserii Agnieszki Holland i Kasi Adamik, gdzie scenariusz pisała Olga Tokarczuk. Film nosi tytuł „Pokot”.  

Źródła:

* https://www.newyorker.com/magazine/2019/08/05/olga-tokarczuks-novels-against-nationalism


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.