FKA twigs opowiada o Magdalene

Tancerka, artystka, wokalistka, dość bezpośrednia w kontaktach, w luźnych gaciach i koszulce – teraz z nadrukiem okładki swojej nowej płyty, niechętnie pozuje do zdjęć, zdecydowanie chętniej tańczy i śpiewa. FKA twigs można nazwać ikoną, bo zdecydowanie wyróżnia się swoją muzyką i wizerunkiem, a dopiero skończyła 31 lat. Po sześciu latach przerwy wydaje kolejną płytę „Magdalene”, gdzie wątki i inspiracje Marią Magdaleną mieszają się z jej prywatym doświadczeniem. Wywiad dla i-D zaczyna słowami: „wiedziałam, że moje życie się rozpadnie na kawałki. Wszystko, co znałam, mała stabilizacja, wszystko się posypało”, co zupełnie jej nie przeszkodziło w tworzeniu. Formę odzyskała w stu procentach, co można zobaczyć w promującym płytę teledysku Cellophane.

Pierwsza okładka magazynu z FKA twigs była okładką i-D, jeszcze mało kto wtedy rozpoznawał młodą artystkę. „Jestem z Gloucestershire i moje życie nie było jak z okładek” – wspomina Twigs. Był rok 2012 i Twigs pracowała jako tancerka, kiedy zaczepił ją fotograf Matthew Stone w londyńskim klubie. „Podszedł do mnie i powiedział, że chce mi zrobić zdjęcie. Odwróciłam się na pięcie i powiedziałam mu: każdy chce. Do tej pory w to nie wierzę.” – śmieje się Twigs. Matthew, dziś stale współpracuje z Twigs. Wtedy po tym, jak spotkał ją w klubie, widział ją jeszcze na stacji czekającą na pociąg. Nie odpuścił. Poznał ją chwilę później przez znajomego i tak zaczęła się współpraca. 

Twigs, która nie jest fanką robienia sobie zdjęć, bardzo lubi to, co ukazuje się na okładkach jej płyt, mimo zamieszania jakie wywołują. Na okładce „Magdalene”, FKA twigs jest przedstawiona dość demonicznie, projekt okładki wykonał artysta Matthew Stone. Na malowanej mocnymi pociągnięciami pędzla Twigs, wszystko się zlewa w całość, artystka wygląda jak niekształtny plastelinowy ludzik, monstrum, któremu włosy splatają się w węża, oczy są opuchnięte i wypełnione farbą. 

Okładka Magdalene

„Cały czas myślę, że moja muzyka to misja, przynajmniej przez większość czasu. Czasami pytają mnie, czy na pewno chcę to zrobić z takim rozmachem? Chcę.” – wyznaje Twigs. Kiedy ukazała się pierwsza okładka magazynu z nią, FKA twigs była szczęśliwa. Miała na niej specyficznie przyklejone małe loki do czoła – element kultury afroamerykańskiej, który szybko zaczęły kopiować artystki i dziewczyny na całym świecie; septum ring w nosie i napis „miłość” na czole. „Dla mnie ta pierwsza okładka, nie była zwykłą okładką, była momentem, że ludzie zobaczyli kulturę afroamerykańską, i to chyba coś zmieniło, i poźniej ukazała się moja muzyka.” *FKA twigs jest Brytyjką o hiszpańsko – jamajskich korzeniach.  

Pod koniec 2012 roku ukazała się EP1, która pokazała że w muzyce nie wszystkie granice zostały przekroczone i nie wszystko zostało odkryte. Piosenki na płycie były praktycznie wyśpiewane szeptem, towarzyszyła im eksperymentalna elektroniczna muzyka. Jej kolejna epka ukazała się w 2013 roku i była wyprodukowana przez Acra, i to od EP2 zaczyna się międzynarodowa kariera Twigs i hity takie jak „Papi Pacyfi”, czy „Water me”. Media pokochały ją za głos, pewność siebie i wizerunek. 

Album debiutancki LP1 był nominowany do licznych nagród, w tym do Grammy. „Myślę, że niewiele wtedy wiedziałam” – mówi o czasie, kiedy płyta się ukazała. „Teraz się czuję dużo bardziej niezależna. Bardziej otwarta na świat i różne pomysły, i mam zdecydowanie mniejszą tolerancję, jeśli uznam że coś mi po prostu nie służy. Kiedy zaczynałam, miałam takie wyobrażenie, że robię pewne rzeczy bo jest w tym wszystkim wyższy cel. Teraz szukam wyjścia, bo uważam że cel można osiągnąć, musi być jakaś droga, niekonicznie prowadząca przez wszystkie przydrożne krzaki. Chociaż częściowo już się przyzwyczaiłam do tego, co robię i nie czuję się jak jeleń w świetle reflektorów.” 

FKA twigs ze swoją najnowszą płytą Magdalene/ Instagram

Niedawno skończyła 31 lat, ale wydaje się trochę zmęczona i sama podkreśla, że życie ją trochę zaskoczyło. Na pytanie czy jednak czuje zmęczenie, odpowiada bez namysłu, że nie. „Fizycznie czuję się dobrze. Moje ciało nadal jest młode i czuję jego energię, mam lepszą wydolność. Czuję się taka naoliwiona. Mentalnie natomiast, czuję się staro, ale myślę że ja zawsze taka byłam, za bardzo dojrzała. Trochę tak jakbym już zrobiła kilka rund na ziemi. Ale nie czuję się zmęczona, czuję się jak drzewo.” – wyznaje. Pytania o samopoczucie są uzasadnione, bo Twigs miała zdiagnozowanego raka macicy, i przeszła przez leczenie. Nie potrafiła jednak i wtedy siedzieć, dochodzić do siebie w domowym zaciszu. Dostała telefon od Spike Jonze, który zaproponował jej udział w reklamie Apple. Zgodziła się myśląc, że zanim zaczną kręcić minie co najmniej miesiąc, to był czas aby mogła spokojnie dojść do siebie. Szybko jednak dowiedziała się, że ma lecieć nagrywać do LA w ciągu tygodnia. „Wyglądałam okropnie, jakbym miała umierać. Nie powinnam się była w ogóle ruszać. Ale Spike był pozytywny, powiedział że nagranie zrobimy u mnie w domu. I wiedziałam, że zgodzę się na to, mimo bólu, bardzo tego chciałam. Nie powiedziałam nikomu oczywiście o operacji i szwach na brzuchu.” – opowiada artystka. 

Dzięki zdyscyplinowaniu i mimo bólu reklamę dla Apple udało się nagrać, Twigs tańcząca w salonie, poruszająca ściany, jakby w innym wymiarze była hitem internetu. Trzeba przyznać, że to była jedna z lepszych i ciekawszych reklam. 

W tym czasie Twigs wpadła również na pomysł nagrania wideo, na którym będzie tańczyć na rurze, więc zaczęła ćwiczyć. „Kiedy pierwszy raz weszłam na rurę to był dramat, nie wiedziałam co robię” – śmieje się w wywiadach. „Czułam się jak robal ciągnący się po podłodze, próbujący załapać cokolwiek, utrzymać się na rurze choć przez chwilę. Kiedy jednak nauczysz się jednego tricku, chcesz więcej i już nie schodzisz, tylko ćwiczysz. To uzależniające.” – opowiada. Efekt jej nauki możecie podziwiać na wideo do Cellophane, gdzie prawie przez cały czas Twigs wygina się na rurze robiąc takie akrobacje, że zapiera dech w piersiach. 

„Czy nie zrobiłam tego dla ciebie? Dlaczego tego nie zrobiłam dla ciebie?” – śpiewa. „Cellophane jest bardzo dramatycznym kawałkiem, ale jest też podszyty ironią, nie wiem czy jest ona wyczuwalna, bo mam świadomość że nie każdy ją odnajdzie” – mówi. Kiedy pisała tekst, znajdowała się w takim właśnie miejscu, jej głowa wypełniona była pytaniami. „To jest nawet ciut zabawne, kiedy jako kobiety zaczynamy stawiać sobie takie pytania. Wszystkie moje emocje w tym czasie brały się z jakiś uwarunkowań narzuconych nam przez kulturę i społeczeństwo, w których zostałam wychowana. Gdzieś w środku siebie czuję, że nie popełniłam błędu, ale mam wrażenie rozerwania między moim wyborem, a tym czego się ode mnie oczekuje jako od kobiety.”   

FKA twigs/ instagram artystki

„Cellophane” zapowiadał płytę „Magdelene”, która właśnie się ukazała. Ci którzy mieli możliwość i byli na eventach organizowanych przez FKA twigs tego lata, już znają wszystkie nagrania. Show, tak chyba trzeba byłoby określić to, co działo się na scenie, bo przez półtorej godziny artystka tańczy i wywija na rurze, nieustannie pozostając w ruchu. Jak zauważyli Ci, którzy mieli okazję oglądać Twigs, wygląda to bardzo wyczerpująco. „Przed każdym wyjściem wpadam w panikę, że nie dam rady, że to za dużo. Zastanawiam się, co by było gdybym spadła z rury? I to wszystko był mój pomysł! Ale jak już zejdę ze sceny, to czuję taki przypływ energii, że mam ochotę powiedzieć: to było świetne, mogę to powtórzyć!”   

Praca nad „Magdalene” zaczęła się trzy lata temu. FKA twigs podzieliła swój czas między Nowy Jork, Los Angeles i Londyn. Kiedy pracowała w Stanach, była samotna, więc jej spędzanie czasu ograniczało się do wałęsania się po ulicach miast. „Byłam w smutnym miejscu, mentalnie. Nie chciałam się tym dzielić. Nie miałam tam ze sobą przyjaciół, i nie komunikowałam się z nimi. Bardzo się zamknęłam.”

Być może stąd na płycie tyle nostalgii. „Płyta jest też o miłości, o kochankach których miałam i o tych, których będę mieć. Muzycznie mogłabym powiedzieć, że jest oparta na przeciwnościach, z jednej strony jest bardzo delikatna tak jakby miała się rozlecieć, z drugiej jest w tych utworach siła”  – mówi. Tytuł płyty i piosenki są zainspirowane Marią Magdaleną. Fka Twigs czytając o niej uznała, że jest niesamowicie zaskakującą postacią, że potrafiła się przyjaźnić z Jezusem, służyć mu radą, że była uzdrowicielką, ale też prostytutką. „Znalazłam dużo siły w historii Marii Magdaleny, dużo godności, delikatności, i dużo inspiracji” – podkreśla Twigs.  

Album otwiera singiel „1000 Eyes” i nadaje mu cały ton. Zaczyna się chóralnym śpiewem a capella, później wśród szeptów dołącza metaliczny pogłos bębna, a głos Twigs staje się wyraźniejszy, słyszymy dźwięki i głosy wibrujące i przetworzone. „Bałam się o ten pierwszy utwór, że jak nie będzie doskonały, to publika mnie zje” – przyznaje Fka Twigs. Ciężko stwierdzić czy to możliwe, żeby artystka była zestresowana, skoro tak prosto i naturalnie do współpracy nad płytą zaprosiła Future, który zaśpiewał z nią „Holly Terrain”. Ich współpraca zaczęła się od esemesa, w którym Twigs zaproponowała rozmowę o muzyce. Nie była pewna czy raper wie, kim ona jest. Wiedział. 

Jej piosenki są porównywane do twórczości Kate Bush. Tak jest z utworem „Sad day”. „Myślę, że jest neurotyczny, jest nagrany cały czas w tych samych tonach, jest lekko przerażający. Pytam w nim o to, czy w monotonii życia bylibyśmy zdolni zaryzykować dla kogoś z kim możemy stowrzyć coś większego i dobrego? Czy jesteśmy gotowi ponieść ryzyko, kochać ponownie, nawet jeśli wiemy, że możemy zostać zranieni?” – mówi Twigs o „Sad day”.

Utworem, który mogłaby śpiewać bez przerwy jest „Home with You”. „Jest o związkach, ludzie bardzo potrzebują siebie nawzajem, prawda?” – pyta i stwierdza, „że fajnie jest śpiewać, kiedy twój głos może odlecieć w przestrzeń.” Ale na płycie chyba przeważa jednak smutek, słychać go dobrze na podkładzie pianina w „Mirrored Hearth”. Twigs często płacze na scenie. „Ten kawałek jest na prawdę smutny. Ale to oczyszczające płakać, jak się śpiewa. Ja zawsze wiem, kiedy mi się zbiera na płacz” – śmieje się. Pisząc „Daybed” wiedziała, że jej życie się posypie i zmieni, ale jednocześnie podkreśla: takie jest właśnie życie, nie ma w tym żadnej złośliwości. 

Twigs całkiem niedawno wybrała się na pielgrzymkę do Glastonbury, gdzie odwiedziła kaplicę Marii Magdaleny w Kościele św. Michała. „To było całkiem niezwykłe doświadczenie, wspinaliśmy się na wzgórze podczas pełni, a ja mogłam powiedzieć „dziękuję”.” – mówi FKA twigs. 

źródło:

https://i-d.vice.com/en_uk/article/zmjny4/fka-twigs-interview-magdalene-new-album


Jedna myśl w temacie “FKA twigs opowiada o Magdalene

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.