Środowisko, ekologia, ludzie, zanieczyszczenia… Katastrofa klimatyczna, globalne ocieplenie, wymieranie gatunków. Artyści i artystki przyglądają się zmianom, które zachodzą na naszej planecie, i chętnie włączają się w dyskusję. Nie robią tego, ponieważ jest to temat na czasie, ale dlatego, że jest to temat niesamowicie ważny i istotny z punktu widzenia nas wszystkich. MSN wykorzystuje na swojej wystawie „Wiek półcienia”, jedno z haseł Młodzieżowego Strajku Klimatycznego: „Na martwej planecie nie będzie muzeów.” Liczy się odpowiedzialność nas wszystkich, bo katastrofa już trwa.
**
Jak na złość, siedzimy uwięzieni w swoich domach. Katastrofa już trwa, to można powiedzieć z całą pewnością na jaką nas stać. Nawet na „niemartwej” planecie muzea pozostają zamknięte do odwołania. Nowy koronawirus, którego pierwsze ognisko pojawiło się w Chinach już zdążył się rozprzestrzenić na wszystkie kontynenty, zainfekować tysiące ludzi i tysiące z nich zabić. Granice są zamknięte, państwa funkcjonują tylko na zasadzie „aby przeżyć”. To natura przejęła kontrolę. Mała cząsteczka, składająca się z otoczki i nici RNA spowodowała ogromne zmiany. Na ulice pozornie wyludnionych miast wychodzą zwierzęta. Powietrze stało się czystsze. Być może będziemy świadkami wiosennego odradzania się dzikich trawników miejskich, bo nie będzie komu ich przyciąć.
**
Przez dziesiątki lat, my – ludzie, stojąc na szczycie ewolucyjnej drabiny wykorzystywaliśmy zasoby środowiska naturalnego. Dzięki sprytowi naszych genów nie tylko potrafimy tworzyć, ale i niszczyć i wymyślać sensowne tłumaczenia dla naszego postępowania. Jak przekonują naukowcy katastrofa klimatyczna jest naszą rzeczywistością, nie obudziliśmy się w porę, i być może niewiele możemy zmienić. Pytanie brzmi: czy my chcemy coś zmieniać? Same puste frazesy, rzucane na wiatr o tym jak dobrzy i proekologiczni jesteśmy, nie wystarczą. Ci z nas, którzy rodzili się po roku 1985 nie znają świata innego niż ten klimatycznie wypaczony. Nie mamy pojęcia, jak wyglądało nasze środowisko zanim na potęgę zaczęliśmy nim manipulować.

Informacje o degradacji i dewastacji środowiska naturalnego płyną do nas wprost od naukowców: biologów, czy ekologów, ale też dzięki mediom i programom naukowym. Wiemy, że pyły unoszą się w powietrzu w stężeniu przekraczającym bezpieczne normy(poczytajcie „Uduszeni” Gardiner), promieniowanie otula naszą planetę, to wygenerowane przez ludzi jest już dużo większe od tego naturalnego. Lodowce topią się na naszych oczach, ekosystemy zmieniają w zastraszającym tempie, jedne gatunki giną, inne przechodzą zmiany i mutacje. Dostajemy dane naukowe, zapisane w tabelkach, zbadane i opisane, które jednak do nas zupełnie nie przemawiają. Nauczyliśmy się oglądać ginące gatunki na ekranach naszych telewizorów i myśleć o nich bardzo abstrakcyjnie. Widząc skutki katastrofy, nie czujemy emocji lub szybko o nich zapominamy. Opatrzyliśmy się i nie jesteśmy w stanie odpowiednio zareagować na to, co widzimy. Sztuka podobnie do współczesnych mediów posługuje się wizualnością, jej siła kryje się w plastycznym ujęciu interesujących ją tematów. Omija ona słupki, tabelki, naukowe stwierdzenia. Pokazuje, protestuje, uczy za pomocą obrazów, wideo – instalacji, performance’ów, czy działań artystycznych.

Praca artystów na rzecz ekologii i środowiska naturalnego manifestuje się w muzeach oraz na wystawach sztuki, ale też w naturze. Sztuka ziemi, czyli tak zwany land art, lub earth art nie ma ograniczeń. Można do niej zaliczyć również „działania, które nie funkcjonują pod szyldem sztuki. Jednym z przykładów byłyby lodowe stupy z Ladakh – tworzone przez inżyniera Sonama Wangchuka lodowce, o fascynującej formie i jasno przypisanej funkcji, jaką jest zaopatrzenie w wodę mieszkańców pustyni położonej u podnóża Himalajów.”*

„Wiek półcienia. Globalna sztuka planetarnej zmiany” to najnowsza wystawa warszawskiego MSN’u. Inspiracją dla tytułu ekspozycji jest myśl Rasheeda Araeena, który mówi o „globalnej sztuce planetarnej zmiany” i eko-odpowiedzialności, oraz książka „Upadek cywilizacji zachodniej. Spojrzenie z przyszłości” Naomi Oreskes i Erika M. Conwaya. W książce Oreskes i Conwaya, naszą współczesność ogląda bohater z przyszłości i określa ją jako wiek półcienia – czasy antyintelektualizmu, w których wiedza naukowa nie przekłada się na logiczne działania.
Co zatem może się przełożyć na działanie? Być może właśnie eksperymenty z pogranicza sztuki i nauki, lub sztuki i innych dyscyplin. Im więcej osób zatrzyma się przed obrazem, im więcej zobaczy performance, tym więcej być może zrozumie nakreślane problemy. „Sztuka z pewnością nie ochroni nas przez katastrofą, ale pomoże nam uzbroić się w dziwne narzędzia, służące pracy wyobraźni i współodczuwania.”*
Kuratorzy wystawy za Mierle Laderman Ukeles, każą nam się zastanowić:
A po rewolucji, w poniedziałek rano, kto przyjdzie odebrać twoje śmieci?”/ manifest z 1969 roku*
Przekonują też za teoretykiem kultury wizualnej – Nicholasem Mirzoeff’em, że to najwyższa pora porzucić obraz natury, który znamy i utarte sposoby patrzenia na nią. Musimy się nauczyć na nowo budować od postaw relację „człowiek – natura.”
Być może jest to jeden z najodpowiedniejszych momentów, i drugi taki nam się nie trafi.