Zdjęcie ukazujące kobietę z dziećmi – kobieta wygląda na zmartwioną, najmłodsze dziecko leży na kolanach, dwójka starszych wtula się w jej ramiona, to zdjęcie znane jako Migrant Mother. Najsławniejsze zdjęcie zrobione przez Dorotheę Lange, która podążała za życiem i zamykała je w kadrach. Jej zdjęcia to głównie Wielki Kryzys, migracje, obozy internowanych i ulice dzielnic o których zapomniała władza Ameryki. Większość z nich postanowiła przypomnieć nowojorska MOMA.
Dorothea Lange ma bardzo silny związek z muzeum Moma. To tu przygotowywano jej największe wystawy, w tym wystawy, które były poświęcone tylko fotografiom Lange, co było ewenementem w połowie XX wieku. Ale Lange wstrząsała świadomością ludzi, goniąc za życiem, dokumentując kryzysy, pokazując to, o czym wszyscy woleliby zapomnieć. Na jej fotografiach nie było obcych ludzi, byli Amerykanie, często żyjący w skrajnym ubóstwie. Zdjęcia na pierwszych stronach gazet ukazywały stan amerykańskiego społeczeństwa, nikt nie pozostał obojętny wobec jej fotografii.
„Wiecie, są takie momenty, kiedy czas się zatrzymuje i chcecie wstrzymać oddech, żeby właśnie ten moment zatrzymać na dłużej, żeby poczekał na was. Macie nadzieję, że czasu starczy na to, żeby się zorganizować i nacisnąć spust migawki i zapisać ten moment na filmie. Czasami robieniu zdjęć towarzyszy wewnętrzne uczucie, że pokazujecie coś, co należy do ludzkości. I wiecie, że nie zabieracie nic nikomu: nie naruszacie prywatności, godności, czy całości osób, które fotografujcie” – mówiła Lange.

Lange od dziecka marzyła, że zajmie się fotografią. Wychowywana przez matkę, ojciec zostawił rodzinę, kiedy Dorothea miała 12, była zachęcana do tego, żeby z odwagą podchodzić do życia. Lubiła włóczyć się po nowojorskich dzielnicach biedy i obserwować zupełnie inne życie, to które jej nie dotyczyło, ale toczyło się obok i było dla niej egzotyczne i pociągające.
Z dzieciństwa wspominała dwa największe kryzysy – odejście ojca, które uznała za zdradę, stąd nazwisko po matce – Lange, i zachorowanie na polio, które trwale uszkodziło jej nogę.
„Byłam fizycznie niepełnosprawna, i nikt kto nie był nigdy kaleką, nie wie jak to jest… To mnie ukształtowało, pomogło mi, sprawiło, że jestem tym, kim jestem, ale też było upokorzeniem. To wszystko w jednym czasie” – mówiła o swojej chorobie.
Tuż po skończeniu collegu w 1912 roku, Dorothea wymyśliła, że zwiedzi świat. Pieniądze odkładała pracując w pracowniach fotograficznych. Wyruszyła wraz z przyjaciółką – Florence Ahlstrom, ale dotarły jedynie do San Francisco. To tu najpierw skończyły im się pieniądze, a później, kiedy już zgromadziły środki, zostały okradzione. Dorothea znalazła tu dom. Mieszkała przy Bay Area, aż do swojej śmierci w 1965 roku.
Około 1920 roku Dorothea Lange otworzyła swoje własne studio fotograficzne przy Montgomery Street. Przy wejściu wisiał cytat z Francisa Bacon’a: „Postrzeganie rzeczy takimi jakimi są, nie jako substytutów, bez zniekształceń, dezorientacji, jest szlachetniejszą drogą niż udoskonalanie ich przy pomocy nowoczesnych wynalazków”. Lange fotografowała głównie elity San Francisco, które ceniły jej zdjęcia za ładne i zgrabne kady oraz za delikatne rozmycie, które ukrywało niewielkie niedoskonałości modeli, jak choćby zmarszczki, czy bladość cery. Dołączyła do San Franciso Camera Club i przyjaźniła się Imogen Cunningham, choć jak podkreślała bardzo różniła się techniką i estetyką fotografowania od innych, w tym od Cunningham.
„Wszyscy fotografowie, między innymi Imogen Cunningham, którą dobrze znałam, pracowali na nazwisko i chcieli być znani, swoje zdjęcia wysyłali na wystawy. Ale ja nie, ja byłam inna. Przynajmniej tak siebie postrzegałam. Byłam zawodowym fotografem, który robił zdjęcia bardziej szczere, prawdziwe, ale dla mnie i bardziej ujmujące. U mnie nie było cienia fałszu na zdjęciach. Bardzo się starałam, żeby każda fotografowana osoba czuła ze mną więź, żebym mogła ją pokazać taką jaką jest, z bliska” – podkreślała Lange.
W 1929 roku Ameryka zmienia się z dnia na dzień. Wielki kryzys wygania ludzi na ulice, to nie są już ci sami ludzie, którzy każdego ranka w garniturach podążali do pracy. Teraz to umęczeni mężczyźni, z szarą cerą, którzy przesiadują godzinami na ulicach, nie mając nic innego do roboty. Lange traci klientów, a z okien pracowni widzi ludzi pełnych złości i lęku. Wracają jej marzenia o fotografii ulicznej, o tym żeby wyjść z aparatem i dokumentować każdą chwilę. Lange nie wie do czego jej te fotografie. Już wtedy jest matką, osobą odpowiedzialną za rodzinę. Jej ambicją jest niezależność i własne pieniądze. Pierwsze zdjęcia dokumentujące społeczeństwo Lange robi w 1933 roku. Przed końcem 1934 roku jej fotografie są publikowane w prasie – jedne jako artystyczne ujęcia, inne jako komentarz do sytuacji społecznej.
„Nie byłam przyzwyczajona do przepychania się z aparatem w grupach udręczonych, przygnębionych i wściekłych mężczyzn” – wspominała Lange. Efektem tego przepychania jest portret mężczyzny, stojącego w grupie – wszyscy stoją tyłem, on jeden przodem, opiera się o drewnianą barierkę, w rękach trzyma metalowy kubek. Płaszcz i kapelusz są stare i brudne. Jest w tym zdjęciu rezygnacja, przygnębienie, brak reakcji. Zdjęcie znane jest jako White Angel Breadline, i pokazuje dramatyczne skutki bezrobocia. Od tego momentu Dorothea Lange zaczyna się przepychać, znajduje swoje miejsce w tłumie, na poboczach dróg, na chodnikach.
W 1934 roku Lange fotografuje majową demonstrację w San Francisco. Niedługo później jej fotografie pokazuje na swojej wystawie w Oakland Willard Van Dyke. To tam zobaczy je Paul Taylor, który zajmuje się dokumentowaniem i naukowym opracowaniem skutków Wielkiego Kryzysu dla amerykańskiego rządu – „chciałem, żeby fotografia Lange ukazała się w moim artykule, bardzo mi pasowała”, powiedział Taylor, który faktycznie kupił od Lange zdjęcia. Ale fascynacja tymi zdjęciami pchnęła Taylora dalej, bo zaproponował Lange współprace – razem mieli zająć się dokumentowaniem skutków społecznych wynikających z ekonomicznej tragedii. Lange ruszyła z Taylorem po Kalifornii. To tu, w Nipomo w 1935 roku zrobiła swoje najbardziej znane zdjęcie – Migrant Mother. Seria składała się z dziesięciu zdjęć. Lange czekała, aż matka i dzieci przywykną do jej obecności, usunęła część rzeczy z kadru i czekała na odpowiedni moment. Na tych zdjęciach widać biedę i ból jaki towarzyszył tym ludziom – kobieta ze zdjęć była wielokrotnie matką, część z jej dzieci zginęła w skutek niedożywienia. Kiedy Lange robiła zdjęcia, dzieci żywiły się przymarzniętymi roślinami, które pozostały na polach. Nie była to niecodzienna sytuacja.

„Pani Lange mocno interesuje się ludźmi i ich losem, czuje potrzebę, żeby fotografować ludzi, których życie jest zagrożone. I nie ma tak jak reporterzy prasowi, że musi swoje zdjęcia dostosować do opowieści, czy materiału. Jej nie dotyczy polityka redakcyjna. Jej fotografie są przejawem jej zainteresowań, emocji, sympatii dla tych wszystkich, którzy nie odnaleźli się w nowym życiu, dla tych którzy są inni, biedni, wyrzuceni poza margines społeczny.” – notował w 1934 Van Dyke.

Dorothea Lange do końca swojego życia nie rozstała się z aparatem i notesem. Jej zdjęcia, każde jedno było opatrzone opisem, bardzo szczegółowym, często zawierającym cytaty fotografowanych osób. Pojawiała się tam, gdzie ludzie byli krzywdzeni, gdzie panowała bieda. Dokumentowała wszystko, co uznała za ważne i istotne ze społecznego punktu widzenia. Notatki robiła, gdyż uważała że wzbogacają one i dopełniają fotografie, podkreślają historię. Dzięki wielu rozmowom, Lange faktycznie stawała się bliska, nawet na moment ludziom, których uwieczniała na zdjęciach – ona ich znała. W jej pracy wspierał ją do końca jej drugi mąż, którym został Paul Taylor.