Zastanawiamy się czy opalenizna jest nadal modna? Chyba tak – mówi koleżanka, bo czy wyobrażacie sobie, że przez całe lato chodzicie w szortach lub mini z nogami „białymi jak kreda”? Nawet jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, że opalenizna nie jest zdrowa, to jeśli jest słonecznie, to nie da się uniknąć kontaktu ze słońcem. A zostaje jeszcze kwestia cennej witaminy D. Więc jak to będzie w te wakacje? Opalać się czy nie?
Już na samym początku popełniłam błąd. Wycieczka rowerowa. Pogoda ok, słoneczko wygląda zza chmur, jest miło i rześko, można jechać nie narażając się na to, że przy okazji spalimy sobie skórę, czy spłyniemy potem. Ponieważ nie było bezpośredniego, palącego słońca nie zastosowałam kremu z filtrem i od razu przekonałam się jak wielki błąd popełniłam. Tam, gdzie miałam odkryte ręce, no coż poparzyłam się i to solidnie – w ruch poszedł aloes, jogurt, a na koniec preparaty z D-panthenolem. Przez tydzień nie mogłam wejść pod ciepły prysznic, wyjść jak było słonecznie i zeszła mi skóra. Dostałam dobrą nauczkę, nie pierwszy raz, ale na czas wakacji ta jedna mi wystarczy.
Dermatolodzy mówią i biją na alarm, nawet w mało słoneczne dni należy nakładać filtr. Nie ma czegoś takiego jak bezpieczne opalanie. Ten piękny, brązowy kolor, który nazywamy opalenizną to reakcja obronna naszego organizmu. Nie jest tak, że mamy nie wychodzić z domu, bo nie da się tak żyć, co już wiemy z cennej lekcji z Covid – 19. Wychodźmy, posiedźmy na słońcu, bo to dobrze wpływa na naszą psychikę, ale wybieramy takie słońce, które nie pali, najlepiej wieczorne. Filtry nakładajmy na całe ciało. Zapotrzebowanie na witaminę D zaspokaja od 10 do 15 minut na słońcu, przy czym możemy opalać bez nakładania filtru przez ten czas nogi czy przedramiona. Później i te miejsca posmarujmy filtrem.

Niestety opalanie niszczy skórę, przyspiesza procesy starzenia, powoduje, że leczymy poźniej wysypki i przebarwienia. Przy dużym i trwałym kontakcie z mocnym słońcem potrafią się pojawiać również nowe pieprzyki i piegi, a te które już mamy mogą stać się dla nas niebezpieczne – to słońce i promieniowanie UVA i UVB obwinia się za czerniaka, który jest niczym innym tylko nowotworem. Warto się więc dwa razy zastanowić, czy i jak się opalać.
Kiedyś znajoma lekarka opowiadała taką anegdotkę – o promieniowaniu, które dociera do nas przez szyby. Śmiała się przy tym z mojej mamy, która uwielbia myć okna i mówiła, że straci na tym czas, wodę i zdrowie. Ona okna myła raz na rok. Lubiłam opowiadać za nią, że nie myję okien, bo chronię się przed promieniowaniem. Właśnie w tym tygodniu przeczytałam tekst o badaniach i o promieniowaniu, które dociera do nas przez szyby. O tak, nie tylko dociera, ale również wpływa na nasze zdrowie – skóra to jeden z większych i ważniejszych organów, jeśli chodzi o obronność naszego organizmu. Badaną grupą były nauczycielki i okazało się, że skóra twarzy starzeje się nierówno, ta strona jest starsza, która jest częściej narażona na kontakt ze światłem słonecznym. Z niewinnej anegdoty zrobił się news. Co prawda zamierzam umyć okna, ale tylko dlatego, że stosuję krem BB z filtrem.
Jeśli chodzi o same filtry i ich stosowanie. Dermatolodzy podkreślają, że ważne jest ich konsekwentne stosowanie i że często nie wystarczy nałożyć kremu z filtrem raz na dzień, bo krem się ściera, lub tak jak podczas wakacyjnych kąpieli w wodzie po prostu go zmywamy. Na razie nie została rozstrzygnięta kwestia, czy kremy z filtrem chemicznym mogą nam szkodzić – gdyby tak było, nie można by ich było sprzedawać, tak przynajmniej powinno to wyglądać. Część osób uważa jednak, że filtry chemiczne są szkodliwe przez to, że wnikają w skórę i tam pochłaniają promieniowanie. Innym wyjściem są filtry mineralne, które zostawiają na skórze często białą poświatę, która odbija promieniowanie.
Jeśli chcecie być przygotowani na bardziej słoneczne dni niż dzisiejszy to warto uzupełnić swoją kosmetyczkę w preparaty do opalania i po opalaniu – lub po ekspozycji na słońce, leżenia plackiem na słońcu nie polecam, mimo, że sama bardzo lubię się wygrzewać. Jak przyjrzycie się swoim kremom do twarzy na dzień, to większość z nich już zawiera ochronę przeciwsłoneczną, podobnie jak podkłady czy kremy BB, więc na twarz nie warto nakładać dodatkowej warstwy, która utrudni skórze oddychanie.

Ziajka dla dzieci jest z filtrem mineralnym, witaminą E i prowitaminą B5, dobrze się rozprowadza, ale zostawia na skórze jasny film. Można ją stosować od pierwszych dni życia. Ja stosuję tę spf 30.
respire jest produktem wegańskim i naturalnym, opartym na działaniu filtru mineralnego. Ma też wysoką ochronę spf 50. W składzie ekstrakty roślinne o działaniu odżywczym i kojącym – jak olejek kameliowy, czy brzoskwiniowy, a także wyciąg z wąkrotki azjatyckiej, znanej jako „tiger grass” (tygrysia trawa), która działa na skórę jak wzmacniający i łagodzący kompres.
Uwielbiam kosmetyki dermy – są wegańskie, naturalne i mają bardzo dobry skład. Derma nadaje się dla osób z wrażliwą skórą, skłonnością do alergii i AZS. To produkt wodoodporny i hipoalergiczny. Nie zawiera filtrów penetrujących do głębszych warstw skóry i krwiobiegu.
Spf 40 od Clinique zawiera specjalną technologię SolarSmart, która blokuje promieniowanie UVA i UVB. Dodatkowo opiera się także na działaniu antyoksydacyjnym, które wspiera skórę w walce z wolnymi rodnikami i przeciwdziała procesom starzenia się skóry.

Żel aloesowy od Aloesowe jest bardzo podręcznym kosmetykiem – nadaje się do ciała, twarzy i włosów. Zawiera organiczny ekstrakt z aloesu, doskonale nawilża, odpowiada za właściwości stymulujące komórki do szybszej odbudowy i antyoksydacyjne. Dodatkowo w składzie ekstrakt z miłorzębu japońskiego, który również regeneruje skórę.
Nivea After Sun oparty jest na działaniu aloesu i antyoksydantów. Dzięki temu połączeniu koi i przynosi ulgę poparzonej skórze. Warto go stosować również wtedy, kiedy przebywaliśmy na słońcu dłużej, ale nie mamy widocznych zaczerwienień, zamiast balsamu. Plusem jest lekka formuła, która dobrze się wchłania. Kosmetyk jest nieperfumowany – nadaje się dla skóry skłonnej do podrażnień.
Wszędzie radzą, żeby filtr nakładać co 2h bo inczej to nie ma tak czy siak ochrony… cały czas smarujesz sie kremem, nie wiem czy jest sens.
PolubieniePolubienie
Moim zdaniem używanie kremów z filtrem to konieczność! Chyba, że ktoś zupełnie unika słońca… w innym wypadku może się skończyć poparzeniem i bąblami taka nieodpowiedzialność. Szkoda skóry. Ale przynam, że nie nakładam kremu co 2h… choć faktycznie, tak radzą dermatolodzy.
PolubieniePolubienie