Caroline Hirons twierdzi, że skóra to nasz mały cud i radzi jak o nią dbać, żeby nie tylko wyglądała dobrze, ale była zdrowa. Hirons jest znaną i uwielbianą ekspertką branży beauty, właśnie po polsku ukazała się jej książka – „Skin Care. Bzduroodporny poradnik o pielęgnacji”. W środku znajdziecie nie tylko wiele wskazówek i tipów jak dbać o skórę, ale i nieco wiedzy o tym jak funkcjonuje i jak rozprawić się z problemami, które jej dotyczą.
Caroline Hirons pracuje w branży od ponad 25 lat, zaczynała sprzedając kosmetyki, tak samo jak jej babcia i mama. To im zadedykowała swoją książkę. Caroline w przeciwieństwie do nich, postanowiła doradzać nie tylko klientom, ale również markom kosmetycznym. Otworzyła swoją firmę consultingową, ale i tak chciała dzielić się swoją wiedzą z konsumentami. W wieku 40 lat postawiła na bloga, który okazał się niesamowitym sukcesem.

„Myślę, że ludzie zaufali mojemu doświadczeniu. W końcu już trochę pracuję w tej branży” – śmieje się Caroline, która pewnym krokiem weszła w świat mediów społecznościowych i telewizji śniadaniowych. Ludzie słuchają, co ma do powiedzenia ze względu na jej wiedzę, ale też urzeka to, jak bezpośrednia i zabawna potrafi być, kiedy opowiada o tym jakie błędy popełniamy „dbając” o swoją skórę. Nie popełniamy ich często nieświadomie, ale kierowani przez reklamy i „ekspertów”, którzy mają przede wszystkim sprzedać produkt wpadamy w wir bzdurnych informacji i zmanipulowanych badań. Tymczasem Caroline dba, abyśmy wrócili na dobrą drogę i więcej nie szkodzili swojej skórze. Jest jak Papierz w branży beauty, albo jak Beyoncé – jeśli ktoś woli bardziej popkulturowe porównania.
„Skin Care” jest bardzo prostym przewodnikiem, w którym Hirons rozprawia się z bardzo codziennymi czynnościami. Zaczyna od mycia twarzy, nakładania i dobierania kosmetyków, ale też wprowadza nas w pielęgnację skóry wymagającej i opisuje jak radzić sobie, kiedy skóra choruje.

Są rzeczy, które nadal mnie zaskakują, kiedy sięgam po rady takich ekspertów jak Hirons. Nadal trwa zacięta dyskusja, czy nakładamy na twarz „dużo dobrego” – tonik, serum, krem, filtr, czy może lepsza jest pielęgnacja minimum. Czy myć twarz wodą micelarną, czy lepiej używać olejków? Czy po olejku należy stosować żel do mycia twarzy, czy nie? Z pewnością zgadzamy się w jednym – liczy się jakość kosmetyków, które nakładamy na swoje ciała.
Kiedy Caroline chciała po raz pierwszy kupić sobie kosmetyk do makijażu, jej matka zapytała czy umie dbać o swoją skórę. „Jeśli tak, to możesz sobie sobie kupić ten róż” – powiedziała. Lekcja pierwsza jaką Caroline wyniosła z domu brzmi: piękna skóra to zdrowa i zadbana skóra, a nie umalowana.
Nie dziwi mnie, że Caroline jako najważniejszy etap wymienia oczyszczanie. Dobrze oczyszczona skóra jest w stanie skorzystać z kosmetyków, które później na nią nakładamy. Caroline radzi, aby myć twarz etapami – szczególnie zmywając wieczorem makijaż, i sięgać jak najczęściej po naturalne produkty. Co zaskakujące dla mnie, wraca do wycierania twarzy bawełnianymi ręcznikami, każdego dnia potrzebujemy świeżego, czystego ręcznika. Jak pisze w swojej książce, to najlepsze wyjście – „ręczniki nie podrażniają skóry, usuwają dobrze to czego nie udało się spłukać wodą, a nawet delikatnie peelingują.”

Śmiałam się kiedy czytałam, że nakładanie kremu pod oczy jako ostatniego, jest jak nakładanie majtek na spodnie. Jest w tym sporo prawdy, bo kiedy nałożymy tonik, serum, krem i filtr, delikatna konsystencja kremu pod oczy zwyczajnie się nie przebije przez te warstwy, więc jego nakładanie w ten sposób jest bezcelowe. Śmiałam się, bo to moje „robienie się w bambuko” – zawsze zapominam o kremie pod oczy, więc na ostatnią chwilę jeszcze próbuję go wklepać, bo przecież muszę zniwelować cienie pod oczami.
W książce przeczytacie dlaczego warto wybierać żele do mycia, które się zbytnio nie pienią, jak ubrać swoją skórę na zimę, dlaczego warto postawić na kwasy zamiast mechanicznego peelingu i czy szczotkowanie twarzy może bardziej szkodzić niż pomagać. Warto zajrzeć do „Skin Care” i przemyśleć swoją pielęgnacyjną rutynę z Caroline Hirons.