Przy wejściu na wystawę Natalii Romik mieni się duża rzeźba, to srebrna rekonstrukcja pnia dębu Józef z Wiśniowej. Pień ma małą szczelinę, która kiedyś służyła jako wejście do kryjówki braciom Demholtz. „Kryjówki. Architektura przetrwania” bada jak ludzie, głównie Żydzi ukrywali się podczas II wojny światowej. Małe przestrzenie, dobrze ukryte przed wzrokiem obcych stają się widoczne, ich srebrne odlewy są świadectwem bohaterstwa, chęci przetrwania i wszechobecnego strachu. Dziś wystawa nabiera symbolicznego znaczenia. „Nigdy więcej wojny, nigdy więcej ukrywania się” – mówi Natalia Romik.
„Kryjówki” przygotowywała przez trzy lata. Ta wystawa to praca zbiorowa, podkreśla Natalia Romik. Ona i socjolożka Alksandra Janus jeżdżą po okolicach, gdzie przed wojną mieszkała społeczność żydowska. Badają, dopytują, spisują kolejne historie. Pewnego dnia zaglądają do pnia dębu Józef, gdzie znajdują trzynaście stopni prowadzących w górę, to tam ukrywali się Demholtzowie. Takich historii jest wiele. Wiemy o tym, że kryjówki były drogą do przetrwania podczas wojny, jednak o nich samych nie mówi się zbyt dużo. To właśnie sprowokowało Romik, żeby opowiedzieć o kryjówkach za pomocą rzeźby.
Pień Józefa otwiera wystawę. Połyskuje srebrem, które na odlew nałożyła grupa konserwatorska. Nie była to łatwa praca. Najpierw Aga Szreder i Rafał Żwirek nałożyli na pień warstwę silikonu, pobierając odciski kory. Wymiary do odlewu pobrał geodeta Przemysław Kluźniak. Nakręcono film. Tak wyglądały kolejne etapy zanim odlew Józefa był gotowy. Nakładanie srebra z małych płytek i łączenie ich ze sobą, szlifowanie, to ostanie elementy konstrukcji rzeźby.


Do współpracy Romik zaprosiła artystów Ukraińskich, czy Centrum Miejskiej Historii Europy Środkowo – Wschodniej. Artyści i pasjonaci pomagali jej eksplorować takie miejsca jak dwie jaskinie, w których ukrywały się żydowskie rodziny, czy kanały, które świetnie znamy z filmu Agnieszki Holand „W ciemności”. Do kanałów wprowadziła Romik ukraińska grupa Urban Explorers Lviv, odlewy miejsca zdjął rzeźbiarz Ołeksij Konoszenko, który na wernisaż nie przyjechał, bo razem z innymi mężczyznami walczy na ukraińskim froncie.

Eksponatów jest dziewięć. Są drzwi do szafy z Huty Zaborowskiej, zdobione rysunkami młodego Żyda dla którego szafa stanowiła schronienie. Jest ściana bunkra odkrytego na cmentarzu na Okopowej, gdzie ukrywał się Abraham Carmi. Są odlewy pobrane z kamiennych ścian jaskiń. W jednej z nich w Jeziornej w Ukrainie rodzina Stremerów urządziła sobie mieszkanie, dzieląc przestrzeń na pomieszczenia. Jest kontur wejścia do bunkru zlokalizowanego pod mieszkaniem – do dziś zachowanego jako świadectwo.
„Nie rozumiem sztuki” – mówi jedna z kobiet stojąca przed odlewem Józefa. Abstrakcyjny, srebrny kształt nie opowiada swojej historii wprost. Aby zrozumieć eksponaty, które tworzą tę wystawę trzeba wczytać się w ich historię. „Kryjówki” to nie wystawa sztuki współczesnej, to raczej połączenie namacalności sztuki i historii, socjologicznego poszukiwania człowieka przez dotarcie do miejsc, które były jego pilnie strzeżoną tajemnicą.
Na wystawie równie ważna jak rzeźby jest dokumentacja procesu, który doprowadził do jej powstania. Możemy obejrzeć część zgromadzonych przez Romik przedmiotów, artefaktów, świadectw, że ci ludzie byli częścią naszego świata. Zobaczyć wywiady i rozmowy, które prowadziła. Filmy pokazujące odkrywanie kryjówek i ich historii.



„Kryjówki. Architektura przetrwania”/ Zachęta/ do 17.07.2022
Ile osób na tej wystawie! Ciekawy pomysł z tymi odlewami.
PolubieniePolubienie