Jag älskar dig – szwedzka sztuka kochania

„Świat składa się z samych okazji do miłości” – to motto Kirkegaarda otwiera książkę Katarzyny Tubylewicz „Szwedzka sztuka kochania. O miłości i seksie na Północy”. Autorka, która od lat mieszka w Szwecji zastanawia się jak Szwedzi i Polacy definiują miłość. Czym jest dla nas miłość? Czy nasza definicja miłości zależy od tego gdzie mieszkamy i co wpaja nam kultura? Czy dziś prawdziwa miłość jest „jednorożcem”, którego ciężko spotkać? 

Podobno Polacy w miłość nie wierzą, od tego zaczyna Tubylewicz. Mimo, że nasz kraj słynie z romantyzmu i wielkich gestów, to często zostaje po nich tylko pył, a i on unosi się jedynie chwilę, porywany przez wiatr. I mimo, że miłość, czy zauroczenie mijają, to Polacy nie lubią rozwodów, wolą trwać w związkach w których się męczą, bo męczą się w imię miłości. Inaczej wygląda to w Szwecji – tu uczucia są wielowymiarowe, nieprzesycone heroizmem i wiarą w „nie opuszczę cię aż do śmierci”. Tubylewicz zaskakująco często pisze o seryjnej monogamii. Szwedzi od lat przyzwyczajają się do mówienia o miłości i seksie – przeszli seksualną rewolucję ’68 roku, a Hjalmar Soderberg pisał, że wierzy w żądzę ciała i nieuleczalną samotność duszy. Kiedy Szwedzi oglądali filmy Bergmana, świat ich zakazywał i zamykał oczy na nieskrępowaną seksualność. 

„The Swedish Sin” to pojęcie które ukuł prezydent Stanów Zjednoczonych Dwight Eisenhower. W latach ’60-tych przestrzegał społeczeństwo amerykańskie przed socjaldemokracją i rozwiązłością. Szwedów oskarżał o bieganie na golasa, rozpustę i pijaństwo. 

Nie wiedziałam i jestem zaskoczona, bo Szwedów brałam za bardzo powściągliwych, małomównych i w sumie to narzucało mi myślenie, że to kraj w którym rozmowa i to zupełnie swobodna o miłości nie może zaistnieć. Jak bardzo się myliłam! I jak fantastyczne to mogą być rozmowy! 

To tu można kupić wibrator w aptece, tu młodzież jest edukowana z zakresu seksualności, a w razie pytań i wątpliwości może skorzystać z poradni. Szwecja to kraj w którym nie wzbudzają sensacji pary homoseksualne i rodziny patchworkowe. 

„Publicznie przyznaję się do tego, że piszę właśnie reportaże o miłości i erotyce w Szwecji. „Przyznaję się” jest nacechowane negatywnie, ale mój nowy temat jakoś niepoważnie brzmi. W Polsce. W tym całym politycznym napięciu i polaryzacji. Gdzie tu pani o miłości? Teraz są ważniejsze sprawy. Właściwie, odkąd pamiętam napięcie w Polsce nie pozwala na zajmowanie się rzeczami tak błahymi jak miłość i spełnienie. Wszak chodzi o demokrację! O wolność! O zwycięstwo!” – pisze Katarzyna, wspominając o tym jak kiedyś nauczyciel potraktował z góry jej opowiadanie… o miłości, a teraz po latach temat miłości wrócił do niej jak bumerang. 

Dla mnie rozmowy o miłości są nie tylko ciekawe, ale i ważne. Miłość jest tym czego każdy z nas pragnie, każdy na swój wyjątkowy i niepowtarzalny sposób. Dla jednych miłość będzie wiernością, dla innych zaufaniem, czy wsparciem, dla kogoś być może będzie czystą radością czerpaną w rozkoszy seksualnej. Miłość i seks to istotne aspekty naszego życia i zdrowia, nie rozumiem dlaczego je infantylizujemy, dlaczego tak się im opieramy w rozmowach i czujemy skrępowanie. 

Do rozmów o miłości Katarzyna zaprasza wyjątkowych gości. Zaczyna od pisarskiej pary – Agnety Pleijel i Macieja Zaremby Bielawskiego. Ona napisała książkę o wolnej miłości – „Zapach mężczyzny”, on pisał o miłości swoich rodziców i miłości międzykulturowej. „Chcę opiewać jej krągłości. Szukam metafor. Ale czy mogę być pewien, że w jej mowie gruszki mają równie dobrą reputację jak w mojej?” – pisał w swoim tekście. 

Wciągające, ciekawe, przyjemne – takie są rozmowy Katarzyny Tubylewicz. Ale i pełne sprzeczności, bo tak naprawdę niełatwo zdefiniować miłość. Maciej Zaremba Bielawski rozwiewa wątpliwości pewnego Rosjanina – mit o szwedzkiej miłości jest bajką, nie mamy czegoś takiego jak związki niemonogamiczne i seks grupowy. A jednak jego partnerka wpisała się w seksualną rewolucję – cieszyła się wolną miłością. Nie ryzykowała przy tym, że zostanie osądzona przez społeczeństwo, albo że ktoś wyzwie ją od dziwek. Agneta jednak zauważa, że sama została inaczej wychowana – „powinnam być dziewicą, mama mówiła, że jeśli w życiu będę miała więcej niż dwóch mężczyzn, to będę stracona.”

Maciejowi Zarembie Bielawskiemu zaprzecza dziś wielu rozmówców Tubylewicz. Jest Erik, który miłości uczy się przez tantrę. Jest Marcus, który kocha swoich kochanków i chce, żeby było im z nim dobrze, bo ma ich tylko ten jeden raz, ten jeden, wyjątkowy raz. 

„ Wydaje mi się, że podczas seksu jesteśmy naprawdę, w stu procentach sobą – mówi Marcus. 

Myślę, że ta odpowiedź świadczy o tym, że masz naprawdę udany seks – ripostuje Tubylewicz – bo odnoszę wrażenie, że dla sporej grupy ludzi jest trochę teatrem, a trochę strefą kompleksów i niepewności.”  

Lena Anderson, wielbicielka Platona wierzy w miłość idealną, taką na całe życie, kiedy spotyka się dwoje ludzi doskonale do siebie pasujących. Ale pisze o trudnej miłości – jej bohaterka kocha mężczyzn, którzy z różnych powodów nie chcą stworzyć z nią trwałego związku. Ona mimo wszystko się nie poddaje; po co do mnie przychodzi, spędza ze mną czas, kocha się, jak nie chce ze mną być? – pyta nieustannie książkowa Ester. I sama dochodzi do wniosku – to nielogiczne, on chce, tylko trzeba mu to uzmysłowić. I tak karmi swoją obsesję.  

Nie wszyscy czytelnicy potrafią zrozumieć postępowanie Ester – jedni uważają, że walczy ona o swoją miłość, a to wymaga poświęceń, czasami nawet cierpienia. Ale są i tacy, którzy pytają: „czy ona oszalała? Robi sobie przecież krzywdę! Mogłaby być szczęśliwa z każdym innym gościem.” 

Lena Anderson uważa, że bliskość to inwestycja. „Rozumiem jej wizję miłości, ale wiąże się ona z pewnym zagrożeniem: może doprowadzić do tego, że człowiek, którego kochamy i który nas kocha, zacznie nam się wydawać naszą własnością na całe życie. Zwłaszcza jeśli związek stanie się związkiem małżeńskim. Moim zdaniem takie myślenie zabija miłość. Miłość nie jest posiadaniem i czasem najwyższym wyrazem miłości jest pozwolenie, by ktoś od nas odszedł. Uczucia mają prawo się zmieniać. Boimy się tego, nie chcemy tego, ale czasem tak się po prostu dzieje.” – mówiła w wywiadzie dla Vogue Tubylewicz.*

Jonas i Nils są parą, bardzo monogamiczną. Razem wychowują bliźniaczki. Rozdział o nich zatytułowany jest „Zwykła miłość szwedzkich Kowalskich”. Tubylewicz pyta na koniec Jonasa: czym jest miłość? Dla niego to bliskość, przyjaźń, zaufanie, poczucie, że druga osoba jest zawsze obok i że można na nią liczyć, cokolwiek by się nie działo.

Podobną definicję miłości mają Linda, Eryk i Hampus, którzy razem wychowują dzieci. Jest też rodzina Katrin, Bingo i Aleksa. Tu też relacja opiera się na przyjaźni, bliskości i zaufaniu, a także na dużym zrozumieniu potrzeb każdego z nich. Cała trójka szuka miłości, wszyscy są związani dziećmi – razem je wychowują. Mają nawet wspólnego psa. Katrin wierzy jednak w seryjną monogamię – jej miłość opiera się na trzęsieniu ziemi i emocjach. To trwa chwilę, a później mija. Jest więc singielką, która szuka miłości co jakiś czas.

Ktoś by zapytał: co z dziećmi? Czy one są szczęśliwe w takich rodzinach? Czy nie dzieje im się krzywda? Szczęśliwy, spełniony rodzic to szczęśliwe dziecko – pisze Tubylewicz i ciężko z tym polemizować. Co z tego, że ma się mamę i tatę, kiedy mama cały dzień spędza w pracy, a ojciec pije… Mama i tata nie są gwarancją dobrej rodziny.  Jonas i Nils wychowują razem dwie córki, para homoseksualna, która chce żeby ich dziewczynki miały jak największe wsparcie kobiet. Para, która dba o to, żeby dzieciom było jak najlepiej, i żeby miały kochający dom. 

Katarzyna Tubylewicz zauważa, że najszczęśliwsze pary, jeszcze zakochane, unoszące się na oparach miłości, mocno ze sobą związane i kierujące się w relacji szacunkiem to najczęściej te, które są dojrzałe, w których ludzie przerobili swoje traumy i relikty kulturowe, które mogłyby ich uwierać. Lub te, które musiały wypracować wszystko w swoim związku od nowa – życie z dwoma mężczyznami wymaga pewnej rewolucji, podobnie jak wychowywanie dzieci w patchworkowej rodzinie, czy związki homoseksualne. 

Miłość i seks sprawiają, że nasze życie nabiera rumieńców. Dlatego warto zachować otwartą głowę i rozmawiać. To nie są tematy wulgarne dopóki sami ich takimi nie uczynimy. To co różni Polaków od Szwedów to również język erotyki. Czy wiecie co oznacza  kärleksmussla?

„Próbuję teraz uspokoić moje serce, które wali tak, że z pewnością budzi sąsiadów, żeby zasnąć i śnić o Tobie. Nie wyjawię Ci, o czym będę śniła, ale już to, by znaleźć się blisko Ciebie jest snem wyzwolonym i nie mogę podążać dalej, żeby nie rozpłynąć się w nieopisanej błogości.” – Liliana

„Chcę być z Tobą, w Tobie, przy Tobie. Ta potrzeba jest silniejsza od głodu i pragnienia. To pragnienie i chęć wydobywają się z samej głębi mnie. Jest to pragnienie, które przyświeca mi w ciemności.” – Herman

A Wy jak definiujecie miłość?

Źródła:

Cytaty pochodzą z książki „Szwedzka sztuka kochania”, włącznie z listami miłosnymi Hermana i Liliany kończącymi tekst.

*wywiad dla Vogue Polska „Piękny bunt. Miłość i seks w Szwecji”


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.