Ana de Armas jako „Blondynka”

Ana de Armas w najnowszym trailerze „Blondynki” do złudzenia przypomina Monroe. Platynowe, blond loki, czerwone usta, pieprzyk. Nawet w jej sposobie poruszania się jest coś wyjątkowego. Film będzie adaptacją głośnej i bestsellerowej powieści Joyce Carol Oates, jednym z producentów jest Brad Pitt, a muzykę stworzył Nick Cave. W obsadzie oprócz wspaniałej Any de Armas znajdziecie same gwiazdy. 

Podobno każda aktorka w Hollywood marzy o tym, aby zagrać jedną z tych dwóch kobiet. Albo najbardziej seksowną z gwiazd – Marylin Monroe, albo królową ludzkich serc – Dianę, księżnę Walii. Obie były wyjątkowe i rozpalały wyobraźnię. Jedna na ekranie, druga jako ambasadorka rodziny królewskiej. I obie stanowią dziś nie lada wyzwanie dla aktorek – bo zagrać kogoś, kogo zna i kocha cały świat nie jest łatwo. 

Ana de Armas ma ten urok i seksapil, który sprawdza się na ekranie. Całkiem niedawno uwodziła nas, jako brunetka, u boku Bena Afflecka w „Głębokiej wodzie”. Dziś możemy podziwiać ją w zwiastunie „Blondynki”. Pierwsza stop klatka – Ana siedzi jako Monroe przy toaletce i płacze. W tle słyszymy „Diamonds Are a Girl’s Best Friend” i widzimy jak filmowa Marylin próbuje przytrzymać unoszącą się białą sukienkę. Widzimy tłumy ludzi, którzy czekają na jej przybycie – tuż przed premierą filmu, i jak Monroe tańczy  w „Mężczyźni wolą blondynki”. Ostatnie ujęcie – Marylin/Ana siedzi i kokieteryjnie chichocze. 

Film został nakręcony na podstawie książki Joyce Carol Oates, o tym samym tytule. Oates postrzegała Monroe, tak jak wszyscy, jako gwiazdę i seksbombę, więc kiedy zobaczyła zdjęcie uśmiechniętej dziewczynki w kręconych włoskach, nie mogła uwierzyć, że to ta sama osoba. Norma Jean Baker miała 15-ście lat i właśnie wygrała konkurs piękności w Californii. Był rok 1941. Świat nie znał Monroe. Oates patrzyła na zdjęcie zafascynowana – Norma mogła mieć wspaniałe życie, a wybrała sławę.  

Pisarka mimo, że poświęciła wiele czasu na to, żeby dokładnie poznać losy Monroe, nie zdecydowała się na napisanie biografii. Napisała powieść biograficzną. Są tu osoby i wydarzenia zarówno prawdziwe, jak i te zmyślone lub podkoloryzowane. Oates wielokrotnie podkreślała, że ma wyrzuty sumienia – nie chciałaby, aby czytelnicy uwierzyli we wszystko, co przeczytają. W swojej książce chciała podkreślić, jak niebezpiecznym biznesem jest bycie kobietą i gwiazdą w Ameryce. To droga śliska, pełna niebezpieczeństw, i wyzysku. Mało z nas wie, że Marylin Monroe zmarła jako sławna i dość biedna gwiazda. 

„Blondynka” to książka o znacznej objętości, 700 stron poświęconych życiu Baker/Monroe. Oates zaczyna od początku, poznajemy małą Normę mieszkającą z dziadkami, dziewczynkę jeżdżącą po wzgórzach Hollywood z matką w poszukiwaniu ojca, którego nigdy nie poznała, dziecko przeżywające kolejne załamania chorej matki. Norma mieszkała w domu dziecka i w kilku rodzinach zastępczych. Wszystkie te nieszczęścia odbiły się w jej psychice.

Miała jedno marzenie – chciała być kochana, jako gwiazda i jako kobieta. Oates śledzi jej losy w przemyśle filmowym, aż do momentu jej tragicznej śmierci w wieku zaledwie 36 lat. Przyczyną śmierci było przedawkowanie leków, jedni podejrzewają, że do tragedii doszło w skutek pomyłki, inni, że Monroe miała już dość życia i wybrała śmierć. 

Ana de Armas jako Monroe/ „Blondynka”/ Netflix/

Ana de Armas w blond lokach wygląda dokładnie jak Monroe. Za jej metamorfozę odpowiada cały sztab ludzi – charakteryzacja na planie to ponad trzy godziny pracy każdego dnia zdjęciowego. Od włosów, przez makeup, wszystko musiało wyglądać idealnie. Za kostiumy odpowiada Jennifer Johnson, która pracowała z Margot Robbie nad filmem „Ja, Tonya”. Pierwsze zdjęcia z planu i trailer robią wrażenie. Również Oates wyraziła swoje uznanie dla pracy całej ekipy.  

Wygląd zewnętrzny to jednak nie wszystko, Ana spędziła ponad dziewięć miesięcy ćwicząc głos, bo Monroe miała lekko chropowaty i gardłowy, i nie jest on łatwy do odtworzenia. Dlatego de Armas nagrywała dialogi i odsłuchiwała się godzinami, pracując nad wymową. W jej gestach i uśmiechu również odnajdziecie cień Monroe. 

„Blondynka” ma całkiem mocną, hollywoodzką obsadę. W Gladys, matkę Monroe wciela się Julianne Nicholson, która grała między innymi w głośnym serialu „Mare od Easttown’”. Joe’go DiMaggio – drugiego, chorobliwie zazdrosnego  męża, ex-futbolistę zagra Bobby Cannavale. Na ekranie będziemy mogli zobaczyć Adriena Brody’ego, który zagra trzeciego męża Arthura Miller’a. 

O rolę Monroe starały się między innymi Jessica Chastain, czy Naomi Watts. 

O filmie mówiło się już od 2010 roku, czyli od momentu ukazania się książki Oates. Książki, która świetnie nadaje się, żeby ją przenieść na ekran. Premiera była planowana na 2021, ale z różnych względów przeniesiono ją na 2022 rok. Netflix pokazując trailer „Blondynki” potwierdził ostateczną datę – film będziemy mogli obejrzeć już 23 września. 

„Blondynka”/ Netflix/

Zapowiada się hollywoodzki przebój.    


Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.