O kobietach, które podbijały świat

Mądre, odważne, piękne kobiety, które w życiu postanowiły spełniać się na równe sto procent, często trafią między okładki książek, bo o kim można napisać elektryzującą biografię? O dziennikarce, która podbiła Meksyk, o blondynce, która kokietowała cały świat na ekranie i poza nim, o ekscentrycznej kolekcjonerce, która gromadziła dzieła najwybitniejszych artystów, a może o rockmence, której piosenki śpiewają kolejne pokolenia. Elena Poniatowska, Marylin Monroe, Peggy Guggenheim, Kora. Kobiety, które przeszły do historii. Warto przeżyć z nimi choć chwilę.

1/ „Blondynka”/ Joyce Carol Oates

Blond loki i obcisłe sukienki nie zawsze były jej znakiem rozpoznawczym. Marylin Monroe nazywała się Norma Jean Baker, a dzieciństwo upłynęło jej z chorą psychicznie matką, w domu dziecka i w rodzinach zastępczych. Norma wcześnie wyszła za mąż, miała 16-ście lat, jednak jej mąż zaciągnął się do marynarki, a związek nie przetrwał próby czasu. Młoda Norma najbardziej na świecie chciała być kochana – notuje Oates w swojej opowieści o aktorce.

Jej kariera zaczęła się od kilku seksownych fotografii i dramatycznego przesłuchania, po którym dostała swoją pierwszą rolę. Już jako Monroe, Norma Jean chciała spełnić swoje marzenie o bezkompromisowej miłości – chciała, żeby kochał ją cały świat. Mimo, że była krucha i delikatna, to z uporem chodziła na kolejne spotkania w sprawie ról i te w końcu zaczęły się sypać jedna po drugiej.

Zakochiwała się często, ale wyszła tylko jeszcze dwa razy za mąż. Za Joe’go DiMaggio – zawodnika Jankesów, do bólu zazdrosnego o każdy jej krok. I za Artura Millera, sławnego dramaturga. O każdym z tych związków, żyjących w blasku fleszy aparatów fotograficznych, dziś media piszą – to była katastrofa! To był dramat!

Oates poświęciła lata na zbieranie informacji o Marylin. Jej książka nie jest biografią, zawiera zdarzenia i osoby, które zostały zmyślone lub zmienione. Pisarka chciała przede wszystkim pokazać jak toksyczny jest przemysł filmowy, szczególnie jeśli jest się kobietą.

4 sierpnia 1962 roku, Marylin została znaleziona martwa w swoim własnym łóżku. W ręce trzymała telefon, być może chciała zadzwonić po pomoc, albo usłyszeć znajomy głos, który by ją uspokoił. Jako przyczynę śmierci podano przedawkowanie leków.

Warto sięgnąć po książkę Joyce Carol Oates jeszcze przed premierą filmu Netflixa.

2/ Peggy Guggenheim. Życie uzależnione od sztuki/ Gill Anton

Miała jedynie 14-ście lat, kiedy w katastrofie Titanica zginął jej rozrywkowy ojciec. Córkom, a było ich trzy, nie zostawił zbyt dużego majątku, bo jedynie po około 2,5 miliona dolarów, co dziś dałoby znaczną kwotę ponad 30 milionów. Takie pieniądze sprawiły jednak, że Peggy Guggenheim była ubogą krewną swojej rodziny. Do tego nieszczęścia należy dodać fakt, że rodzina Peggy mocno krytykowała jej wygląd i pomysł, że kobieta może zarabiać pieniądze. Gnębili ją i wyśmiewali tak, że młoda dziewczyna uciekała od nich, gdzie pieprz rośnie.

Ponieważ Peggy musiała czekać do 21 urodzin, zanim mogła swobodnie dysponować małą fortuną od ojca, zatrudniała się w różnych miejscach. Do biblioteki chodziła wystrojona od stóp do głów, całość wieńczyły sznury pereł. Jak tyko dostała pieniądze, czmychnęła ze Stanów do Europy.

Zamieszkała w Paryżu, wyszła za mąż za Laurence’a Vail’a – malarza, który nauczył ją patrzeć na sztukę. To on zabrał Peggy do Wenecji, a ona później uczyniła z niej międzynarodowe centrum sztuki. Do dziś możecie odwiedzać Galerię Peggy Guggenheim, w której są obrazy i dzieła największych artystów XX wieku.

Peggy opuściła Paryż z miłością swojego życia, za sobą zostawiając byłego męża i dzieci. Przeniosła się do Londynu. Tam otworzyła swoją pierwszą galerię, która cieszyła się uznaniem. Podczas wojny kupowała dzieła sztuki niczym świeże bułeczki – w swojej kolekcji miała rzeźby Hansa Arp’a, obrazy Georges’a Braque’a, Picasso, Duchampa, Juan’a Gris’a, Wasila Kandinsky’ego, Joan Miró, czy Pieta Mondriana. Sama też wyglądała jak dzieło sztuki, nie była to zwyczajna ekstrawagancja. Opiekowała się artystami, pomagała im, i z nimi sypiała. Świat zna ją jako skandalistkę – „miałam tysiąc kochanków”, wyznawała publicznie Peggy.

Po śmierci drugiego męża, z Maxem Ernstem wyjechała do Stanów. Uciekali przed wojną. W Nowym Jorku powtórzyła sukces z otwieraniem galerii. Gościła w niej wszystkich liczących się artystów i całą śmietankę towarzyską miasta. Zorganizowała pierwszą wystawę poświęconą jedynie artystkom, chciała aby kobiety były równie cenione jak mężczyźni. Mimo sukcesów, Nowy Jork dla Peggy okazał się zbyt duszny i tak już w 1947 roku była z powrotem w Europie. Wtedy właśnie zdecydowała, że będzie mieszkać w Wenecji.

Lektura obowiązkowa przed wizytą na weneckim Biennale! W tym roku nasz pawilon zorganizowany przez Małgorzatę Mirgę – Tass cieszy się wyjątkową popularnością.

3/ Meksyk moja miłość. Historia Eleny Poniatowskiej/ Magda Melnyk

Helena przybyła do Meksyku w 1942 roku z Francji, razem z rodziną. Miała dziesięć lat i nie mówiła słowa po hiszpańsku. Meksyk miał być bezpieczną przystanią jedynie na czas wojny, dla Heleny okazał się miłością jej życia. Dziennikarka jest spokrewniona od strony ojca z Poniatowskimi, w tym ze Stanisławem Augustem Poniatowskim. Jej mama zaś ma korzenie meksykańskie.

Poniatowska była młodą arystokratką, jako dwudziestolatka marzyła o pisaniu, chciała być dziennikarką. Chodziła na spotkania po redakcjach, i nosiła ze sobą maszynę do pisania – walizka z nią ważyła jedynie pięć kilogramów. Zagadywała do wszystkich, którzy mieli coś wspólnego z pisaniem, czy gazetami.

Sprzyjało jej szczęście. Zadebiutowała przypadkową, a może i nie całkiem przypadkową rozmową z amerykańskim ambasadorem. Później jej kariera jednak się załamała – trafiła do działu towarzyskiego. Wtedy publikowała teksty o tym, jak trudno być kobietą, która ma marzenia i chce pracować. Ale nie chce byle jakiej pracy, chce być dziennikarką od poważnych tematów.

Kiedy trafił jej się wywiad z Diego Riverą, zagadnęła go o zęby, ale później wymierzyła serię całkiem poważnych pytań o jego komunistyczne poglądy. Nie mógł zbyć ich w żaden sposób żartem. Ten wywiad przyniósł Helenie całkiem spore zainteresowanie ze strony kolegów dziennikarzy i odbiorców. W ciągu roku zrobiła takich wywiadów ponad trzysta. Później było ich więcej i więcej, rozmawiała z poetkami, z architektami, ale też z robotnikami i robotnicami. Pisała o plotkach, kosmetykach i modzie.

Już jako dziennikarka zmieniła imię na Elena. Zaczęła pisać pod okiem Juana José Arreoli. Jej powieści stały się tak samo poczytne jak artykuły prasowe. Wydana w 1969 roku powieść „Do sępów pójdę” przyniosła jej światową sławę. Znane są również jej reportaże, szczególnie te poświęcone strajkom studenckim z 1968 roku na Placu Trzech Kultur, których nie chciały wydrukować gazety, więc ukazały się jako książka.

Wyszła za mąż za odkrywcę dwunastu gwiazd – Guillermo Haro. I urodziła mu dwójkę dzieci.

Elena Poniatwoska stała się gwiazdą meksykańskiego dziennikarstwa. Mimo to, niewiele o niej wiedzieliśmy w Polsce. U nas ukazało się zaledwie kilka jej książek. Być może to się szybko zmieni, bo Melnyk przedstawia nam szalenie ciekawą kobietę, którą warto poznać bliżej.

4/ Słońca bez końca. Biografia Kory/ Beata Biały

Pochodziła z biednej rodziny, a jako nastolatka znalazła swoje miejsce wśród hipisów – „mama nauczyła mnie otwartości, a później przyszła kontrkultura”, powiedziała kiedyś Kora. W latach ’70 poznała starszego od siebie muzyka, Marka Jackowskiego, który grał w Vox Gentis i krakowskiej Anawie. Razem stworzyli zespół, który w 1980 roku podbił Festiwal w Opolu.

Maanam grało po dwa koncerty dziennie. Sale wypełnione były po brzegi. Przychodziło po 200 tysięcy osób, które wspólnie z Korą śpiewało „Szklaną pogodę”, „Krakowski spleen”, czy „Szare miraże”. Miała wyrazisty, lekko zachrypły głos, który bez problemu wybijał się nad mocne dźwięki muzyki. Była artystką totalną, lubiła swoją urodę i chętnie wybierała odważne, punkowe stylizacje.

Ogolona na zapałkę, z irokezem, kiedy odrastały jej włosy, z czerwoną szminką na ustach, w dużych okularach i w krótkich mini, tak ją zapamiętało wielu z nas. Kobiety, tylko co odważniejsze decydowały się naśladować ten prowokacyjny styl. Dla młodych buntowniczek był wybawieniem i łamaniem zasad – dlatego Korę kochali młodzi. To oni wykrzykiwali na koncertach: „czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony. Stanę wtedy na raz, ze słońcem twarzą w twarz”.

Była artystką – aktywistką, zawsze stała po stronie słabszych. Kochała zwierzęta. Broniła prawa do wolności poglądów, do miłości, która nie zna granicy płci. Jako jurorka wspierała tych, którzy dopiero zaczynają karierę. Kiedy zachorowała często mówiła o swojej chorobie i walczyła z systemem o refundację leku – ona odeszła, a dziś lek można dostać na fundusz. Nie bała się mówić o tym, co dla niej ważne.

Silna, niezależna rockowa dziewczyna, która śpiewała też chętnie o miłości i miłością zarażała. Kiedyś napisała na swoich mediach: Maanam – to znaczy „kocham cię”, po persku.

*na czołówce Peggy Guggenheim z obrazem/ Wenecja/


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.