„Teraz mam się świetnie. Spędzam czas pijąc dobre wino, biorąc ciepłe kąpiele i leżąc w łóżku” – mówi Anna, główna bohaterka „Perswazji” w którą wciela się Dakota Johnson. Tak zaczyna się film nakręcony na podstawie powieści Jane Austin przez Netflix. Daleko Dakocie do Anny. Po pierwsze Dakota jest w szczęśliwym związku od pięciu lat. Po drugie jest zdecydowanie bardziej zapracowana – nie tylko udziela się społecznie, ale i kręci ostatnio sporo filmów – obecnie nowy film z Universum Marvela. Jest nie tylko aktorką, producentką, muzą, ikoną mody. Jest też dyrektor kreatywną w Maude – firmie zajmującej się produkcją zabawek erotycznych. „Wychowałam się w gwiazdorskiej rodzinie, dlatego wiem jak ważny jest zdrowy rozsądek i umiar. Lubię swoją prywatność. Lubię też swoją pracę” – podkreśla Dakota.
Jest zabawna, kiedy tylko ma okazję. Jeden z wywiadów zaczyna się od wibratora. Jej prywatnego, którego używa do masowania twarzy. „Wiem, że nie jest do tego przeznaczony, ale świetnie się sprawdza przed wyjściem na imprezę” – mówi Dakota, która później przybliża dziennikarce definicję i technikę masażu limfatycznego.
Ten konkretny wibrator nie znalazł się w jej posiadaniu ot tak, zupełnie przypadkowo. Jest produktem firmy Maude, z która Johnson współpracuje. Wszystko zaczęło się po premierze „50 twarzy Grey’a”. Ale nie ma to znaczenia. Dakota Johnson uwielbia tę markę, doradza jej i chętnie ją wspiera na rynku.
Inna zabawna scena – Dakota szykuje się na galę Met. To gale, które przechodzą do historii – wszystkie gwiazdy na jednym, czerwonym dywanie, w zachwycających kreacjach. Dakota ma przygotowany kombinezon od Gucci, nad którym pracowała wspólnie z Alessandro Michele – głównym projektantem marki i prywatnie jej przyjacielem. Kostium jest przeźroczysty, zdobiony czarnym wzorem i dużą ilością cekinowych troczków. Widać przez niego sporą część idealnego ciała aktorki. Johnson jest już lekko spóźniona, wskakuje w kombinezon w pośpiechu. Ubiera obcasy. Biegnie do winy, która okazuje się zapchana. Ktoś zdąży do niej krzyknąć, że pięknie wygląda. Kiedy zamykają się drzwi, Dakota mówi całkiem serio: „mam dziurę w kroczu!” Na kolana pada asystent, który potwierdza jej przypuszczenia. „Jeśli nie będziesz twerkowała, powinno być ok” – mówi do aktorki, która zanosi się śmiechem.
Dakota bardzo efektownie prezentowała się na tej gali. Kombinezon robił boskie wrażenie. Nikt się nie domyślał, że jest z nim coś nie tak.
Na co dzień Dakota wygląda jak „dziewczyna z sąsiedztwa”, tyle że z najnowszą torebką Gucci. Po domu chodzi w Levisach, miękkich swetrach i Birkenstock’ach. Tak też oprowadza gości. Dakota mieszka z muzykiem Chrisem Martinem i swoim Jack Russel Terierem, który wabi się Zeppelin. Piesek ma już swoje lata. Dakota kupiła go po rozstaniu z chłopakiem, to była jej pierwsza duża miłość. Miała osiemnaście lat.
„Żeby odreagować postanowiłam kupić psa i ściąć włosy. I tak zrobiłam” – opowiada dziś aktorka.
Od pięciu lat związana jest z Martinem, z którym praktycznie się nie rozstają. Jedynym wyjątkiem jest moment, kiedy obje zajęci są pracą. Dakota chętnie jeździ w trasy koncertowe. Fani oszaleli z radości, kiedy Chris na jednym z koncertów zadedykował Dakocie nową piosenkę – „My Universe”. „Tam jest mój wszechświat” – powiedział i wskazał na Dakotę stojącą na trybunach.
Ich dom położony jest tuż przy plaży w Los Angeles. Otacza go ogród, w którym rosną sukulenty. Często schodzą razem na plażę. Martin serfuje. Dakota mu towarzyszy.
„Ooo! Widzisz? Foki! – krzyczy szczęśliwa aktorka do dziennikarki z którą przechadza się po plaży niedaleko domu, udzielając wywiadu. Po chwili jednak dopytuje: „To foki, prawda?” „Tak” – odpowiada jej dziennikarka. „Nie mam swoich okularów” – tłumaczy się Dakota. Przy okazji opowiada jak pewnego dnia, z Chrisem udali się na plażę. Przez ponad kwadrans pozwolił jej podziwiać foki, które okazały się nie być fokami. Wtedy też nie miała okularów. To było słodkie i nieco złośliwe, dziś śmieje się z tej sytuacji gwiazda.
Od Chrisa na urodziny dostała Mustanga z 1965 roku. Nazwała go Dixie. Uwielbia nim jeździć, ale też samochód służy jej za dobrą wymówkę. „Kiedy nie mam ochoty wychodzić, mówię że Dixi się rozleciała” – szczerze wyznaje. Większość znajomych wie o co chodzi, więc Dakota nie musi się krygować.
Mimo, że gwiazda chętnie wymienia sporo szczegółów dotyczących jej prywatnego życia, to o związku nie wypowiada się prawie wcale. Aktorka wychowała się w rodzinie, gdzie wszyscy byli sławni. Chris Martin również cieszy się popularnością, podobnie jak jego była żona i matka jego dzieci – Gwyneth Paltrow. Zamiast trafiać na okładki brukowców, wszyscy wolą zachować swoją prywatność dla siebie.
„Moja rodzina była zawsze cool. Ale przez to, że byliśmy na pierwszych stronach gazet, sytuacja potrafiła się skomplikować. Nie chciałabym, żeby ktoś przeżywał to, co ja wtedy. Uważam, że lepiej być miłym, dobrym i trzymać się razem” – mówi.
Melanie Griffith i Don Johnson – rodzice Dakoty są aktorami. Schodzili się i rozchodzili, Don oświadczał się dwa razy, za drugim razem poszło mu bardzo dobrze, bo Dakota uważa, że jest dzieckiem tych oświadczyn. Przez całe dzieciństwo podróżowała z rodzicami. Była tam, gdzie akurat kręcili następny film. Zmieniała szkoły i kolegów z prędkością światła. Griffith mówiła, że wiodą cygańskie życie, tyle że mają masę pieniędzy. Dakota obracała się wśród aktorów i aktorek. Czytała Charlesa Bukowskiego i Viktora Frankl’a, słuchała Toma Waits’a i Leonarda Cohen’a.
„Moje życie było cudowne, szczęśliwe i uprzywilejowane. To jak żyłam, jakie miejsca odwiedzałam jako dziecko było niesamowite. Ale były też momenty, kiedy to życie kosztowało nas wiele emocji. Te sytuacje były dla mnie zwyczajnie traumatyczne” – wyznaje Dakota.
Kiedy skończyła szkołę, Don Jonnson kazał jej zdecydować, czy wybiera dalszą naukę, czy zostaje na własnym utrzymaniu. Dakota wybrała niezależność. Jej matka wspomina, że bała się o nią, że chce grać. „Nie bałam się, że brakuje jej talentu, bałam się, że to ciężki kawałek chleba, że granie wiąże się z dużym poświęceniem. Dakota jest bardzo dojrzała emocjonalnie, wie co to życie, miłość, i ciężka praca i dlatego jej się udało.”
Pierwszą rolę dostała szybko. Był 2010 rok, a ona miała do nakręcenia film „The Social Network” Davida Fincher’a. O filmie było głośno. Historia Marca Zuckerberga i Facebooka była kinowym hitem. Dakota również przyciągnęła uwagę mediów, część artykułów skupiła się na jej znanych rodzicach.
W 2015 roku nastąpił przełom w jej karierze. Dakota zagrała Anastazję Steele, w „50 twarzach Greya”. Film oparty był na bestsellerze, który opowiadał historię młodej dziewczyny zakochanej w bogatym chłopaku, który lubił się bawić w BDSM. Wiadomo było, że tak jak książka sprzedała się w milionach egzemplarzy na całym świecie, tak na film również przyciągnie ludzi do kin.
Już po pierwszej części aktorka opowiadała o tym, że ta przygoda okazała się dla niej dużym wyzwaniem. Mimo to nakręciła wszystkie trzy części. Teraz po latach przyznała, że gdyby wiedziała jak ciężko będzie, to nie zdecydowałaby się na tę rolę.
„Jestem seksualną osobą, a kiedy coś mnie interesuje, chcę wiedzieć na ten temat więcej. To między innymi dlatego, zdecydowałam się zagrać w tych nagich filmach” – mówiła Dakota w dziennikarce Vanity Fair, patrząc w kubek herbaty. „Zgodziłam się kręcić zupełnie inną wersję filmu, niż ta którą nakręciliśmy” – dodała.
Nieporozumienia wynikały z nadgorliwości EL James, która miała dużą kontrolę nad scenami i dialogami. Dakota mówi, że często nie wchodziły w grę prawie żadne negocjacje, a niektóre dialogi były infantylne i niemożliwe do zagrania. Do tego wyzwaniem były sceny rozbierane w które obfitował film.
Dziś Dakota nie żałuje udziału w „50 twarzach Grey’a”, choć nie powtórzyłaby tego doświadczenia. Jest w zupełnie innym miejscu swojego życia – wydoroślała, ma oparcie w Chrisie, dom i fajnych przyjaciół – chodzi na herbatę do Barbary Streisand na przykład. Ma też swoją firmę i zajmuje się produkcją filmową. Właśnie sprzedała platformie Apple film w którym gra jedną z głównych ról. Cha Cha Real Smooth to historia młodego chłopaka, który rozkręcając imprezy zarabia na życie. Na jednej z takich imprez poznaje kobietę, dużo dojrzalszą od siebie. Połączy ich uczucie. Sprzedając ten film Dakota zarobiła 15 milionów dolarów.
Na Netflixie możecie oglądać „Perswazje”, adaptację książki Jane Austen. Dakota również w tym filmie gra główną rolę. Jest jedyną Amerykanką w obsadzie. Jej Anna puszcza oko do widza praktycznie przy każdej scenie. Od pierwszego momentu, kiedy opisuje jak pije dobre wino i wyleguje się w łóżku, po moment, kiedy opowiada o swojej wielkiej miłości i o tym jak z niej zrezygnowała.
„Patrz na mój nowy tatuaż!” – o ile się nie mylę, to Dakota ma wytatuowanego skrabeusza, podobnie jak Maggie Gyllenhaal i Jessie Buckley. Taki sam tatuaż miała też sobie zrobić z dziewczynami Olivia Colman. Wszystkie połączyła szczególna więź po filmie „Lost Daughter”. Tatuaże były robione przez inną koleżankę, która zgodziła się pracować w kuchni Gyllenhaal. Colman była wtedy na planie filmu w Anglii, ale dostała zdjęcie uwieczniające tę chwilę, kiedy powstają skarabeusze. To ma być symbol odrodzenia.
„Życie to dla mnie nadal wielka i fascynująca zagadka, i może myślę o tym częściej niż przeciętny człowiek, i może jest tak dlatego, że chodzę na terapię, i przez całe życie cierpię na depresję. Może również dlatego staram się być szczera w stosunku do siebie i innych. Przykro mi, że ludzie dziś potrafią być dla siebie tak okrutni. Patrzę na to jak sąd rozpatruje sprawę Roe v. Wade [prawo do legalnej aborcji w USA] i nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Gdybym nie nauczyła się cieszyć z małych rzeczy, to pewnie bym zwariowała w dzisiejszym świecie. Moje filmy są dla mnie takim szczęściem, przygodą na którą czekam.”
*korzystałam z materiałów Vanity Fair i Vogue/
*zdjęcie na czołówce: Gucci/ Dakota Johnson wearing a Gucci Spring Summer 2020 dress by Alessandro Michele in an image by artist JR—memories from “The Party” hosted by Madonna and Guy Oseary after the Oscars.