Mówi się, że nic tak nie rozpieszcza jak dobre jedzenie. Ale jeśli coś ma faktycznie podnieść nam poziom endorfin i wprawić w błogi nastrój, to z pewnością będą to słodycze. Nie zamierzam tu pisać o pudełkach pełnych czekoladek w kształcie serc, o nie. Mnie miłość od dzieciństwa kojarzy się z czymś znacznie lepszym. Z ciastami pełnymi truskawek, z serem waniliowym zapieczonym na kruchym spodzie, z rogalikami posypanymi grubym cukrem.
Nie używam cukru, choć mam wrażenie, że nieustannie go jem. Moja głowa i moje ciało wręcz go pożądają. Jeśli ktoś mnie pyta o grzechy, albo o uzależnienia, to mam prostą odpowiedź: czekolada. To też cukier, tylko w lepszej, stuningowanej wersji. Jeśli przy porannej kawie oddam komuś kawałek mojej ulubionej czekolady, to bez wątpienia jest to akt miłości. Podobnie mam z pieczeniem ciast i ciasteczek. Dla mnie to nie jest jedynie mieszanie składników, które później wrzucam do piekarnika. To magia. Więc jeśli wstaję o 6 rano, żeby zagnieść ciasto drożdżowe na świeże cynamonki, to znaczy, że mi na kimś bardzo zależy.
W miłości mam swoje ulubione smaki. U mnie rządzi czekoladowy, ale może być z twistem na przykład malinowym. Nie mam nic przeciwko podbijaniu smaku, a wręcz jestem fanką. Rozdział z książki White Plate zatytułowany „Miłość” też jest pełny czekolady, z czego mogę jasno wywnioskować, że osób takich jak ja jest zdecydowanie więcej.

Czekolada w miłosnych wypiekach musi być gęsta i mocna w smaku. Może być dobrze wypieczona, jak w blaszkach z których ułożymy tort, lub lekko mokra jak w brownie. Najlepsza jest jednak w wersji półpłynnej, kiedy po zanurzeniu łyżeczki w ciastku, wylewa się z niego, ukazując naszym oczom wnętrze.
Z miłością kojarzą mi się cytryny. „Jeśli dostajesz od życia cytryny, zrób z nich lemoniadę” – taką mądrość wyniosła Beyoncé od swojej babci. Kwaśne, intrygujące i pociągające, takie są cytryny. Dlatego należy je mocno obtaczać w cukrze, wtedy stają się boską przekąską, nie tylko w czasie, kiedy jesteśmy przeziębieni. Ja kiedyś zakochałam się we włoskich ciasteczkach cytrynowych. Są nieprzyzwoicie skąpane w cukrze pudrze, który przy jedzeniu oblepia palce. Kusi mnie w nich ten aromatyczny zapach słońca, który kojarzy się z ciepłem i wakacjami.
Mam jeszcze kilka słabości, które kojarzą mi się z miłością. Kawa pita o poranku, tuż po tym jak wyskoczę z ciepłego łóżka. To moje przywitanie dnia i lubię, kiedy mam w tym czasie towarzystwo. Ten kawowy aromat idealnie łączy się z bitą śmietaną z mascarpone i delikatnością biszkoptów. Jeśli miałabym zrobić ciasto, żeby się przy nim rozpływać…to wybrałabym tiramisu. Podobno zrobiła je pierwszy raz matka dla swojej córki, która była w ciąży. Kobieta chciała przemycić trochę kawowego aromatu dla swojego dziecka, które lubiło kawę, ale nie mogło jej pić. Powstanie tiramisu to historia miłosna.
Nic z miłością nie kojarzy się bardziej niż czerwień. To mocny kolor, symboliczny, pełny życia. Wolę walentynkową czerwień niż róż. Zamiast czerwonych róż, proponuję zerknąć na owoce. Maliny, truskawki, czy czerwone porzeczki świetnie się nadają do uczczenia święta zakochanych. Można dostać je w sklepach, świeże, ale można też sięgnąć po mrożone. I najlepiej zatopić je w prostym cieście, pachnącym lawendą, tak jak robi to Rozkoszny. Wierzch posypać cukrem pudrem, albo polać lukrem z akcentem cytrynowym. Kiedyś piekłam namiętnie ciasto cytrynowe z malinami, czuję że też by się sprawdziło.
Podam Wam przepisy, jedne pochodzą z książek, inne znalazłam w prasie i internecie. Oczywiście wszystkie wypróbowałam, i praktycznie w każdym coś zmieniłam. Nie wiem dlaczego tak robię, ale zawsze mam swój pomysł – jak można to zrobić lepiej. Często też zamieniam składniki. Tu zostawiam wersje niezmienione, tak żeby nikt nie miał wątpliwości czy wyjdzie.
Czekoladowe lava cake z nutą orzechową
Składniki: 200 g ciemnej czekolady 7 łyżek masła 2 jajka i 2 żółtka pół szklanki drobnego cukru 1/4 szklanki mąki pszennej 8 łyżek masła orzechowego kakao do posypania
Czekoladę wrzucamy do rondelka i rozpuszczamy. Jajka, żółtka i cukier miksujemy do momentu aż się połączą. Do tej masy wlewamy delikatnie lekko ciepłą czekoladę – nie może być gorąca. I mieszamy do połączenia. Dodajemy mąkę. Foremki, takie jak do muffinków należy posmarować masłem. Masy będziecie mieli na cztery ciastka. Najpierw kładziemy część masy na spód, tak około 2/3. Później do każdej babeczki kładziemy po 2 łyżki masła orzechowego i przykrywamy resztą masy. Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy w 200 stopniach przez 16 – 17 minut.
Podajemy od razu po wyciągnięciu na ciepło. Wierzch posypcie kakaem.
Biscotti al Limone
Składniki: 300 g mąki pszennej 100 g masła 100g cukru 1 jajko 1 cytryna 7 g proszku do pieczenia plus cukier puder do obtaczania ciasteczek – wyjdzie około 30 sztuk
Masło ubijamy z cukrem na puszystą masę. Dodajemy do tego jajko i jak składniki się połączą, cały czas miksując na małych obrotach, dodajemy skórkę i sok z cytryny. Na końcu wsypujemy połowę mąki – ja wcześniej łączę ją z proszkiem do pieczenia. Pozostałą mąkę należy wymieszać z masą już ręcznie. Ciasto chowamy do lodówki na 30 minut. Po tym czasie będzie idealne do formowania kuleczek, które mocno obtaczamy w cukrze pudrze. Kuleczki robimy wielkości orzecha włoskiego. Układamy na blaszce i pieczemy – około 15 minut w 180 stopniach.
Ten przepis pochodzi z „Italii do zjedzenia” Bartka Kieżuna
Tiramisu idealne
Składniki: 500 g sera mascarpone 5 jajek kieliszek amaretto – do smaku 5 łyżek kawy rozpuszczalnej 3 łyżki cukru 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii 1/4 łyżeczki soli 500 g podłużnych biszkoptów kakao
Zaczynamy od zaparzenia kawy w litrze wody i słodzimy ją 2 łyżkami cukru.
Jajka rozbijamy, osobno białko i żółtka. Białko ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Żółtka łączymy z cukrem, wanilią i ubijamy na kogel mogel. Do tej masy cały czas miksując dodajemy mascarpone i amaretto. I teraz dopiero dodajemy białka, nie można ich miksować. Łączymy je delikatnie mieszając.
Biszkopty moczymy w kawie i układamy na dnie naczynia żaroodpornego – idealnie się do tego sprawdzi, ale możecie też wykorzystać inną, prostokątną formę. Na nie nakładamy masę z mascarpone, i ponownie biszkopty i masę. Wierzch posypujemy kakao. Ciasto musi postać chwilę w lodówce, wtedy aromaty się zgrają, a masa delikatnie stężeje.
Tiramisu piekłam z White Plate.
Ciasto z malinami i lawendową nutą
Składniki: 160 g mąki pszennej 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia 1/2 łyżeczki soli 1 łyżeczka skórki z cytryny 2 łyżeczki lawendy 150 g masła 50 g cukru 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii 1 jajko 2 łyżki kwaśnej śmietany ok 350 g malin
Lukier: 3 łyżeczki soku z cytryny 60 g cukru pudru 1 łyżka lawendy
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, skórką z cytryny i z lawendą. Masło ubijamy z cukrem na gładką masę, do niej dodajemy jajko i wanilię, ubijamy dalej. Następnie dodajemy śmietanę i łączymy z wcześniej przygotowaną mąką. Ciasto wykładamy do foremki 23 cm, wysmarowanej masłem i obsypanej delikatnie mąką. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika – 180 stopni i pieczemy przez około 35 minut. Czy ciasto się dobrze upiekło można sprawdzić patyczkiem. Kiedy wystygnie polewamy je lukrem i obsypujemy lawendą.
Przepis od Rozkosznego.
Z pełnymi ustami polecam Wam również …”Z pełnymi ustami”. To podcast Basi Stareckiej, którą możecie kojarzyć z bloga „Nakarmiona Starecka”. Teraz Basia zaprasza do rozmów o jedzeniu, przy jedzeniu, tych których lubi. Na podcastową szamkę załapały się między innymi Magda Mołek, Kasia Nosowska, Dorota Wellman, czy Teresa Capponi – Borawska. Nie słuchajcie tych rozmów z pustym żołądkiem, bo dziewczyny i panowie bezpardonowo smakują i mlaszczą. W studiu lądują bowiem same pyszności. Basia, tak jak ja, uwielbia słodycze i niestraszne jej pączki ociekające lukrem, torty przekładane grubą warstwą kremu, czy ciasteczka maślane. Jedzenie jest tu jednak tylko początkiem, jakże słodkim, do rozmów o życiu.
