Miała potencjał na bycie gwiazdą Hollywood odkąd zaczęła grać. Kiedy uległa wypadkowi i chciała zrezygnować z kariery, do powrotu namawiał ją sam Tarantino. Michelle Yeoh długo pozostawała w cieniu, ale film „Wszystko wszędzie naraz” okazał się dla niej wyjątkowy. Z dziewczyny Bonda, stała się Evelyn – emigrantką prowadzącą w Stanach pralnię…i superbohaterką. Za tę rolę właśnie odebrała swojego pierwszego w życiu Oscara, dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej.
Dwa razy Michelle Yeoh myślała, że to koniec jej kariery. Pierwszy raz w 1995 roku, kiedy na planie filmowym, kręcąc scenę z Sammo Hung, skoczyła z mostu na jadącą ciężarówkę – była mistrzynią rzeczy niemożliwych, kaskaderką pierwszej klasy i walczyła już wtedy jak prawdziwy ninja. Biła się jak Jackie Chan i Jet Li, z którymi grała w filmach. Tego skoku jednak nie wymierzyła zbyt dobrze. Miała uszkodzony kręgosłup, połamane żebra i w okropnym stanie leżała w szpitalu zastanawiając się, po co to zrobiła? To nie był jej pierwszy wypadek, ale najbardziej poważny. „Wtedy walki były na poważnie i niewyobrażalne. Były niebezpieczne i ryzykowne i fantastycznie się je oglądało później w kinie” – mówiła w wywiadzie dla W.
Po tym wypadku nie wierzyła, że wróci do grania, ale spotkanie z Quentinem Tarantino, który przyszedł specjalnie żeby się z nią zobaczyć i długo siedział u jej stóp, sprawiło, że zmieniła zadnie. Zaraz później dostała swoją pierwszą rolę w międzynarodowej produkcji – została dziewczyną Bonda. Dziś Yeoh ma 60 lat i pierwszego Oscara na swoim koncie. Jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych azjatyckich aktorek Hollywood.
Yeoh nie potrafiła zrezygnować całkowicie z kręcenia scen z dreszczykiem emocji, ale wybierała te, które nie narażały jej na złamanie karku. Już na planie „Jutro nie umiera nigdy” jechała na motorze przypięta kajdankami do Pierce’a Brosnan’a, który grał agenta 007. Później zagrała fantastyczne role w „Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku”, „Wyznaniach gejszy”, „Strażnikach Galaktyki”, czy „Star Treku”. Wiele osób kojarzy ja również z „Bajecznie bogatych Azjatów”, gdzie zagrała niesamowicie wyrafinowaną i piękną kobietę, której życie ociekało luksusami.

„Moja mama oglądając „Wszystko wszędzie naraz” była bardzo niezadowolona, że nie jestem ubrana w ładne sukienki, nie mam makijażu i mam okropne włosy. ‚Wyglądasz okropnie i staro, co oni ci zrobili?’ – zapytała mnie załamana. Ona chciałaby, żebym cały czas wyglądała jak gwiazda. Ale Evelin nie jest gwiazdą filmową.” – mówiła Yeoh po premierze filmu.
Na wywiadach Yeoh wygląda nienagannie. Zawsze jest dobrze ubrana, uśmiechnięta i chętna do rozmowy. Czas nie odcisnął na niej swojego piętna, nie widać po niej ile ma lat. I ma piękne, długie włosy – jak zauważają wszyscy, to jej znak rozpoznawczy. Po czerwonym dywanie również kroczy dumnie – „zawsze czeka przy takich okazjach na aktorów mnóstwo fanów, nie czekają po to, żeby zobaczyć mnie w dresach, czy szlafroku. Dlatego staram się ich nie rozczarować i zawsze wyglądać ładnie” – mówiła w ELLE.
„Kiedy dostałam rolę u Danielsów – Dana Kwan’a i Daniela Scheinert’a, byłam zachwycona. Nigdy nie widziałam tak wspaniałego scenariusza, oni włożyli w niego całe swoje serce i wszystkie scenariusze, które chcieli zrealizować, ale nie mieli szansy. Miałam tylko jedno zastrzeżenie, chciałam, żeby zmienili imię głównej bohaterki, bo nazywała się Michelle Wang. Powiedziałam, o nie, nie, nie. Ona musi mieć swój głos, nie chce żeby widzowie ją kojarzyli ze mną. To jej historia.” – podkreśla Yeoh.
Evelyn Wang jest zupełnie inną postacią niż te, które do tej pory grała Michelle. Evelyn jest emigrantką, która stara się jakoś łączyć koniec z końcem, ogarniać wszystko. To jej jednak nie wychodzi. Kiedy ją poznajemy, pralnia, którą prowadzi, właśnie przechodzi inspekcję, a pani z urzędu to upierdliwa kobieta. Ale to nie jedyny problem Evelyn. Jest jeszcze mąż, wiecznie niezadowolona córka, i narzekający ojciec. Jak gdyby tego było mało, Evelyn dostaje informację, że jej inne, kosmiczne wcielenie uwolniło antybohatera, którego należy szybko pokonać, bo inaczej zniszczy świat. „To nie mnie szukacie” – mówi Evelyn w pierwszym momencie, żeby wymigać się z sytuacji.
Dla Michelle zagranie Evelyn okazało się inspirującym doświadczeniem. Tak jak Kwan i Scheinert, Michelle dostrzegła, że Evelyn jest bohaterką zanim jeszcze zacznie naprawdę walczyć. To kobieta, które reprezentuje większość kobiet i matek. „Matki, ciotki, babcie, wszystkie kobiety Chinatown, które mijamy tak jak powietrze. Przechodzimy obok nich i nawet nie wiemy, że to robimy. Pozostają dla nas niewidoczne. Chcieliśmy im dać głos. Chciałam, żeby to one były superbohaterkami! Bo są nimi na co dzień, to twoja mama, to twoja babcia” – mówi Yeoh, wojowniczo gestykulując.
Michelle ma coś wspólnego z Evelyn. Długo czekała na swoją szansę. Na rolę pierwszoplanową, która zachwyci wszystkich. „Hollywood nie widziało jej przez lata, a ona cały czas tu była, grzecznie czekała, aż otworzymy oczy i ją zauważymy” – powiedziała o swojej koleżance Jamie Lee Curtis, która zagrała panią urzędnik we „Wszystko wszędzie” i również zgarnęła swojego pierwszego Oscara za tę rolę. Michelle potwierdza jej słowa: „wiecie co, tak jest. Długo czekałam na tę szansę, i szczęśliwie ją dostałam. Są ludzie którzy nigdy nie będą mieli tyle szczęścia co ja. Ja byłam uparta, byłam cierpliwa. Nigdy nie przestałam się uczyć. I byłam gotowa, żeby złapać tę okazję i ją wykorzystać”.
Michelle urodziła się w Ipoh, w Malezji. Do Londynu przeniosła się mając jedynie 15 lat, żeby studiować balet na Royal Academy of Dance. Marzyła, że zostanie baleriną, ale przytrafiła się jej kontuzja, nie mogła tańczyć. Nie zrezygnowała z występów, zamiast baletu zaczęła studiować aktorstwo. Skończyła studia i została Miss Malezji – do konkursu zgłosiła ją mama. Niedługo później przyszły pierwsze role, i reklama u boku Jackie’go Chan’a. Był początek lat ’80, a Michelle marzyła się rola bohaterki. „Kino akcji w Hong Kongu w tamtym czasie, to było męskie kino. Kobiety były słabe, trzeba było je chronić i o nie walczyć” – mówi dziś.
Sceny walki, Yeoh kojarzyły się z tańcem, „tylko zamiast spódniczki tutu, miała broń w ręku” – śmieje się. Wiedziała, że jest w stanie zagrać takie sceny, dlatego kiedy zaproponowano jej kolejną rolę, Yeoh powiedziała reżyserom, że chce walczyć. „Myśleli, że straciłam rozum.” Ale dali jej szansę.
Michelle chciała być dosłownie jak Rocky Balboa. Obcięła włosy, i zaczęła ćwiczyć. Rano biegała, później chodziła na siłownię, i dzień kończyła na siłowni. Ten wysiłek został doceniony, bo Yeoh dostała rolę w swoim pierwszym filmie kung fu, „Yes, Madam!”
Niedługo później poznała Dicksona Poon, w którym się zakochała. Pobrali się w 1988 roku, a Michelle ogłosiła koniec kariery. Dziś mówi, że mimo że miała wtedy 25 lat, to wiedziała, że chce zostać matką i że nie chce zostawiać dzieci i domu, żeby grać w filmach. „Podziwiam kobiety, które ogarniają wszystko w życiu. Ja wiem, że nie potrafiłabym tak. Kiedy wyszłam za mąż, wiedziałam, że chce być blisko męża, że chce mieć dziecko. Chciałabym być najlepsza, ale już nie jako aktorka” – wyznaje szczerze.
I tym razem los pomieszał jej plany. Okazało się, że Michelle nie może mieć dzieci. Jej związek z Poon’em nie wytrzymał tej próby, i już cztery lata po ślubie, Michelle wróciła na plan filmowy. Z początku nie wierzyła, że może wrócić do grania. Ale któryś z dziennikarzy powiedział do niej, że jej fani czekają na kolejny film. To było dla niej zaskoczenie, ale też impuls, który popchnął ją do przodu. I tak wylądowała kryminalnej opowieści, z Jackiem Chan’em i Maggie Cheung.

Jej pierwsze prawdziwe przesłuchanie musiało być wyzwaniem. W Hong Kongu to reżyserzy wybierali aktora lub aktorkę do roli, więc Michelle nie chodziła na przesłuchania. Pierwszy casting na którym się pojawiła był do filmu „Jutro nie umiera nigdy”. O roli dziewczyny 007 marzyło wiele aktorek. Jej się udało. Nie bała się scen walki, i nie myślała o tym jak wygląda na ekranie. A wyglądała zjawiskowo i bardzo egzotycznie.
„Bond się zmieniał, bo zmieniała się też publiczność, która chodziła go oglądać. I tak pojawiła się dla mnie szansa. Byłam zadowolona, że ją dostałam, to było dla mnie wyróżnienie.” – mówi. Chciała pokazać, że kobieta może być silna, może być waleczna, odważna. I nie musi ustępować mężczyznom nawet na krok. „Kobiety same wybierają filmy na które chodzą, i nie chcą chodzić na takie, które pokazują je jedynie jako symbol seksu” – podkreśla aktorka.
Michelle Yeoh w 2000 roku stanęła na planie „Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka”. To był jej pierwszy film, który miał tak duży box office, zarobił ponad sto milionów w samych Stanach. „Czy to coś zmieniło w naszych karierach? Nie. Pozostaliśmy tam, gdzie byliśmy. Nie dostaliśmy żadnego Oscara, nawet nominacji nie było. Byliśmy niewidzialni i tak pozostało przez lata” – mówi.
Od tamtego czasu zagrała w trzydziestu filmach. Ponownie stanęła na planie nowej wersji „Przyczajonego tygrysa”, grała w opowieściach z uniwersum Marvela, w „Mumii” u boku Brendana Fraser’a [który też dostał swojego pierwszego Oscara, za film „Wieloryb”], w serialach. Większość z nas kojarzy ją z „Wyznań gejszy”, choć Yeoh mówi, że młode pokolenie nie zna ani „Tygrysa”, ani „Gejszy”. I podkreśla, że cieszy się, że dzięki „Wszystko wszędzie naraz” widzowie mieli szansę poznać ją jeszcze raz.
„Mamy mnóstwo historii do opowiedzenia, teraz jest nasz czas” – mówiła w wywiadach, kiedy dowiedziała się, że dostała nominację do Oscara za główną rolę kobiecą. Odbierając statuetkę, Michelle powiedziała, że ma nadzieję, że każda dziewczyna i każdy chłopak, którzy wyglądają jak ona, czyli są Azjatami, wiedzą dziś, że warto walczyć o swoje marzenia, i że się nie poddadzą w tej nierównej walce. Zwróciła się też do kobiet: „nie wierzcie, kiedy ktoś próbuje wam wmówić, że wasz czas minął.”
Czas Yeoh dopiero się zaczyna, to pewne.