Nacisnąć spust migawki – Vivian Maier i jej fotografie

Zamknięta w sobie, lekko szurnięta, miła, fajna, ekscentryczna – tak o niezwykłej fotografce mówią jej dzieci. Vivian nigdy nie posiadała własnych, ale przez większość swojego życia to z dziećmi, którymi się opiekowała przemierzała ulice Chicago, czy Nowego Jorku robiąc intrygujące i hipnotyzujące zdjęcia. Nie można oderwać od nich wzorku. Odkryta zupełnie przypadkiem, dziś podbija serca nie tylko publiczności, ale też krytyków. 

Właśnie ukazała się poświęcona jej książka „Vivian” Christiny Hesselholdt (wyd. WAB). Jeśli jeszcze o niej nie słyszeliście, to najwyższa pora poznać Vivian Maier. 

Niania z aparatem 

Wysoka i postawna, z krótkimi włosami, które w nieładzie układały się na wietrze, nieumalowana, w zbyt dużym płaszczu i kapeluszu – tak wyglądała Vivian. Zawsze miała przewieszony przez szyję aparat – najczęściej chyba marki Rollerifelx, ale posiadała ich sporą kolekcję. Zawsze gdzieś obok niej maszerowały dzieci, bo z zawodu była nianią. Uważała, że dziecko musi spędzać jak najwięcej czasu na zewnątrz, co stanowiło doskonały pretekst do włóczenia się po ulicach i robienia zdjęć. 

W dokumencie „W poszukiwaniu Vivian Maier” jeden z jej podopiecznych opowiada, że kiedy bawił się z bratem na ulicy przy domu, chłopca potrącił samochód. „Vivian stała w tłumie gapiów i sąsiadów, z aparatem w ręce. Robiła zdjęcia.” – wspomina. Ktoś opowiada jak stał na ulicach i czekał godzinami, aż Maier skończy fotografować. To były dziwne wypady, czasami do miejsc gdzie było spokojnie i miło, do sklepów ze słodyczami, ale niekiedy Vivian w poszukiwaniu atrakcyjnych zdarzeń zabierała podopiecznych do niebezpiecznych dzielnic, czy miejsc tak nieoczywistych jak rzeźnie. Czasami przyspieszała tam kroku, żeby nie narażać się zbytnio, ale zawsze udało jej się pstryknąć kilka zdjęć. 

Vivian Maier: autoportret: foto 9.jpg
zdjęcie Vivian Maier/ autoportret w szybie

Portret społeczeństwa

Chłopak karmiący gołębie, facet śpiący na ławce, płaczące dzieci – Vivian Maier interesowało to, co działo się wokół niej, na ulicach i w parkach, w kolejkach, w sklepach. Jej zdjęcia posiadają bardzo ludzki i od razu wyczuwalny wymiar, tak jakbyśmy sami mogli zajrzeć dzięki nim w życie, którego obserwatorką była. Piękne, w większości czarno – białe fotografie pokazywały, że nie tylko Vivian dostrzega wszelkiego rodzaju patologie i zawirowania społeczne, ale potrafiła też nieraz spojrzeć na życie z dystansem. Na jej zdjęciach zobaczymy nie tylko biednych, czy kalekich ludzi, ludzi którzy w garniturach spieszą się do codziennych zajęć, panie w perłach, dzieci podczas zabawy, ale też na przykład brudny w błocie tyłek robotnika. 

Vivian Maier: foto 7.jpg
zdjęcie Vivian Maier

Fotografowała wszystko od zwłok zwierząt i rozmontowanych manekinów sklepowych, po dziecięce portrety, przypadkowe sytuacje i zupełnie nieznanych ludzi. Miała oko do kadrów – jej zdjęcia pokazują historię ludzi, ich emocje, życie. Wzruszające jest zdjęcie pary, skadrowane tak, że nie widzimy głów, bo najważniejszym aspektem i najbardziej atrakcyjnym był fakt, jak mocno ich ciała przylegały do siebie i jak ich dłonie splecione były w uścisku. Widzimy na jej kadrach mnóstwo portretów. Była podglądaczem ludzi, do których w życiu zachowywała dystans. Mocne i wyraźne, wręcz groźne rysy faceta stojącego na ulicy i tlącego papierosa. Zaskoczona mina młodej kobiety rozmawiającej przez miejski telefon. Panowie zbyt mocno pijani żeby wrócić do domu z imprezy, tłoczący się na chodniku. Jej zdjęcia są naturalne, są ujęciem chwili. 

Trudno mówić o niej inaczej niż o bardzo sprawnym i wręcz fantastycznym fotografie, który na obiekt swoich zainteresowań wybrał rodzaj fotografii najbliższy życiu, reporterskie zdjęcia i fotografię uliczną. 

Vivian Maier: foto2.jpg

Vivian Maier: foto 4.jpg

Vivian Maier: foto 5.jpg
zdjęcia Vivian Maier

Ekscentryczka rusza w świat

„Narrator

W 1959 roku Vivian Maier objechała świat, uwieczniając go na fotografiach (za swój spadek ze sprzedaży Beauregard, o ile tych pieniędzy nie wydała wcześniej na aparaty, a wtedy może stać ją było na podróż dzięki pieniądzom, które odłożyła, pracując jako opiekunka do dzieci). Z jej zdjęć wynika, że w Hongkongu żyją Chińczycy, w Kairze Egipcjanie, a w Indiach Hindusi i tak dalej.

Dzięki aparatowi łatwiej było podróżować w pojedynkę, to tak, jakby mieć przy sobie towarzysza podróży. Dzięki temu miała jakiś projekt, jakiś cel.

Viv

To ta ogromna wystawa fotograficzna „The Family of Man”, zorganizowana w MoMA w 1955 roku, prezentująca zdjęcia osób z całego świata, nakłoniła mnie do wyjazdu, aby zobaczyć ludzi, aby zobaczyć miejsca; we wstępie do katalogu napisano, że fotografia tłumaczy człowiekowi drugiego człowieka. Nie rozumiałam tego. Czy chodzi o to, że można dostrzec, że na całym świecie rodzą się dzieci, a ludzie się pobierają, piją wodę? Ludzkość jako jedna wielka rodzina. Czy to nie jest zbyt sentymentalne, dziesięć lat po Zrzuceniu, po Bombie? Czyżby intencją wystawy była próba uniknięcia w przyszłości takich haniebnych zbrodni w tej wielkiej rodzinie? To jest oczywiście jak najbardziej godne pochwały.

Nie zrozumcie mnie źle, zdjęcia są cudowne, to ten wstęp i ten sentymentalny aspekt projektu budzą moje zastrzeżenia. (Może bym go nie dostrzegła, gdyby nie zwróciła na niego mojej uwagi Susan Sontag – w „O fotografii” pisze o braku zakorzenienia w historii wystawy „The Family of Man” i nazywa ją sentymentalnym humanizmem).”* fragment książki „Vivian”

Nie była zbyt towarzyska, raczej zamknięta w sobie i tajemnicza. Nie nawiązywała szybko nowych znajomości, nie wpuszczała do swojego życia nawet najbliższych przyjaciół. Ale to nie znaczy, że żyła poza społeczeństwem. Chciała poznawać i być obecna. Stąd podróż w poszukiwaniu dotąd nieznanych jej kultur i społeczeństw. Chęć zatrzymania ich „bytności” – ich tu i teraz na zdjęciach. 

Vivian Maier: foto 6.jpg

Vivian Maier: foto 3.jpg
zdjęcia Vivian Maier

Gazety, zdjęcia i taśmy magnetofonowe

Była zbieraczem – zbierała wszystko, szczególnie uwzględniając zdjęcia i klisze, których miała pełne walizki, ale miała również słabość do gazet. Uwielbiała czytać, a to co jej się spodobało często segregowała w koszulkach w wielkich skoroszytach. Nie potrafiła wyrzucać gazet, tak jakby wierzyła, że wraz z wyrzuceniem tych wszystkich informacji – o zastrzelonym dziecku, o polityku, o sklepie obok, one przestaną istnieć, pójdą w niepamięć. A może nie chodziło jej o same informacje, ale o towarzyszące im zdjęcia…tego się nie dowiemy. Wiemy natomiast napewno, że potrafiła układać stosy gazet w swoich pokoikach, w których pomieszkiwała. Stosy od podłogi sięgające sufitu, zajmujące całą wolną przestrzeń, pozwalające jej jedynie skrawkiem podłogi dostać się do łóżka. 

Vivian Maier miała mocno wyrobioną opinię na temat bieżących wydarzeń, czy polityki, ale lubiła podpytywać znajomych co myślą na dany temat. Chętnie też nagrywała ich wypowiedzi. W dokumencie o niej, Vivian pyta dziewczynę o zdanie na temat jakiegoś wydarzenia, ta odpowiada, że nie ma opinii. Maier kwituje to krótko: „Jako kobieta zawsze powinnaś mieć swoje zdanie.”

Vivian Maier: autoportret: foto 11.jpg
zdjęcie Vivian Maier/ autoportret

Nieznana 

W 2007 roku na jednej z miejscowych aukcji w Chicago John Maloof kupił karton pełny klisz. Fotografem miała być Vivian Maier. Maloof szukał starych fotografii miasta do swojej książki. To, co znalazł w kartonie trochę go zaskoczyło. Jak stwierdził: „fotografie, które odkryłem bardzo mi się spodobały, jednak nie były dla mnie przydatne.”  Tak więc karton wylądował w szafie, ale dość szybko John Maloof do niego wrócił. Tym razem po to, aby dowiedzieć się więcej o Vivian, co okazało się bardzo długą i wyboistą drogą, bo nikt o niej nie słyszał. Nie było żadnych śladów, żeby ktoś taki był kiedyś znany z robienia zdjęć. Tymczasem w kartonie było dużo doskonałych fotografii, które świadczyły o niezwykłym talencie. 

John Maloof dotarł do osób, które kupiły podobnie jak on kartony z rzeczami Maier. I tak odkrył, że wiele z nich zawiera klisze i zdjęcia, ale także posegregowane rzeczy osobiste należące do Vivian Maier. John na własną rękę zaczął segregować zdjęcia i umieszczać je w internecie. Odzew ludzi, którym fotografie się spodobały przerósł jego najśmielsze oczekiwania. Świat poznał talent Vivian Maier. 

Vivian Maier: photo 1.jpg

 

Vivian Maier: foto 8.jpg
zdjęcia Vivian Maier 

Część zdjęć możecie obejrzeć w internecie na stronie http://www.vivianmaier.com. Te, które umieściłam w tekście również pochodzą z tej strony. Pełne prawa do nich ma John Maloof. 

Polecamy Wam również wcześniej wymienioną książkę „Vivian” wyd. WAB z której pochodzi cytowany fragment, jak również dokument „W poszukiwaniu Vivian Maier”. 

"Vivian" Christina Hesselholdt: Vivian Maier.jpg


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.