Kino wypełnione po brzegi. Zamiast na zakupy, a akurat jest „czarny piątek”, siedzimy czekając na projekcję filmu „Poza modą” i panel dyskusyjny poświęcony tematowi naprawiania wypaczeń przemysłu modowego – jednego z największych trucicieli naszej planety. Czy mamy wpływ na to, co wyprawiają producenci? Mamy! Inspiracji nie trzeba szukać daleko – Ania Pięta, która pracowała przy największych targach modowych, przez rok nie kupiła żadnego nowego ciucha i krzyczy do nas: „było warto i nie uwierzycie, ale mam k… w czym chodzić!”

Pierwsza scena filmu to otwarcie nowego salonu H&M, gdzie panie w pięknych, wieczorowych sukniach i panowie w garniakach przecinają czerwoną wstęgę. Leje się szampan, a do sklepu wchodzą zadowolony tłum klientów. Przerażeni ochroniarze starają się kierować ludźmi, ale bezskutecznie, jest ich zbyt dużo. Później nie jest już tak entuzjastycznie – oglądamy projektantów, którzy zajmują się modą odpowiedzialną, czyli recyklingują materiały, albo dają nowe życie tym, które zostały oddane na śmietnik, tworząc z tego własne kolekcje. Odrazu pada stwierdzenie, że ich biznesy nigdy nie osiągną produkcji na globalną skalę, nigdy nie przyniosą gigantycznych zysków. Takie smaczki pozostają domeną wielkich firm modowych, które mało liczą się z konsekwencjami swojej produkcji. Nie chodzi tu jedynie o tak zwane sieciówki, również eleganckie, drogie marki podpadają klientom – Burberry spaliło tony niesprzedanych ubrań, bo oddanie ich ludziom obniżyłoby ekskluzywność marki i jej produktów. Potrzebna była fala hejtu i niezadowolenia coraz bardziej świadomych klientów, żeby brytyjska marka przeprosiła i obiecała, że więcej takich praktyk nie będzie.
Na ekranie wraz z estońską projektantką ruszamy drogą produkcji ubrań dla sieciówek – od bawełnianych pól Afryki, przez morza i oceny do Bangladeszu – zagłębia produkcyjnego zdominowanego przez przemysł tekstylny. Każdy z nas potrafi sobie wyobrazić bawełniane pole, ludzi zbierających w upalny dzień białe kosmyki do wielkich worków. Mało kto jednak potrafi wyobrazić sobie twarze tych ludzi, ich codzienność – to, że za ten trud nie dostają praktycznie pieniędzy – bo ceny są tak niskie, że często nie starcza na utrzymanie rodziny, a pracują wszyscy od najmłodszych dzieci, po staruszków.

Żeby wyprodukować zwykłą koszulkę, czy parę dżinsów zebrana na polach bawełna na statkach pokonuje duże odległości, głównie do Bangladeszu i okolic. Azja słynie z niskich cen jeśli chodzi o szycie. Wróćmy jednak do drogi – każda droga zostawia swój ślad w środowisku. Nigdy tak o tym nie myślałam, chociaż ostatnio wszyscy trąbią na alarm, że przesiadamy się na rowery, ale równie chętnie i często latamy samolotami, które też zostawiają swój ślad CO2. Każda odesłana i zamówiona przez nas paczka z Zalando, również ten ślad zostawia. Zostawia je statek pełny bawełny z której uszyte są nasze ubrania. Na tym statku pracują też ludzie. Czy wiecie za jakie wynagrodzenie?
W fabrykach produkujących materiał i szyjących ubrania panują nieludzkie warunki. Większość z nas pamięta tragedię w Rana Plaza w Bangladeszu – 1134 ofiar śmiertelnych, 2500 osób rannych. Największym koszmarem tych ludzi nie było to, że ktoś zginął tylko to, że nie będą mieli gdzie zarobić na życie. „Godzimy się na wszystkie warunki” – mówi jedna z kobiet w filmie „Poza modą”. Pracownice w Indiach dostają 50 groszy za ręcznie uszytą parę cholewek butów skórzanych, sprzedawanych u nas za 250- 500 złotych.* W filmie zaglądamy na hale, gdzie materiały przechodzą obróbkę i są barwione – najczęściej bardzo chemicznymi i szkodliwymi barwnikami, które nie tylko zatruwają środowisko, ale też skracają życie osób pracujących przy tych czynnościach. Mogą też wpływać na stan naszego zdrowia, bo odzież nosimy przecież bezpośrednio na gołe ciało. Kto mówi o takich rzeczach? Kto się tym przejmuje? Okazuje się, że moje spodnie zawierają substancje wysoce szkodliwe dla zdrowia, czy o tym wiedziałam? Nie i naiwnie ufałam, że nikt nie dopuści do sprzedaży takiego produktu.

Żadna z tych fabryk, jak dowiadujemy się z filmu, nie ma odpowiedzianej produkcji – po drodze materiał jest marnowany, bo nikt nie ma czasu na to żeby na przykład zrobić porządny wykrój, jest mnóstwo ścinków, ubrania szyte są krzywo i niestarannie. Pozostaje problem nadprodukcji – ubrań, których nikt nigdy nie założy. Najmniej przejmują się jednak marki – nie tylko nie kontrolują swoich procesów produkcyjnych, ale wręcz wolą o nich nie wiedzieć. Kiedy projektantka Reet Aut proponuje dużym koncernom wprowadzenie kolekcji opartej na recyklingu – prezesi, którzy kochają modę ekologiczną i odpowiedzialną – „to jest nasza pasja”, zasłaniają się, że przecież na pierwszym miejscu stoi dobro inwestorów. A każdy inwestor liczy przede wszystkim zyski. Kto więc ma realny wpływ na to, co się dzieje? Odpowiedź brzmi: my, konsumenci.
Jak kupować, żeby nie szkodzić? Po pierwsze sprawdzać, gdzie i jak są rzeczy produkowane – przestudiować metkę, zapytać sprzedawcę. Kupujmy to, czego faktycznie potrzebujemy i nie wyrzucajmy dobrych rzeczy na śmietnik – oddajmy je potrzebującym, wymieńmy się na targach. Stawiajmy na to, co dobrej jakości, co posłuży nam dłużej. Nie gońmy ślepo za modą, nie co pół roku trzeba kupić nowy płaszcz, czy buty.
PRAWDZIWE KOSZTY
W sieciówkach nowe trendy pojawiają się co tydzień, a przemysł szybkiej mody chce nas przekonać do kupowania jak najwięcej i jak najszybciej – żeby super wyglądać na sobotniej imprezie. To świetnie, prawda? Nie bardzo, bo jak mówi brytyjska dziennikarka Lucy Siegle:
„Szybka moda nie jest za darmo. Ktoś, gdzieś płaci za nią wysoką cenę.”*
Ale to też nie znaczy, że namawiam żeby nie kupować nic. Ludzie, którzy pracują w przemyśle modowym – chcą tworzyć i produkować, my też tego potrzebujemy – nikt z nas na golasa chodził nie będzie. Domagajmy się jednak zmian – lepszych warunków pracy i godnego wynagrodzenia dla pracowników przemysłu odzieżowego, a dla nas jako odpowiedzilanych konsumentów rzeczy lepszych jakościowo, takich które nie są pełne chemii i nie niszczą się po jednym praniu. Czytajmy, myślmy i bierzmy udział w akcjach – bo im nas więcej, tym bardziej wielkie koncerny biorą nasz głos pod uwagę. To my możemy im powiedzieć, że chcemy mniej a lepiej! Działajmy dla naszego dobra i dobra naszych dzieci, żeby nie musiały żyć w plastikowym świecie o zapachu chemii.

Więcej informacji może uzyskać na przykład na stronach: Sprawiedliwy Handel – Fairtrade Polska, Fashion Revolution Polska, Polskie Stowarzyszenie Zero Waste.
*Informator „Naprawmy modę” Fundacja Kupuj Odpowiedzialnie