Niech żyje vintage, ananasy i bunt w modzie!

Czy kupowanie ciągle nowych ciuchów, żeby nadążyć za trendami ma sens? Nie bardzo, bo tendencje w modzie zmieniają się tak szybko, że nawet infuencerzy mają dziś problem żeby nadążyć. Poza tym co z naszą zapchaną do granic możliwości szafą i ubraniami, których ubrać nie zdążyliśmy jeszcze ani razu? Jak zatem być modnym i ekologicznie odpowiedzialnym konsumentem. Podpowiadamy. 

 Moda na vintage

Kiedy Europa zaczęła nabierać rozwojowego tempa i modny był sztruks, tafta i dżins, w sprzedaży obowiązywały zupełnie inne zasady niż dziś. Chwilę wcześniej w Polsce nowe rzeczy kupowało się od święta lub szyło u krawcowej – zaopatrzonej koniecznie we wzory zza zachodniej granicy i chodziło się w nich długo. Spodnie dżinsowe upolowane na bazarze Różyckiego to był powód do dumy. Dziś mamy wszystko w nadmiarze, kupujemy emocjonalnie i wyrzucamy bez mrugnięcia okiem. Niestety jest to trend, który dominuje masowo – szybko, tanio i niekoniecznie dobrze. Łapie się na niego większość naszego społeczeństwa. Ale są też wyjątki, które tworzą całkiem mocną wyrwę w tym schemacie. 

Zaczęło się od tego, że wszyscy chcieliśmy być modni i powszechnie akceptowani. Stąd coraz chętniej robiliśmy – szczególnie od przełomu wieków, kiedy rynek dał nam taką szansę, zakupy w sieciówkach – tanio i zawsze modnie. Magazyny i nowe ikony mody, takie jak blogerki, jeszcze całkiem niedawno chodziły i promowały ciuchy z sieciówek właśnie. Tyle tylko, że jeśli wszyscy jesteśmy tacy sami to tracimy swoją „wyjątkowość”. To właśnie skłoniło niektórych do poszukiwania atrakcyjnej alternatywy. Szczególnie blogerki i infuencerki, od których nagle zaroiło się w mediach zaczęły szukać sposobu, żeby się wyróżnić. Z pomocą przyszła im moda z lumpeksów. Nie podejrzewając, że wpiszą się za moment w najważniejszy trend dla naszej planety, zaczęły one promować modę na ekologiczne i odpowiedzialne podejście do zakupów. Zrobiły to na tyle dobrze i spektakularnie, że duże domy mody podchwyciły ten pomysł – zaczynając od Gucci i Alessandro Michelle (mojego ulubionego projektanta, którego gust jest totalnym brakiem gustu), po sposoby działania Vetements i Demny Gvasai. 

Jedna z najbardziej popularnych platform sprzedażowych Nasty Gal/ i Emma Inspiration

Dziś trend kupowania ubrań z lumpeksów ma się całkiem dobrze. Wszędzie znajdziecie podpowiedzi, gdzie kupować markowe ubrania z drugiej ręki.  Promują go same modelki, chodzące, o zgrozo, w największych pokazach mody. Ola Rudnicka w wywiadzie dla Vogue Polska mówiła: „Nie interesuje mnie nic, co mainstreamowe. Może z przekory. W pracy wszystkie wyglądamy tak samo. A ja nie chcę być zaszufladkowana, przypisana do jakieś konkretnej grupy.” I podała listę miejsc w których robi zakupy, sklepy vintage, pchle targi, czy lokalne bazary na których szuka ręcznie wytwarzanych, niepowtarzalnych rzeczy.

Jednym z najbardziej popularnych i sprawdzonych miejsc w internecie do zrobienia zakupów jest Pyskaty Zamsz, który oferuje rzeczy marek luksusowych. Od niedawna ma konkurencję w postaci sklepu Keep the Label, który założyła Paulina Zjadecka. Co odróżnia te platformy od innych, to to, że rzeczy tu sprzedawane przechodzą selekcję. Nie kupicie tu więc taniej podróbki, a rzeczy luksusowych marek, zarówno te vintage, które już miały właścicieli jak i nowe, prosto z salonu, z jeszcze nieoderwanymi metkami. Do zakupów przekonuje dobry stan wystawianych przedmiotów i atrakcyjne ceny. 

Plotki ze świata mody podają, że także sieciówki interesują się modą vintage i chcą ją wykorzystać – oczywiście tu zależność jest finansowa, bo to przede wszystkim interes i ma się opłacać. Prawdopodobnie taką inicjatywę podejmie &otherstories, która na swojej platformie sprzedażowej udostępni ubrania z drugiej ręki. Zobaczymy czy ten projekt się uda, bo jest bezprecedensowy – żaden inny sklep o takim zasięgu nie nawiązał współpracy z marką zajmująca się ubraniami vintage. 

Kolekcje z recyklingu

„Cześć z tej strony Anja Rubik” – usłyszała całkiem niedawno w słuchawce Natalia Maczek, część duetu Misbhv.  Anja – topowa modelka, a teraz i aktywistka, która stworzyła Sexed.pl, zadzwoniła do Natalii, aby wraz z marką rozpromować hasła związane z jej kampanią na rzecz wychowania seksualnego. Dziewczyny wpadły na pomysł, żeby nie produkować więcej ubrań, a żeby wykorzystać to, co już jest. „Pomyślałam, że skoro robimy coś dobrego, to można pójść dalej. Przy tworzeniu każdej kolekcji powstają tak zwane sample, których się później raczej nie sprzedaje. Mimo, że staramy się każdy projekt przemyśleć dokładnie nawet na etapie tworzenia sampli, to i tak jest konieczność, żeby wszystko sprawdzić. Bez kilku sampli jednego ubrania ani rusz.” – mówiła Natalia.  Na samplach zgromadzonych przez Misbhv zostały nadrukowane hasła: „Love me”, „Save sex save world”, a do współpracy dołączył Curtis Kulig. 

Przy ubraniach z tej kolekcji znajdziecie komentarz, nie tylko promujący inicjatywę Anji, ale też potwierdzający, że Misbhv myślą o środowisku. 

„SexedPL to piękna inicjatywa Anji Rubik, promująca i pogłębiająca wiedzę na temat edukacji seksualnej w Polsce. W wyniku kreatywnej współpracy MISBHV x SexedPL wraz z nowojorskim artystą wizualnym Curtisem Kuligiem powstała seria 64 unikalnych bluz oraz t-shirtów. Koncept bazuje na idei eco-aware fashion – upcyclingowe ubrania pochodzą z archiwalnych kolekcji, niektóre z nich nigdy nie zostały wprowadzone do sprzedaży. Ubrania pakowane są w papierowe koperty i mają wyszywane metki, wyeliminowano użycie plastiku. Projekt non-profit.”

Cała kolekcja wyprzedała się w zawrotnym tempie.

Dodatki i ubrania z przetworzonego plastiku, ponowne wykorzystanie materiałów, czy nowe technologie to pomysł jednego z największych gigantów sieciowych, czyli H&M’u. „Dziś, 57% wszystkich materiałów używanych przez grupę H&M jest pozyskiwanych z recyklingu. W tym roku wskaźnik ten wzrósł aż o 35%, co sprawia, że jesteśmy coraz bliżej do naszego celu, czyli tworzenia naszych kolekcji tylko w oparciu o wykorzystanie materiałów pozyskiwanych w sposób etyczny do 2030 roku.” – można przeczytać na stronach producenta. Ale H&M idzie znacznie dalej i bierze się za materiały z tworzone na bazie odpadów owocowych. 

H&M Conscious Exclusive

Sukienka z tkaniny wykonanej z pomarańczy, modna bluzka z liści ananasa, czy materiał w dotyku przypominający piankę, który został stworzony na bazie alg? To już nie jest tylko wyobraźnia, ale rzeczywistość. Niedługo będziemy mogły uzupełnić swoją garderobę o piękne, letnie, zwiewne sukienki wykonane z tych materiałów, które stanowią bazę najnowszej ekologicznej kolekcji H&M Conscious Excusive. Pierwszy raz zobaczymy Piñatex, który jest materiałem przypominającym w dotyku skórę, a wytwarzany jest z liści ananasa, Orange Fiber, pozyskiwany z odpadów po pomarańczach, który przypomina jedwab i BLOOM Foam, piankowy materiał z biomasy algowej. 

H&M Conscious Exclusive

Ceny kolekcji Conscious Exclusive do najniższych nie należą, ale mimo to ubrania z niej również wyprzedają się w zawrotnym tempie. Premiera kolekcji planowana jest na kwiecień, więc jeśli chcecie coś kupić, to musicie pamiętać, tu obowiązuje prawo dżungli: kto pierwszy ten lepszy. 

Wypożycz, nie kupuj!

Piękna, elegancka i droga sukienka, do niej wysokie szpilki i markowa torebka – zestaw na wieczorne wyjście. Nie zgadniecie, co z niego należy do mnie, a co jest wypożyczone. Kilka lat wstecz z takich opcji mogły skorzystać jedynie gwiazdy – nie każda sukienka, którą widzicie na czerwonym dywanie należy do kobiety, która jest w nią ubrana. Podobnie jest z tą przepiękną i jakże ekstrawagancką biżuterią, którą prezentują aktorki z Hollywood, ale tej nie wypożyczycie, ja też niestety nie. 

Coraz częściej jednak nasza odwaga pozwala nam zajrzeć na strony takie jak Love the Dress. Platforma założona przez Kingę Kośnik działa od 2015 roku i cieszy się popularnością. To głównie dzięki prostej i bezproblemowej formie wypożyczania – sukienki oglądamy na stronie na modelkach, dzięki czemu możemy ocenić jak układają się na sylwetce. Kiedy znajdziemy tę jedyną, wybieramy rozmiar i klikamy. Po zapłaceniu, sukienka trafi pod wskazany przez nas adres. Mamy cztery dni, aby się w niej wytańczyć. 

„Miałam dużo wydarzeń w ciągu roku na których musiałam świetnie wyglądać. Nie chciałam po raz kolejny kupować sukienki (bo przecież nie mogę pójść w tej, którą miałam ostatnio :)), zaczęłam szukać alternatyw i doszłam do wniosku, że w Polsce nie ma miejsca gdzie mogłabym wypożyczyć wyjątkową sukienkę projektanta za rozsądną cenę“ – mówi Kinga Kośnik. 

Dziś wybór sukienek na stronie jest ogromny – znajdziecie tu zarówno polskie marki, jak i zagraniczne. Sukienki w których na galę chodzą aktorki i księżne, prezenterki i dziennikarki. 

Jeśli jesteście za przymierzeniem sukienki przed jej wypożyczeniem, to Love the Dress ma swój showroom w Warszawie.

„Chciałam pokazać kobietom, że mogą wyglądać zjawiskowo, nie wydając przy tym milionów, a będąc ciagle ubranym w najlepsze kroje i marki“. – podkreśla Kośnik.

Aktywistki i bunt

„Co to za kraj, że celebrytą zostaje dziś ktoś, tylko dlatego że przez rok nie kupił żadnego ciucha?” – śmiała się Ania Pięta, dziewczyna która stoi za sukcesem dużych platform sprzedażowych i targów mody. Dziś przeciwniczka fast fashion, która zamiast napędzać biznes, promuje marki takie jak Nago. Ania jest rockową duszą, ubrana w dżinsy i bluzę, z licznymi pierścionkami na palcach, w wygodnych butach i bez makijażu ma więcej uroku niż niejedna „wypieszczona gwiazda”. Mocno i dobitnie przeklina branżę, wymienia jej główne grzechy i krzyczy, że to konsumenci muszą być mądrzy. To od konsumenta dużo zależy, im mniej i odpowiedzialniej kupujemy, tym lepiej dla naszego środowiska. Każda duża, nawet luksusowa marka liczy się z tym, czego potrzebuje i wymaga jej klient. 

Buntowniczki na globalnym rynku mody wcale nie zdarzają się tak często. Szlaki przecierają takie marki jak Stella McCartney i Vivienne Westwood. Westwood na londyńskim Tygodniu Mody dała stanowczy wyraz co myśli o branży i współczesnej ekonomii.  „Coś musi się stać teraz, w tym roku, albo jesteśmy martwi. Siedem miliardów ludzi nie wie.” – tak rozpoczął pokaz Westwood aktor i aktywista Rowan Polanski. Modelki maszerowały po wybiegu w koszulkach z nadrukowaną twarzą samej projektantki, zamalowane szkiełko okularów i bystre oko które przeszywa spojrzeniem, siwe włosy spięte w niechlujny kok i pomarańczowa pomadka. Pod Vivienne napis: „sprzedaliśmy naszą duszę konsumpcji”. Nie musicie, nie kupujcie, bo po co Wam te śmieci – taki przekaz płynął z wybiegu. Tylko Vivienne mogła pójść tak pod prąd, bo po pierwsze nikt nie miałby takiej odwagi, po drugie większość ekskluzywnych marek funkcjonuje na pasku koncernów odzieżowych, gdzie są przecież inwestorzy, którzy co tydzień liczą zysk. Vivienne Westwood działa zaś dla siebie i na własnych zasadach. Albo można stwierdzić, że w jej pracy żadne rynkowe zasady nie obowiązują, bo tu liczy się „dusza z pazurem” i ekologiczne podejście.  

Jeśli musicie coś kupić mimo wszystko, to może t-shirt „Buy Less Choose Well”, nie tylko wykonany z ekologicznej bawełny, ale z metką od naczelnej skandalistki brytyjskiej mody. I z eko przekazem! 



Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.