Zanim nastała era internetu, wiedza o urodzie i kosmetykach była przekazywana od koleżanki do koleżanki, od matki do córki, nie wspominając o naturalnych metodach naszych babć. Później weszła moda na chodzenie do kosmetyczki i jeśli była taka potrzeba do dermatologa. Dziś znów bardziej ufamy tym, których znamy, nawet tylko i wyłączenie w sieci, co jest trochę zaskakujące. Wolimy sięgnąć po opinię dziennikarza i blogerki niż skorzystać z profesjonalnej konsultacji?
Jesteśmy pokoleniem internetowym. Swoją wiedzę często czerpiemy z internetu – jest tu wszystko, a nieomylny wujek Google zna wszystkie odpowiedzi, tak nam się wydaje. Ile razy nie jechałabym komunikacją miejską siedzą koło mnie dziewczyny wpatrzone w ekrany swoich smartfonów. Zerkając przez ramię jednej z nich wpatruję się w ekran jej smartfona. Widzę, jak na filmiku dziewczyna poprawia włosy, jest w pełnym i mocnym makijażu, długimi tipsami w neonowym kolorze najpierw pokazuje krem, a później podkłady, rozświetlacze, pędzle. Nie słyszę co mówi, ale musi być to niesamowicie interesujące, bo dziewczyna obok przesuwa filmik do początku, chyba nie zapamiętała czegoś i chce usłyszeć całość jeszcze raz.

Badania pokazały, że kobiety wolą i bardziej ufają rekomendacjom ustnym i od osoby którą znają niż od kogoś, kogo zupełnie nie znają. A jeśli tak, to czy możemy uznać, że kogoś znamy tylko dlatego, że obejrzeliśmy z nim kilka filmików na youtubie? Dla mnie osobiście nie, ja zdecydowanie potrzebuję czasu i dowodów na to, że mam do czynienia z kimś mądrym i rozsądnym, z kimś kto swoimi radami szybko nagranymi w domowym zaciszu nie zrobi mi krzywdy. Dziewczyna, którą oglądałam przez ramię na czyimś telefonie nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia – zaczynając od tego, że ledwo była w stanie utrzymać prezentowane kosmetyki w rękach, zbyt długie tipsy bywają problematyczne, po teatralny efekt maski na twarzy. Dla mnie makijaż powinien być delikatny. Taki mocny makijaż zaraz rodzi w mojej głowie pytania o stan jej skóry. Zasada numer jeden: piękna twarz to zdrowa i zadbana skóra. Delikatny makijaż ma podkreślić nasze piękno, a w kryzysowych sytuacjach ukryć zmęczenie, czy małego pryszcza.
Ale ja to ja, i chyba jestem dość osamotniona w takim podejściu do urody, bo odkąd zaczęłam się przyglądać, co dziewczyny oglądają na swoich smartfonach, to jestem w stanie stwierdzić, że są to głównie porady o urodzie, a źródła tych porad bywają mocno niepewne. Mniej nas interesują informacje o zdrowiu, ekologicznym jedzeniu, czy zdrowym gotowaniu. Nawet fit porady schodzą na dalszy plan. W jakieś ankiecie ostatnio zapytano ludzi komu ufają. W zacnym zestawieniu znaleźli się między innymi politycy, lekarze i Ewa Chodakowska. Koleżanka, która to udostępniła jest lekarzem. W ankiecie ludzie powiedzieli, że zdecydowanie bardziej ufają poradom Ewy Chodakowskiej niż poradom lekarskim, Ewa Chodakowska przebiła większość propozycji. Jej ufamy. Nie wiem, czy się śmiać czy płakać. Bo rozumiem, że ktoś jest mądry i jest autorytetem, ale w swojej dziedzinie. Mogłabym się zgodzić, że Ewa wie wszystko o sporcie, sporo o diecie, teraz nieco i o kosmetykach. Wspiera ją w pracy sztab ludzi, którzy swoją wiedzą również się dzielą z jej fanami. Niestety, jeśli chodzi o choroby, zdrowie i leki, to ja zdecydowanie bardziej ufam poradom lekarskim. Żadna Ewa, internet, blogerka, czy dziennikarz.

Jakiś czas temu, Kim Kardashian udostępniła na swoim profilu zdjęcia. Jedno pokazywało dość zaawansowane zmiany skórne, drugie idealnie gładką skórę. Do zdjęć Kim dołączyła długi tekst, promujący swoje podkłady. Kim ma markę, którą bezgranicznie kochają Amerykanki – KKW Beauty. Na instagramie obserwuje ją ponad 3,5 mln osób. W tekście Kim napisała, że od czasu do czasu zdarza się, że i jej skóra nie jest idealna, a najlepszym sposobem, żeby sobie poradzić z niedoskonałościami jest idealnie kryjący podkład. To prawda, że fajnie niedoskonałości ukryć pod dobrym podkładem, najlepiej takim, który dodatkowo zawiera substancje wspomagające regenerację naskórka. Tylko z tekstu Kim wynikało, że to jest jej jedyny sposób – kup mój podkład i z głowy kochana! Na tylu fanów, tylko nieliczni zdecydowali się skrytykować celebrytkę. Pod postem pojawiło się kilka głosów – Kim idź z tym do lekarza, i przestań zamalowywać problem, od podkładu te zmiany nie znikną. Dzięki tym głosom, szybko za to zniknął cały post. Aż tyle, bo steki młodych dziewczyn wpatrzonych ślepo w Kim byłby gotowe uwierzyć w ten news.
To, że jestem nieufna, nie oznacza to, że nie czytam i nie korzystam z porad kosmetycznych moich koleżanek, które też podbijają internet. Wybieram te dziewczyny, które znam i którym ufam. Widziałam jak biedne testują kosmetyki na własnej skórze, często kończąc z wysypką alergiczną.
Jedna z nich właśnie wydała swoją pierwszą książkę, nie czytałam, więc jeszcze jej nie polecę. Pierwsze pytanie jakie dostała na wywiadzie było takie: czy Wy na prawdę testujecie tyle kosmetyków? Zmieszana odpowiedziała: tak, serio je testujemy!
Z najbardziej popularnych blogerek, lubię oglądać Red Lipstic Monster. Nie tylko dziewczyna wie, co mówi, ale też robi to bardzo bezpośrednio. Nie raz nie dwa można było zobaczyć ją całkowicie bez makijażu, co usypia moją czujność. Jej makijaże są perfekcyjne i bardzo kolorowe, Red Lipstic Monster zajmuje się głównie makijażem, ale też zdarza jej się rozmawiać o maseczkach, kremach, płynach micelarnych, czy o zdrowym odżywianiu. Kiedyś oglądałam jak robi na śniadanie owsiankę. Pod jej nazwiskiem ukazały się dwie książki.
Chętnie zaglądam na stronę Element Żeński, pod tą nazwą kosmetyki testują Paulina i Monika. Lubię ich wywiady, zdjęcia – zupełnie sote, bardzo dobrze zrobione recenzje. Warto docenić też ich poczucie humoru – „Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda, tak się zaczyna wielka przygoda” to tekst o higienie jamy ustnej. Całkiem na czasie, bo słyszałam już krytyczne opinie o szczoteczkach sonicznych i bardzo pochlebne o szczoteczkach do przestrzeni międzyzębowych. Dziewczyny publikują też w prasie, z tego co pamiętam, współpracują z WO.
Piękno bez stresu, czyli no/sterss/beauty, to Maria, która od lat zajmuje się urodą, pisząc dla najważniejszych pism kobiecych. Od jakiegoś czasu można ją czytać na vogue.pl, ale też warto zaglądać na jej stronę, czy nostressbeauty.pl. Tam znajdziecie ulubione zapachy, kosmetyki, odpowiedzi na takie pytania jak: dlaczego Polki pływają w makijażu?, lub czy warto malować się na siłownię?, są też rozmowy ze specjalistami, między innymi z dermatologami. Maria ma bardzo delikatną cerę, więc bardzo dba o to, jakich kosmetyków używa, te najlepsze dostają jej rekomendacje.
„Większość dziewczyn używa kosmetyków. Artystki, pisarki, zaangażowane feministki również. Kupujemy je i stosujemy, ale w „poważnych” kręgach pielęgnacja to często nieprzystający do poziomu konwersacji temat tabu.” – napisały na swojej stronie dziewczyny z Elementu Żeńskiego. Czas zacząć rozmawiać, zupełnie na poważnie, bo dbanie o skórę i jej dobrą kondycję, to część profilaktyki zdrowotnej. Warto też odwiedzać dermatologa, jeśli coś się dzieje lub chociaż pokazać się zaufanej kosmetyczce.
Tak, wiem jaki jest czas oczekiwania na konsultację dermatologiczną – karygodny! Mimo to, kiedy chodzi o nasze zdrowie nie możemy odpuszczać.