„Przemysł kosmetyczny niszczy nasze komórki…” – takie słowa padają już na wstępie dokumentu Toxic Beauty dostępnego na Apple TV. Rose – Marie Swift – założycielka naturalnej marki RMS Beauty opowiada jak zadzwonił do niej chemik z dużej kosmetycznej firmy. „Otworzyłam usta ze zdumienia” – mówi dalej i zapytałam: „dlaczego nic z tym nie zrobisz?”, w odpowiedzi usłyszałam: „nie mogę”.
To bardzo mocny początek dokumentu poświęconemu przemysłowi kosmetycznemu, w którym jak się okazuje jest dużo miejsca na nieuregulowane działania z różnymi substancjami, które mogą szkodzić i powodować mnóstwo skutków ubocznych, o których często się nie mówi. Zatrważające jest to, że w dużej mierze firmy kosmetyczne wiedzą o szkodliwości stosowanych przez siebie substancji i nie tylko nic z tym nie robią, ale też wprowadzają klientów w błąd stosując kłamstwa lub zwyczajnie milcząc na niewygodne tematy. W Europie mamy dużo większe obostrzenia dotyczące produkcji chemii użytkowej, w USA prawo i regulacje nie mają większego wpływu na producentów.

Toxic beauty pokazuje, że z kosmetykami jest trochę jak z paleniem papierosów. Kiedy palenie było modne, a było, nikt nie mówił o jego zgubnych skutkach. Nawet wtedy, kiedy już było jasne, że dym tytoniowy powoduje zmiany nowotworowe i mnóstwo innych chorób, które skutecznie skracają nasze życie. Paliły nawet kobiety w ciąży i miały na to przyzwolenie.
O zgubnych skutkach stosowania kosmetyków przekonała się pracując w branży kosmetycznej Rose – Marie Swift, stąd jej pomysł na markę stosującą jedynie naturalne i bezpieczne dla zdrowia składniki. Kiedy pracowała dla dużych marek w laboratorium była narażona na różnego rodzaju epizody, na przykład powracające wysypki alergiczne, zmiany skórne, a nawet wahania hormonalne. Kiedyś po badaniach została zapytana czy przypadkiem nie pracuje z kosmetykami, bo w jej włosach, krwi i moczu znaleziono substancje, które stosuje się w kosmetykach, ale które nie występują naturalnie w naszych tkankach.
Phylis Ellis idzie podobnym tropem w Toxic Beauty, skupiając się między innymi na pozwie wystosowanym przez 15 tysięcy kobiet wobec bardzo znanej marki produkujące kosmetyki, w tym głównie kosmetyki dla noworodków i dzieci. Kobiety te uważają, że ich zachorowanie na nowotwór jest ściśle związane ze stosowaniem zasypek i talku produkowanego przez tę firmę. Podobne zdanie ma wypowiadający się w filmie doktor Cramer, który od zawsze wiązał nowotwór jajników z użyciem talku. Mało tego, pada tu stwierdzenie, że firma dobrze wiedziała o tym, że ich produkty niosą ryzyko zachorowania i to już dawno temu.
Czy więc istnieje taka możliwość, że branża kosmetyczna truje nas na naszą własną prośbę? A jeśli tak to czym? Bo talk, który można znaleźć nie tylko w zasypkach, ale też na przykład w cieniach do powiek, nie jest jedynym składnikiem, który podejrzewany jest o szkodliwość. W USA rynek produktów kosmetycznych jest ogromny – wystarczy przytoczyć, że ostatnio jedna z firm wprowadziła 40 odcieni podkładu i wszystkie odcienie się sprzedały w tysiącach egzemplarzy, powodując tym samym, że firmy konkurencyjne również zdecydowały się poszerzyć ofertę. Kolejnym problemem w USA jest brak regulacji dotyczących niektórych substancji – „mówimy tu o tysiącach substancji, które nie przeszły odpowiednich testów” – mówi doktor Rick Smith w Toxic Beauty. Substancje te trafią do kosmetyków i nie są sprawdzane przez agencje rządowe, chyba że klienci zgłoszą swoje zażalenie, dopiero wtedy kosmetyki brane są pod lupę.
W filmie jasno jest podkreślone, że prawo nie uregulowało porządnie rynku kosmetycznego od 1938 roku, a od tamtej pory nasza wiedza o niektórych substancjach i ich wpływie na środowisko znacznie się poszerzyła. Toxic Beauty mierzy się na przykład z użyciem w kosmetykach parabenów, które mają je konserwować. Dziś oskarża się je o to, że powodują wiele przykrych dolegliwości i znacząco wpływają na zdrowie – w filmie mówi się o zaburzeniach endokrynologicznych, o tym że niektóre wpływają na zachwianie równowagi hormonalnej, bezpłodność, uszkodzenia nasienia, czy nowotwory wynikające z zaburzeń hormonalnych. I to są bardzo poważne zarzuty, bo jak widać wpływ tych substancji jest duży i poważny. Można zmierzyć ich poziom – paraben content, który przenika do tkanek człowieka, dr Philipa Darbre – onkolog, mówi, „że jest przytłoczona wynikami, bo tak dużo tych substancji można znaleźć w tkankach.”
Gorąca dyskusja toczy się miedzy producentami, a lekarzami. Ci pierwsi wskazują, że tak niewielkie ilości tych substancji nie są w ogóle szkodliwe dla człowieka i nasz organizm świetnie sobie z nimi radzi i w większości je wydala. Ci drudzy wskazują na wyniki badań i krzyczą na alarm, że substancje się kumulują, bo ludzie nie używają jednego produktu od czasu do czasu, tyko używają ich dziesiątki i nakładają na siebie kilka razy dziennie. Organizm nie ma szans uwolnić się od szkodliwych substancji w takim tempie.
Co ciekawe w Toxic Beauty studentka wydziału lekarskiego Boston University – Mymy Nguyen przygląda się swojej rutynie pielęgnacyjnej. Codziennie używa aż 27 produktów do tego, aby oczyścić i nawilżyć swoje ciało i się umalować. Obserwujemy ją przez trzy dni, kiedy jej rutyna się zmienia – od tej którą stosuje, po dzień bez kosmetyków i dzień z użyciem kosmetyków naturalnych. Każdego dnia Nguyen poddawana jest testom krwi. Poziom parabenów wykryty pierwszego dnia był 35 razy większy niż ostatniego dnia testu, kiedy Nguyen używała kosmetyków naturalnych.
„Myślę, że jest powiązanie między parabenami, a zdrowiem, ale nie sądzę, aby założenie było takie, żeby miały nam szkodzić. Rozmawiam z wieloma dziewczynami i pomagamy sobie i polecamy nowe kosmetyki. Kosmetyki i uroda są bardzo ważnym elementem naszego życia.” – mówi Mymy Nguyen.
Ciężko uwierzyć, że USA nie ma odpowiednich regulacji. Wiele z substancji, które trafiają do kosmetyków w Stanach, jest zakazana w Europie. To ponad 1300 substancji chemicznych.
Ellis podkreśla, że rozsądnie byłoby postępować na zasadzie: podejrzewasz, że coś szkodzi, to tego nie używasz, bo po co ryzykować. Ale przyznajmy szczerze, że rzeczywistość wygląda trochę inaczej – nawet botoks, który niby nie wpływa na zdrowie i jest bardzo popularny, bo wygładza zmarszczki i odmładza, nie jest idealny. Mało kto zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie ograniczenie mimiki wywołane paraliżem mięśni wpływa na nasz mózg. Odczuwa on niepokój, bo nie może wyrażać emocji, co prowadzi do dalszych negatywnych skutków zdrowotnych – osoby stosujące botoks dużo słabiej wypadły w badaniach, gdzie poproszono je o odczytanie emocji innych osób.* Nie ma też chyba drugiego takiego państwa jak USA, gdzie wstrzykiwanie botoksu jest zabiegiem kosmetycznym traktowanym tak lekko jak usuwanie kamienia nazębnego lub manicure.
Nawet Phylis Ellis przyznaje, że mimo detoksu kosmetycznego, przed nagraniem Toxic Beauty kupiła kosmetyki do farbowania włosów i odświeżyła sobie kolor. „Nie mogłam przyjechać na nagranie w siwych włosach, to było silniejsze ode mnie. Kupiłam farbę za 300 dolarów, umalowałam się i byłam gotowa do nagrywania.” – bezradnie wzrusza ramionami.
Warto jednak zrobić bilans strat i zysków, i zastanowić się czy naprawdę potrzebujemy aż tyle kosmetyków? A jeśli tak, to czy wybieramy te które są nam przyjazne?
Toxic Beauty można oglądać na Apple TV.
*Mózg opowieść o nas/ David Eagleman