Zdjęliśmy maseczki, ale do powrotu do normalności ciągle mamy daleko

Już od jakiegoś czasu możemy się cieszyć tym, że na otwartej przestrzeni nie musimy chodzić w maseczkach. Możemy zrobić zakupy w sklepie, w ciut normalniejszej atmosferze. Otwierają się restauracje, kina, do pracy wrócili fryzjerzy i kosmetyczki. Jest oficjalna data, kiedy otworzą się granice UE. Niestety do powrotu do normalności ciągle nam daleko, a naukowcy nadal ostrzegają przed wirusem.

Polska pod wieloma względami jest krajem wyjątkowym. I w epoce pandemii koronawirusa również. Jako jeden z nielicznych krajów wprowadziliśmy restrykcje dość szybko, co spowodowało, że nie obciążyliśmy nadmiernie służby zdrowia. Na plus jest również fakt, że naszą społeczną mobilizacją ograniczyliśmy liczbę zgonów, a tak naprawdę każdy z nas miał szansę na to, żeby odchorować i to solidnie Covid- 19 – jedno z moich ulubionych lekarskich powiedzonek „nie wiesz Kotku, co masz w środku”! A w środku może być różnie, choroby współtowarzyszące są bardzo popularne w dzisiejszym, zadbanym i odżywionym społeczeństwie. Niestety dla nas, Polaków to jeszcze nie koniec – wszyscy naukowcy i medycy podkreślają, że po pierwsze rośnie u nas liczba zakażonych lub utrzymuje się na podobnym poziomie, co nie jest dobrą wróżbą. To tak jakby wirus czekał sobie przed naszymi drzwiami, nie zapraszamy go do środka, ale to nie znaczy, że go nie ma i nie chce wejść, być może i bez zaproszenia się wepchnie. I punkt drugi – niewielka część społeczeństwa przechorowała Covid-19, co oznacza że nie mamy przeciwciał do walki z nim. Nad naszą odpornością ciągle się pochylają naukowcy i wniosek jest taki, że nie wiadomo jak to z nią jest, bo wirusy lubią mutować i robią to nieustannie, więc możliwe, że nawet ozdrowieńcy z przeciwciałami nie są bezpieczni. Możliwe, że mała zmiana w genomie SARS- CoV -2 będzie nas narażała na ponowne zachorowanie. 

Wczoraj oglądałam odcinek na YT naukovo.pl, w którym dobra ciotka Magda, która jest dr n.med., opowiadała o tym jak bardzo jeszcze jesteśmy narażeni na koronawirusa. Wnioski są bardzo smutne, bo okazuje się, że nie powinniśmy odpuszczać – w pomieszczeniu zamkniętym osoba, która jest nosicielem i kichnie uwalnia bardzo, bardzo dużo cząsteczek wirusa, które z prędkością 80 km/h mogą dolecieć na odległość około 2,5 metra. To są sekundy i mamy pozamiatane. Czyli nie zatykając ust i nosa, ta osoba zaraża wszystkich w pokoju. Z maseczką wygląda to ciut lepiej, ale kto na weselu po kolejnym toaście będzie pamiętał o maseczce? Na powietrzu zagrożenie jest mniejsze, ciut mniejsze…w weekend u mnie w parku był tłok, nikt nie utrzymywał dystansu, biegacze sapali mi tuż koło ucha, wymieniając się ze mną powietrzem. Zapominamy o niebezpieczeństwie, bo już raz nas nastraszyli i nic, i ciężko się bać czegoś tak małego, czego nawet nie widać. 

Tymczasem bezobjawowy mężczyzna siedząc w restauracji zaraził trzy najbliższe stoliki i wszystkich przy swoim. Nawet kilkumiesięczne dziecko, które również nie miało objawów zaraziło całą swoją rodzinę. 

Na początku pandemii w USA oglądałam trzyletniego chłopca (na YT), którego mama płakała trzymając go na rękach, chłopiec zaraził całą swoją rodzinę i jako jedyny musiał trafić do szpitala i być poddany terapii tlenowej, bo nie mógł oddychać. Mama powiedziała wprost: „nie wiem jak to się stało, siedzieliśmy w domu, przestrzegaliśmy kwarantanny, nie mieliśmy kontaktu z nikim chorym.”

W tym samym czasie, kiedy oglądałam walczącego o życie trzylatka, słuchałam o „zabójczych kopertach”, o niedemokratycznych wyborach. Nie mogłam nie wspomnieć o tych kopertach, poruszyły mnie równie mocno, co odkażanie klamek zdezynfekowaną ręką. Moim zdaniem nic się nie zmieniło od tamtego momentu, ani dla wirusa, ani dla nas, oprócz tego, że kandydaci na prezydenta RP ruszyli do wyścigu o władzę. Gromadząc tłumy ludzi. I tak, nie wszyscy zwolennicy polityki noszą maseczki, nie mówiąc już o jakimkolwiek dystansie. 

I jak piszę, nic się nie zmieniło, to w sensie, że cały czas jesteśmy tak samo narażeni na to, że złapiemy Covid-19. Oprócz tego zmieniło się praktycznie wszystko. Społeczeństwo choruje, jeszcze nie na Covid-19, ale na depresję, na lęki, a stres lubi namieszać w naszej odporności. Ekonomia kuleje, nie ma jeszcze biedy, ale wesoło też nie jest. I nie wiadomo jak będzie.

Naukowcy się pocą nad badaniami i nad szczepionką. Politycy też się pocą, chciałbym wiedzieć nad czym obecnie, bo z nimi to raczej nie wiadmo. Zawsze mam takie wrażenie, że jedno mówią, drugie robią, czasami od diabła są oderwani i od rzeczywistości też.  

My społecznie zdjęliśmy maseczki, jeszcze nie ma tragedii, ale nie odpuszczajmy całkowicie zasad bezpieczeństwa, bo jak złapiemy tego „dziada” to nikt za nas się nie spoci i nikt za nas nie przechoruje. Żaden naukowiec, żaden polityk, czy lekarz.

Btw, polecam Wam naukovo.pl, bardzo fajnie się ogląda. Im więcej oglądacie, tym łatwiej jest oglądać, bo Pani Doktor mówi terminologią naukową i czasami trzeba czasu, żeby to wszystko ogarnąć. 


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.