Każda kobieta chciałaby mieć bikini body, to takie proste i trudne zarazem

Lato już na półmetku. Słońce, plaża, woda… okazuje się, że urlop może być stresującym przeżyciem i nie chodzi mi o opuszczanie bezpiecznego zakątka swojego mieszkania, ale stres związany z pokazywaniem swojego ciała publicznie. Mamy tendencję do przeglądania się jak w lustrze w zdjęciach modelek, które po brzegi wypełniają kolorowe magazyny i wyznaczają nam normy. Tyle, że nikt nie pisze, że te zdjęcia są jednym, wielkim oszustwem, które robi naszej podatnej na manipulacje psychice ogromną krzywdę.

Nie wiem czy słyszeliście to hasło: „Jak uzyskać bikini body? Po prostu ubrać się w bikini!” Nic mi się ostatnio tak nie spodobało jak to hasło, jest szczere i pozbawione kompleksów. Zmusza nas do konfrontacji z prawdziwym ciałem, a ono jest często zupełnie inne od trendów kreowanych przez media, które tak rozpalają naszą wyobraźnię i tak bardzo nas pociągają.

Marka ciałopozytywna – Bodymaps/ fot. Instagram Bodymaps

Nasze ciała to boczki, fałdki, cellulit, rozstępy, dodatkowe kilogramy – tych nie polecam i nie chwalę, bo są dużym obciążeniem dla organizmu, i warto z nimi walczyć, ale czasem też trzeba je pokochać. Nie każdy z nas będzie ważył 60 kilo przez całe życie.

Nie zdawałam sobie sprawy, że tyle kobiet – bo kobiety w dużej większość odczuwają presję, żeby mieć piękne i idealne ciało, jest przerażonych i sparaliżowanych, kiedy muszą wyjść na plażę. Owszem odczuwam pewien stres, kiedy pierwszy raz po zimie muszę się rozebrać i zawsze wcześniej mierzę wszystkie kostiumy, czy dobrze leżą, czy się nie zwijają, czy można w nich jeszcze jeden sezon oblecieć. Ale mój stres kończy się na pierwszych dziesięciu minutach, bo później przechodzę w stan zachwytu nad pisakiem, wodą i słońcem i jeśli nie wydarzy się jakaś wpadka, to nie mam czasu na rozmyślanie nad niedoskonałościami.

Tymczasem okazuje się, że kobiety mają z pokazywaniem ciała duży problem. Psychologowie trąbią na alarm: nie kochamy swoich ciał, nie tolerujemy ich, i dopóki się to nie zmieni, to będziemy żyć w wiecznym stresie i pogrążać się w depresji. A to psuje wypoczynek, nie pozwala się nim cieszyć, odbiera chęci do aktywnego spędzania czasu. Jeśli przenosi się ta niemiłość na wszystkie inne okoliczności, nie tylko na to, że nie możemy chodzić swobodnie w kostiumie, i chodzimy w swetrze do rana do wieczora, to znaczy, że mamy bardzo duży problem. Być może w takim wypadku warto udać się po fachową pomoc do psychologa.

Jak zmienić swoje podejście do ciała? Po pierwsze należy sobie zdać sprawę, że nasz organizm jest całością – piękne ciało nie ma prawa bytu, jeśli nie zadbamy o zdrowie. A więc jak mantrę powtarzamy – zdrowa dieta, sen [właśnie się dowiedziałam, że sen jest odpowiedzialny w dużym stopniu za rozmiar jaki nosimy, niewyspani mamy tendencję do zjadania dużo większych ilości i to śmieciowego jedzenia -> SEEDS/ Arden 2017], ćwiczenia to podstawa. Dodajmy do tego również social support, od którego zaczyna się filozofia SEEDS – wsparcie osób, które nie tylko potrafią nas pozytywnie zmotywować do pracy nad sobą, ale też nie oceniają nas przez pryzmat niemożliwych do osiągnięcia standardów. Fantastycznie jeśli osoby z naszego otoczenia są body positive i kochają swoje ciało – takie podejście powinno być dla nas przykładem.

Majtki od bikini/ h&m/ kolekcja 2020

Jak już opanujemy podstawy, bo to są podstawy, to należy poćwiczyć pozytywne myślenie o swoim ciele – dużo mu zawdzięczamy, nosi nas przez cały dzień, pozwala spotykać się z innymi ludźmi i jest naszą przepustką do rozwoju i podstawą życia. Jeśli codziennie znajdziecie minutę na to, żeby znaleźć coś, za co jesteście wdzięczni swojemu ciału i mu podziękować – po każdej jodze dziękujemy ciału za praktykę, co jest piękne i wzruszające; to zobaczycie, że wasze myślenie się zmieni i będziecie zdecydowanie bardziej pozytywni w stosunku do swojego ciała.

Ostatnim elementem zachęcającym do pokazywania się w bikini, jest wybór tego, które nam się podoba i w którym czujemy się pewnie.

Kostium Pinko/ 2020

Możecie brać przykład z gwiazd – Ashley Graham jest fantastyczną modelką plus size, która chętnie pokazuje się w bikini. Trudno jej nie podziwiać, jest bardzo pozytywna, zawsze się uśmiecha i ma fajne ciało – choć w większości reklam i w sesjach jest retuszowane, to już na jej Instagramie znajdziecie real life body.

Ashley Graham/ fot. Instagram Ashley

Jeśli chcecie wesprzeć dobrą inicjatywę, wpiszcie hasztag #bikinimed w przeglądarkę i lajkujcie dziewczyny – lekarki, które publikują swoje zdjęcia w kostiumach, protestując przeciw dyskryminacji w pracy. To, że pozują w kostiumach nie znaczy, że nie znają się na medycynie! A tak niestety zostały odebrane – pozowanie w kostiumie ujmuje im kompetencji w wykonywaniu zawodu – nie wiem kto to wymyślił, ale pewnie jakiś bardzo smutny i zły człowiek, pełny arogancji i pogardy.

Pamiętajcie, każda z nas ma bikini body – dbajcie więc o swoje ciało holistycznie, od środka i od zewnątrz, a ono się Wam odwdzięczy. Cieszcie się i skupiajcie na tym co dobre, szczególnie na urlopie! I niech dziewczyny wspierają dziewczyny, bo nie potrzebujemy więcej krytyków niż mamy!

*na czołówce kolaż Sammy Slabbinck//


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.