Każdy kto miał okazję oglądać zaprzysiężenie Joe Bidena na prezydenta, wie, że jeden moment zelektryzował wszystkich szczególnie. O dziwo, nie był to hymn odśpiewany przez Lady Gagę, czy występ Jennifer Lopez. Kiedy na scenę wyszła młoda poetka, ubrana w żółty płaszczyk i efektowną opaskę i zaczęła recytować, wiele osób wstrzymało na moment oddech, aby później zachwycać się tym występem. Tą dziewczyną była Amanda Gorman.
„Czy da się przygotować na coś takiego?” – odpowiedziała Amanda pytaniem na pytanie dziennikarza: jak przygotować się do wystąpienia na zaprzysiężeniu prezydenta? Amanda jest najmłodszą poetką, która odczytała swój wiersz na inauguracji prezydenckiej. „The Hill We Climb” zaczęła od słów: „zadajemy sobie pytanie, gdzie możemy znaleźć światło pośród cienia?” Wiersz pisany z myślą o uroczystości, wzorowany na twórczości Mayi Angelou i Roberta Frosta, miał przynieść nadzieję i dodać Ameryce otuchy w trudnym czasie.
Amanda ma dopiero 22 lata, i jest studentką Harvardu. Można spokojnie powiedzieć, że pisaniem wierszy zajmuje się zawodowo, przed nią wydanie dwóch książek, których premierę zapowiedziała na ten rok. Zaproszenie do udziału w uroczystości dostała od dr Jill Biden, która była świadkiem jak w 2017 roku Amanda recytowała w kongresowej bibliotece „In This Place: An American Lyric”. Już wtedy miała na swoim koncie nagrody – Youth Poet Laureate of Los Angeles, którą zdobyła w 2014 roku i National Poet Laureate, którą odebrała w 2017 roku. Mimo sukcesów, telefon od dr Jill był dla Amandy sporym zaskoczeniem.

Kiedy się zgodziła na napisanie wiersza na tę specjalną okazję, jej telefon zadzwonił jeszcze kilka razy, fundując jej kolejne emocje. Zadzwoniła Elizabeth Alexander, która również jest jedną z tych wyróżnionych poetek. Zadzwoniła, żeby zaoferować pomoc i okazać wsparcie. Podobnie postąpił Richard Blanco. „Czytałam ich wiersze, przeglądałam wystąpienia zaczynając od Roberta Frosta. Szukałam informacji na czym polega napisanie takiego poematu i zastanawiałam się, co sama chciałabym usłyszeć oglądając zaprzysiężenie w swoim salonie” – mówiła Amanda w wywiadzie dla Vogue.*
Zadzwoniła do Amandy Oprah Winfrey, która wyraziła swoje zadowolenie i zaoferowała, że wyśle młodej poetce coś do ubrania – Oprah wcześniej tę samą propozycję złożyła Mayi Angelou. „Za każdym razem jak dostaję esemesa od Winfrey przewracam się z wrażenia” – śmieje się Amanda. Od Winfrey dostała kolczyki, które ładnie pasowały do dużej, czerwonej opaski utrzymującej w ryzach etniczne warkoczyki Amandy i żółtego płaszczyka od Prady – wybór Prady nie był przypadkowy. Amanda uwielbia jej projekty i docenia feministyczne podejście. Żółty płaszczyk ubrała, bo dr Jill Biden po obejrzeniu jej wystąpienia napisała do niej wiadomość: „widziałam nagranie, masz na sobie żółty płaszcz i wyglądasz zachwycająco.”
„Przede mną najmłodszym poetą, który miał okazję wystąpić na zaprzysiężeniu był Richard Blanco i miał wtedy 44 lata. Uważam jednak, że to ważna szansa dla całego mojego pokolenia. Jeśli przyjrzymy się statystykom, najbardziej depresyjnym pokoleniem obecnie są ludzie w moim wieku. To ci określani jako pokolenie Z. To, że mogę wystąpić w tak ważnym miejscu i na takiej uroczystości jest dla wyróżnieniem, ale również oddaniem głosu mojemu pokoleniu” – mówiła Amanda rozmawiając tuż przed uroczystością z dziennikarką.
Pisząc „The Hill We Climb” Gorman zdecydowała się skupić na tym, co łączy amerykańskie społeczeństwo – „chciałam, żebyśmy skupili się na przyszłości, na współpracy i budowaniu lepszego jutra.” Sama jednak przyznaje, że to, co działo się w Ameryce, polityka, wirus, zamieszki po wyborach jest bardzo niepokojące. „Dziś w amerykańskim społeczeństwie jest dużo stresu, wynika on z różnych sytuacji. To jest góra na którą musimy wejść” – podkreślała. W swoim wystąpieniu odniosła się nie tylko do uniwersalnych przeżyć i emocji, które towarzyszą Amerykanom, mówiła również o sobie – o tym, że została wychowana przez matkę, że jest Afroamerykanką, ale podkreśliła i dała jasno do zrozumienia, że nie czuje się ani gorsza ani lepsza. „Myślę, że zostałam wybrana przez Bidenów z konkretnych powodów. Dlatego chciałabym dać z siebie wszystko” – mówiła Gorman.
Amanda twierdzi, że mimo starań i przygotowań, na scenie zamienia się w robota. Nikt tego nie widzi, bo od Amandy bije pewność siebie i wiara w swoje możliwości. Podobno celem dla Amandy jest fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Po tym wystąpieniu, są całkiem spore szanse na spełnienie tego marzenia w przyszłości, bo Amanda jest nie tylko poetką, ale i aktywistką.