Szczęśliwe życie to dobre i satysfakcjonujące relacje

Pandemia sprawiła, że odizolowaliśmy się od innych ludzi – maseczki, odstępy, praca zdalna, spotkania z najbliższymi na Skype. Owszem jesteśmy bezpieczniejsi i nie roznosimy wirusa na prawo i lewo, ale izolacja ma dla nas i te mniej porządane skutki, wśród nich jest na przykład depresja. Naukowcy, ci którzy badają długowieczność, ci od szczęścia, psycholodzy, a nawet neuronaukowcy, mówią, że mocne i wartościowe relacje z innymi ludźmi sprawiają, że nie tylko jesteśmy szczęśliwsi, ale też zdrowsi i dłużej żyjemy. 

Jeśli zapytacie ludzi jak poprawić swój dobrostan i zdrowie, to w pierwszej kolejności usłyszycie o zdrowej diecie, odpowiedniej ilości ruchu, czy czasu wolnego i relaksu. Dobrostan co niektórym kojarzy się z zasobnością ich portfela, ale dobrostan równie dobrze może nie mieć nic wspólnego z tym ile zarabiamy. „Teraz dowiadujemy się, że nasze relacje z ludźmi, których znamy i na których nam zależy, mają nie mniejsze znaczenie dla naszego przetrwania. Co więcej, nie chodzi o jakiekolwiek kontakty społeczne, lecz tylko te zachodzące w czasie rzeczywistym i twarzą w twarz”* – pisze Susan Pinker, kanadyjska socjolożka, która poświęciła się badaniu relacji międzyludzkich i ich wpływu na nasze życie. Z jej pracy jasno wynika, że nasze zdrowie i nasz dobrostan są mocno skorelowane z tym, czy nasze więzi z najbliższymi są silne. 

Teorię Susan Pinker potwierdza Robert Waldinger – psychiatra i psychoanalityk, który prowadził swoje badania na Harvardzie. Swoje wystąpienie Ted kończy zdaniem: „dobre życie zbudowane jest na dobrych relacjach”. Wystąpienie dotyczy jednego z najdłuższych badań w historii, do którego wybrano grupę mężczyzn, część z nich była absolwentami Harvardu, część pochodziła z ubogich ulic Brooklynu. Badacze prowadzili ankiety i robili szczegółowe badania. Po wielu latach – badanie rozpoczęło się w latach ’30 XX w,  na podstawie zgromadzonych informacji naukowcy starali się wytypować, którzy z tych mężczyzn będą szczęśliwymi staruszkami. Okazuje się, że ci którzy mieli silne więzi społeczne i wsparcie w bliskich osobach żyli dłużej i deklarowali, że są szczęśliwi. Waldinger zauważa bardzo ważną rzecz, którą należy podkreślić, że liczy się nie ilość relacji, ale ich jakość. 

Nasz mózg jest mózgiem społecznym – uważa się, że mamy tak sprawny i duży mózg, bo żyjemy w dużych zbiorowościach, tym samym musimy zapamiętać wiele osób i relacji ich łączących. Od tego, jak sprawnie gromadzimy informacje i jak radzimy sobie z ludźmi może zależeć nasze życie. Od najmłodszych lat uczymy się życia społecznego, mądrość przekazujemy z pokolenia na pokolenia. Neurobiologia pokazuje, że najlepszym antidotum na smutek, ból, a nawet depresję jest kojący i wspierający kontakt z kimś bliskim. Badania dowodzą, że nasze mózgi lubią podążać za innymi, co sprawia, że powiedzenie „w grupie raźniej” nabiera szczególnego znaczenia.  

Co nam poprawia nastrój lepiej od tabliczki czekolady? Wspólne plotkowanie, śmiechy i żarty. Czułość i dotyk również potrafią poprawić nasze samopoczucie. Kiedy bliska osoba trzyma nas za rękę w stresującej sytuacji, nie odczuwamy aż tak bardzo stresu, czy nawet bólu. Nasza skóra jest wyposażona w neurony czuciowe, podobno u zwierząt te neurony potrafią pobudzać do wydzielania endorfiny, czyli hormony szczęścia. Naukowcy podejrzewają, że dokładnie tak samo jest w przypadku ludzi.

Mathew Lieberman – naukowiec z UCLA, zaprosił ludzi do wspólnej gry w wirtualną piłkę. Każdy badany w czasie gry leżał w skanerze, a naukowcy śledzi reakcję jego mózgu. Ci którzy się zgłosili nie wiedzieli, że gra jest ustawiona, dwaj pozostali gracze byli zaprogramowani tak, żeby pomijać ochotników przy podawaniu sobie piłki i wykluczać ich z gry. Jaki był efekt? Badani po zakończeniu gry nadzwyczaj często zaczynali się żalić na innych graczy, byli oburzeni tym, że zostali wykluczeni. Naukowcy zaś odkryli, że wykluczenie aktywuje neurony przedniego zakrętu obręczy, neurony które związane są z odczuwaniem bólu somatycznego. Niesamowite, ale wykluczenie ludzi z najprostszych interakcji jest nie tylko nieprzyjemnym doświadczeniem, ale indukuje „ból społeczny”. 

Wspólne spędzanie czasu, rozmowy i umiejętność dogadywania się były również w centrum zainteresowań Daniela Golemana, który ukuł termin „inteligencja emocjonalna”. To rodzaj inteligencji, który obejmuje zdolność do rozumienia swoich emocji i kontrolowania ich, empatię, a także umiejętności społeczne. Goleman dowodzi, że ludzie którzy mają dobrze rozwiniętą inteligencję emocjonalną mają w życiu łatwiej i przyjemniej, szybciej odnoszą sukcesy – ludzie ich lubią, chętnie słuchają i chętnie im pomagają. 

To jak ważne dla nas są bliskie relacje najlepiej widać, kiedy przyjrzymy się relacjom między matką, a dzieckiem. Małe niemowle jest zupełnie uzależnione od swojej matki na milion różnych sposobów, najlepiej to widać, kiedy dziecko odróżnia już osoby ze swojego otoczenia, ale matka pozostaje tą najważniejszą, tą która daje jeść, tuli i zabawia. W tej interakcji ważna jest oksytocyna, hormon, który od początku naszego istnienia popycha nasze matki do miłości i czułości. Urszula Dąbrowska w swojej książce „Towarzyskie życie mózgu” pisze o tym, jak nasze mózgi się synchronizują podczas zabawy, wystarczy pięć minut spędzania aktywnie wspólnego czasu, aby niemowlak i eksperymentator zaczęli nadawać na jednakowych falach. W tej interakcji również bierze udział oksytocyna, stąd jest kojarzona z miłością i dobrymi relacjami. 

Jedno z ciekawszych badań przeprowadzono na małych rezusach, które zamiast swojej mamy miały do wyboru dwie sztuczne matki. Jedna z nich karmiła małe, druga była puszysta i przyjemna w dotyku. Małe makaki zdecydowanie częściej wybierały tę matkę do której mogły się przytulić i to z nią spędzały czas. Czy to możliwe, żeby dotyk był tak ważny w rozwoju? Okazuje się, że tak. Dotyk, bliskość dają nam wsparcie i poczucie bezpieczeństwa bez których nie umiemy się obejść. 

Małżeństwo może być najlepszą decyzją naszego życia albo najgorszą. Badania pokazują, że pary które mają złe i napięte relacje bardziej sobie szkodzą niż pomagają. Za to te w których jest miłość i zrozumienie, są dla siebie nieocenionym wsparciem. Dobra para żyje spokojniej, dłużej i jest szczęśliwa, co nie znaczy, że zawsze się ze sobą zgadza. W tych parach, nawet jeśli dochodzi do kłótni czy nieporozumień, istnieją wypracowane metody jak sobie z kryzysem poradzić. Jedną z nich jest umiejętność rozmawiania – tak, żeby zrozumieć drugą stronę i wyjaśnić swoje stanowisko bez zbędnych emocji. Z punktu widzenia nauki, małżeństwo jest bardziej opłacalne dla mężczyzn, którzy czują się w dobrych związkach zaopiekowani i spokojni. Dla kobiet sytuacja wygląda nieco inaczej, bo facet – zdobywca mógłby ugotować obiad i wyprać skarpetki, ale jeśli akurat będzie miał przybory do majsterkowania, to pójdzie w pierwszej kolejności pomajsterkować i zawsze znajdzie coś, co wymaga jego natychmiastowej uwagi. Jeśli jednak chce, to może się wykazać zrozumieniem i być wspaniałym wsparciem dla kobiety w trudnych chwilach. Nie jest jednak odkryciem, że kobiety lubią szukać zrozumienia i wsparcia w innych kobietach, chętnie się spotykają i spędzają długie godziny na wspólnych rozmowach. Faceci są z natury znacznie bardziej małomówni.

Są ludzie, którzy żyją wyjątkowo długo, to ich szukał Dan Buettner. Dań w swojej książce opisał „niebieskie strefy” – miejsca, gdzie takich ludzi jest najwięcej i opisał, czego możemy się od nich nauczyć. Do niebieskich stref zaliczył między innymi Sardynię, Okinawę, czy półwysep Nicoya. Nie ma chyba takiej osoby, której nie interesowałby sekret długowieczności. Okazuje się, że ci którzy długo żyją mają dobrą dietę, nie przemęczają się, i często, ku zaskoczeniu, zamieszkują małe, urocze wyspy lub wsie. Ale jest jeszcze jeden element – długowieczni mają bardzo silne relacje z najbliższymi, z rodziną, z sąsiadami, z przyjaciółmi. W jednym z amerykańskich badań porównano samotności i jej wpływ do wpływu używek, braku ruchu, czy zanieczyszczeń środowiska na nasze zdrowie. Okazuje się, że samotność jest równie niebezpieczna, co palenie piętnastu papierosów dziennie! A ryzyko szybszej śmierci podnosi się, aż o 20%. 

Jak zatem stać się szczęśliwym seniorem? A może szczęśliwym człowiekiem? Recepta na szczęście wydaje się dość uniwersalna i niezależna od wieku. Superseniorzy lubią ruch i dużo się ruszają, lubią też wyzwania i nowości, więc często się uczą nowych rzeczy, nie stronią od ludzi i chętnie oddają się przyjemnościom, choć do niektórych podchodzą z umiarem. 

*„Efekt wioski. Jak kontakty twarzą w twarz mogą uczynić nas zdrowszymi, szczęśliwszymi i mądrzejszymi” Susan Pinker

„Niebieskie strefy. 9 lekcji długowieczności od ludzi żyjących najdłużej” Dan Buettner 

„Towarzyskie życie mózgu. 21 powodów by być z ludźmi” Urszula Dąbrowska


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.