Zmęczeni pośpiechem dnia czekamy na ten moment, kiedy będziemy mogli spokojnie przytulić głowę do poduszki. „To najlepszy moment dnia dla mnie. Oprócz ciepłego prysznica!” – usłyszałam. Podpowiadamy, jak sobie umilić tę chwilę i co zrobić, żeby całkowicie zrelaksować ciało i umysł zanim odpłyniemy w błogostan.
Sen, najlepsze lekarstwo i działa na wszystko – ma wpływ na nasze zdrowie psychiczne, fizyczne, a także na to jak szybko się starzejmy i jak wyglądamy. Nie ma drugiego takiego momentu w ciągu dnia, kiedy nasze ciało całkowicie skupia się na regeneracji i relaksie. Tak to przynajmniej powinno wyglądać. Tymczasem większość z nas nie dosypia, ma problemy z zaśnięciem, budzi się z obolałym ciałem.
Ponieważ nie jestem ekspertem we wszystkim, ale też kocham spać – mam kilka sposobów całkiem miłych i przyjemnych, które pomagają mi zasnąć. Część z nich potraktujcie z przymróżeniem oka, szczególnie jeśli chodzi o gadżety, bo bez nich można mieć równie kolorowe sny. Jeśli jednak chodzi o pewne rytuały, to pozwolę pisać sobie całkiem serio. Zasypianie zaliczam do moich ulubionych przyjemności tuż obok jedzenia czekolady, czytania książek i oglądania filmów.

Odpuść sobie Kotku
Nie dla mnie mocny serial na dobranoc, dodatkowe emocje zamiast mnie wyciszyć sprawiają, że mam ochotę biegać, myśli szaleją. Podobne odczucia mam po programach telewizyjnych, które choć czasami są ważne doprowadzają mnie do rozpaczy (te nieważne też mnie doprowadzają do rozpaczy) – nie będę oceniać telewizji w której przelewa się wielkie bagno ludzkich nieszczęść, hejtu i tym podobnych spraw. Nawet dziennikarz musi odpocząć od tego natłoku informacji. Ciężko przyszło, ale nauczyłam się odpuszczać. Naukowcy twierdzą, że nie pomaga w zasypianiu również światło z ekranu telewizora, czy monitorów. Odkładam więc komputer, czytniki, telefony i sięgam po książkę. Też nie zawsze są to łatwe książki, ale słowo pisane i wydrukowane w zgrabnych, idealnie ułożonych linijkach wprowadza do mojego umysłu spokój. Nie wiem jak to działa, ale czytam, czytam i przychodzi taki moment, że wiem że mogę się kłaść.
Uspokój swój umysł, zrelaksuj ciało
Od dłuższego czasu, staram się regularnie uprawiać jogę. Bardzo lubię i polecam jedyną w swoim rodzaju Basię Tworek, czyli warszawską Ninja Jogi. To od Basi nauczyłam się podstaw i pozytywnego podejścia do ćwiczeń, bo joga nie musi być sztywna i wymagająca. Basia ma swój kanał na YouTube, gdzie znajdziecie również set – Joga na dobranoc. Nie ma w nim nic skomplikowanego – rolowanie ciała na podłodze, rozciąganie, ziewanie, delikatne zwiększanie zasięgów ciała, a zobaczycie, działa on tak kojąco jak kubek melisy. Ja szczególnie cenię sobie rolowanie – głowa staje się w sekundę cięższa, a rolowanie plecków przynosi prawdziwą ulgę.
Jeśli jesteście fanami aplikacji – prześledźcie te, które są dostępne na przykład na smartfony. Ja nie przepadam za aplikacjami, ale zdecydowanie w kwestii wyciszenia przyglądam się aplikacji @calm. Na instagramowym profilu Oli Kazimierczak, która ostatnio medytuje z tą aplikacją można przeczytać: „dzisiaj usłyszałam, coś co bardzo mi się spodobało (*na @calm właśnie) – od tak dawna jesteśmy na autopilocie i robieniu rzeczy z automatu, że z łatwością dajemy się ponieść naszym myślą i emocjom, które zabierają nas na przejażdżkę bez udziału naszej woli. Aby się temu nie poddać, musimy wyćwiczyć nowy „mięsień”, nasz umysł w taki sam sposób jak ćwiczymy biceps na siłce. Medytacja pozwala nam świadomie powracać z tej przejażdżki, którą chce nam zafundować głowa. How smart.” Trudno się z tym nie zgodzić. Chyba każdy, wie jak szybko potrafią pędzić nasze myśli i jak ciężko wyjść ze schematu myślowego, który sobie budujemy.
Moja medytacja, muszę przyznać nie zawsze jest udana – siedzenie po turecku, w wyprostowanej pozycji z zamkniętymi oczami potrafi mnie szybko zmęczyć. Są takie dni, że muszę przerwać po kilku chwilach – bo umysł wariuje, wstać, poruszać się chwilę, żebym mogła wrócić i spróbować jeszcze raz. Dobra medytacja, to kwestia praktyki, uczy cierpliwości. Nie poddajcie się za pierwszym razem, bo za drugim jest lżej, a za trzecim poczujecie spokój.

Moje łóżko, moja oaza
Nie wmawiajcie sobie, że się nie da. Do łóżka nie zabieramy pracy, jedzenia, codziennych problemów. Łóżko kojarzyć ma się nam z wypoczynkiem i komfortem. Kiedy się kładziecie, pomyślicie stop, cała reszta może przecież poczekać, jutro też jest dzień.
Nie wybiorę z Wami odpowiedniego materaca, ale wierzcie mi ma on duże znacznie jeśli chodzi o komfort snu. Warto więc pochodzić i poczytać, a nawet przetestować zanim kupicie, bo przecież materac kupuje się na lata. Co innego w przypadku gadżetów takich jak pościel, poduszki, kołdry. Tu można zaszaleć, a jest w czym wybierać.
Nie należę do osób, które kupują wszystko i muszą coś mieć. To, że kupię nową piękną pościel nie znaczy, że nagle zacznę zasypiać jak dziecko. Ale już świeżo uprana pościel o zapachu proszku do prania wpływa na mnie kojąco – do dziś pamiętam jak odbieraliśmy pościel z krochmalenia, zapach, wygląd pomieszczenia, taśmę i sterty pościeli, dużego owczarka niemieckiego, który potwornie się bał burzy.
Jaką pościel wybierać – z naturalnych materiałów, barwioną naturalnymi barwnikami, delikatną i przyjemną w dotyku. Nie stawiajcie na mocne wzory – Pan tu nie stał ma znowu w swojej ofercie powłoczkę „Hamburgera”, najgorsze co widziałam. Kupcie pościel w kwiaty, owoce – gdzieś mi śmignęła, biała w morele, piękna, lub w kolorach naturalnych, ziemi, nieba. Kolory mają znaczenie – większość osób biel kojarzy z czystością, niebieski z niebem właśnie, postawcie na mocne, nasycone kolory, które jednak są stonowane.

Poduszka to nowy must have – od modnych teraz poszewek jedwabnych, które mają być najlepsze dla naszej skóry i włosów, po poduszki wypełnione kwiatami lawendy, czy tymiankiem.

Z gadżetów zdecydowanie nie polecam zabierać świec zapachowych do łóżka – Instagram opanowały ostatnio takie zdjęcia, goła noga, piękna pościel, książka i rozpalona świeca. Jeśli jesteście fanami i ogień was relaksuje, świeczkę stawiajcie na stoliku nocnym – względy bezpieczeństwa. Fajnie sprawdzają się mgiełki do ciała – jeśli korzystacie to możecie również potraktować nimi pościel tuż przed położeniem się do łóżka. Zapachy to też część naszych wspomnień, więc wybierajcie te które lubicie i które dobrze się wam kojarzą.

Na oko na włos
Nie umiem korzystać z opasek na oczy – mnie osobiście stresuje odcięcie się od wszelkich bodźców, nie jestem w stanie tego przezwyciężyć. Ale znam osoby, które z opasek nauczyły się korzystać i teraz nie wyobrażają sobie bez nich życia. Dla nich pora spania to obowiązkowo opaska na oczy, zatyczki w uszy i dobranoc.
Teraz coś dla kobiet, hitem są ostatnio obok jedwabnych poszewek na poduszki, gumki do włosów. Najnowsza teoria spiskowa brzmi, że włosy w takiej gumce się nie niszczą i jest idealna do spania i chodzenia na co dzień. Ja osobiście nie wiążę włosów na noc, ale kto wie, może na frotkę się skuszę, wyglądają pięknie i kusząco. U mnie z frotką tak jak z jadeitowym rollerem, bardziej ozdoba niż nawyk korzystania.
